Finał oddala się od mistrzów - relacja z meczu Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Kędzierzynianie pokonali w sobotę Resovię 3:2 i brakuje im tylko jednego zwycięstwa do awansu do finału PlusLigi. Obrońcy mistrzowskiego tytułu walczyli, ale w tie-breaku byli wyraźnie słabszą stroną.

Już pierwsza odsłona boju o finał PlusLigi pokazała, że będzie to zacięta rywalizacja. Zwycięsko z niego wyszła ZAKSA, a Resovia straciła Oliega Achrema. W sobotę przyjmujący mistrzów Polski obserwował spotkanie z trybun, ale jego absencja nie przesądzała o wyniku tego spotkania. Skomplikowała jednak sytuację trenera Andrzeja Kowala, który w sobotę dokonał zmiany rozgrywającego i w wyjściowym składzie znalazł się Fabian Drzyzga.

Początek meczu ułożył się jednak zdecydowanie po myśli kędzierzynian. ZAKSA pokazywała mądrą i spokojną siatkówkę, a rzeszowianie popełniali zbyt dużą ilość błędów i mieli problem ze skończeniem ataków. Po asie serwisowym Dicka Kooya  przyjezdni wyszli na prowadzenie 5:2 i zaczęli wyraźnie odskakiwać rywalom. Po punkcie z zagrywki Dominika Witczaka kędzierzynianie mieli już sześć punktów przewagi (13:7), a ich rzeszowianom brakowało pomysłu na zmianę tego stanu. Po przerwie technicznej dystans między zespołami wzrósł do ośmiu punktów (18:10) i ostatnie akcje stały się już tylko formalnością. ZAKSA wygrała ostatecznie 25:18.

Rzeszowianie zupełnie niezrażeni tą przegraną zaczęli drugą partię z wysokiego pułapu. Swoją dobrą serię przerwali dopiero błędem w przyjęciu (5:1) i ZAKSA musiała w tym momencie rzucić się w pogoń. Przez moment wydawało się, że przyjezdni szybko wrócą do gry prezentowanej w pierwszej odsłonie, ale nic takiego nie miało miejsca. Resovia poprawiła się w każdym elemencie, zaliczyła kilka udanych bloków i po skończonej akcji Paula Lotmana prowadziła 10:6. Od tej akcji gra przyjezdnych całkowicie się rozsypała i tym razem to rzeszowianie występowali w roli kata. Ich przewaga szybko rosła (16:7), a rotacje w składzie ZAKSY niewiele zmieniły. Przyjezdni minimalnie zmniejszyli straty (20:15), ale o nawiązaniu wyrównanej walki nie było. Resovia nie schodziła z poziomu, na który wskoczyła już na początku partii i wygrała 25:18.

W trzecim secie kibice w rzeszowskiej hali doczekali się długo oczekiwanej walki. Gra od początku przebiegała punkt za punkt, przy minimalnym prowadzeniu ZAKSY. Po udanym bloku Resovii i zepsutej akcji rywali to gospodarze mieli niewielką przewagę (14:12), ale nie byli w stanie uciec przyjezdnym. Siatkarze obu zespołów popełniali w tej części gry mało błędów i losy tej partii rozstrzygnęły się w samej końcówce. Kluczowa okazała się dłuższa wymiana, zakończona skutecznym atakiem Kooya, po której ZAKSA wyszła na prowadzenie 22:20. Resovia nie wróciła już do gry i set zakończył się zagrywką Michała Ruciaka, który dał swojemu zespołowi zwycięstwo 25:20.

Rzeszowianie zostali postawieni pod ścianą, ale nie zaczęli przez to lepiej grać. Pod koniec trzeciej partii na boisku pojawił się Dawid Konarski, co jednak nie przełożyło się na większą siłę rażenia gospodarzy. ZAKSA cały czas prezentowała równą grę i po przerwie technicznej uciekła rywalom (9:6). Taka przewaga musiała uśpić przyjezdnych, bo po chwili był już remis (10:10). Kędzierzynianie nie pozwolili jednak Resovii na rozwinięcie skrzydeł i ciągle znajdowali się o jeden krok przed rywalami. Ważną akcją była ostatnia przed przerwą techniczną, kiedy przyjezdni popisali się ładną obroną, a dzieło uwieńczył atak Witczaka (16:13). Resovia po raz kolejny musiała rzucić się w pogoń i swój cel osiągnęła. Po ataku Petera Veresa i autowym ataku Ruciaka, gospodarze doprowadzili do wyrównania 20:20. Końcówka przyniosła sporo emocji i arbiter musiał studzić atmosferę żółtą kartką dla Pawła Zagumnego  (23:21). Resovia nie wypuściła już z rąk swojej szansy i wygrała 25:23, doprowadzając do tie-breaku.

Tie-break nie przyniósł jednak spodziewanych emocji. Po dwóch atakach Witczaka ZAKSA wyskoczyła na prowadzenie 6:2, podnosząc wysoko poprzeczkę rzeszowianom. Jak się później okazało, początek partii był kluczowy dla wyniku całego spotkania. ZAKSA nie zwalniała tempa, po ataku Kooya powiększyła przewagę do pięciu punktów (10:5) i chociaż rzeszowianie jeszcze walczyli, to kędzierzynianie wygrali 15:11 i 3:2 w całym meczu.

Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle  2:3 (18:25, 25:18, 20:25, 25:23, 11:15)

Resovia: Drzyzga, Lotman, Nowakowski, Schoeps, Perłowski, Veres, Ignaczak (libero) oraz Filip, Penczew, Konarski.
ZAKSA: Zagumny, Witczak, Ruciak, Kooy, Możdżonek, Wiśniewski, Gacek (libero) oraz Bociek, Ferens, Pilarz.

MVP: Łukasz Wiśniewski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: