To dopiero pierwszy krok - komentarze po meczu Indykpol AZS Olsztyn - AZS Politechnika Warszawska

Na otwarcie walki o piąte miejsce zwyciężył u siebie zespół z Warmii. - Jedna wygrana nie przesądza jeszcze o niczym - zastrzegał jednak po spotkaniu kapitan gospodarzy.

Maciej Pawliński (kapitan AZS Politechnika Warszawska): Mecz pięciosetowy, zacięty. Nie weszliśmy dobrze w spotkanie, pierwsze dwa sety trochę przespaliśmy, oddaliśmy je gładko. Może też dlatego, że AZS bardzo dobrze zagrywał i mieliśmy duże problemy w przyjęciu. Później my wzmocniliśmy serwis i zagraliśmy spokojniej, dzięki czemu udało nam się wygrać kolejne dwa sety. Ale niestety, w połowie piątego seta przydarzył nam się kilkupunktowy przestój i w efekcie przegraliśmy spotkanie.

Maciej Dobrowolski (kapitan Indykpol AZS Olsztyn): W odróżnieniu od rundy zasadniczej tu liczą się tylko zwycięstwa, mamy jedno na koncie, ale to jeszcze nie przesądza o niczym. Jestem zadowolony, bo było fajne, zacięte widowisko, które ostatecznie wygraliśmy. Szykujemy się do następnego starcia, zależy nam bardzo na wykorzystaniu atutu własnego boiska i odniesieniu dwóch zwycięstw w Uranii.
 
Jakub Bednaruk (trener AZS Politechnika Warszawska): Pierwszy krok dla AZS-u, już myślałem, że mamy ich leżących i czekających na dobicie, a jednak powstali. Chyba to specjalnie ćwiczyli ostatnio z Effectorem, podpuścić, podpuścić i na koniec dopaść. Nie zgadzam się na to, żeby mój zespół wchodził w mecz w taki sposób jak dzisiaj. Nie przyjechaliśmy tu na wakacje i kawę na Starym Mieście, tylko bić się z Olsztynem. Wygrana czy przegrana zależą od wielu czynników, ale na pewno musimy walczyć. Tymczasem pierwsze dwa sety były przespane, dopiero od trzeciego zaczęła się walka, gdzie biliśmy się jak równy z równym. Ale to jest dopiero pierwszy mecz, nie ma co panikować, jedziemy dalej.

Krzysztof Stelmach (trener Indykpol AZS Olsztyn): A ja się nie zgadzam, żeby mój zespół kolejny raz po dwóch wygranych pierwszych setach przestawał grać, to jest to samo co tydzień temu w meczu z Effectorem. Fakt, że drużyna z Warszawy zaczęła od trzeciego seta zdecydowanie lepiej zagrywać i my sobie z tym nie radziliśmy. Najbardziej szkoda końcówki czwartego seta, ale na szczęście drugi raz z rzędu w tie breaku drużyna wytrzymała presję i doprowadziła do zwycięstwa, za to muszę ich pochwalić. Nie popełniliśmy ani jednego błędu w ataku w piątym secie i to miało wpływ na ostateczne zwycięstwo. Jestem zadowolony, ale jutro jest drugi mecz i musimy zagrać z większą koncentracją i czujnością, bo to są dwie równorzędne drużyny i mogą decydować szczegóły.

[b]
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[/b]

Źródło artykułu: