PGE Skra Bełchatów w fazie zasadniczej nie zdołała wygrać nawet seta na Podpromiu, ale Miguel Falasca nie mógł wtedy wystawić najsilniejszego składu. Teraz role się odwróciły i w ekipie gospodarzy zabrakło Oliega Achrema, który doznał kontuzji podczas półfinału.
Kibice Asseco Resovia Rzeszów stworzyli wspaniały doping na hali, by pomóc swojej drużynie. - Wiadomo, że w Rzeszowie gra się najciężej w Polsce. Osobiście grałem tu dwa razy i za każdym razem była tu znakomita atmosfera, gdzie cała hala kibicuje swojej drużynie. Ciężko się gra przy takiej kibicach, jak ci rzeszowscy - powiedział po wygranym meczu Jędrzej Maćkowiak.
Młody środkowy tradycyjnie pojawiał się na boisku na zmianach zadaniowych. Zagrywał sześciokrotnie, notując asa serwisowego oraz dwa błędy. - W pierwszym secie, będąc na zagrywce w końcowej części seta, lekko mi ręce się zaczęły trząść, ale zaraz po tym poradziłem sobie z tym stresem. Z każdym kolejnym razem było już tylko lepiej - przyznał.
Zawodnicy PGE Skry od początku meczu zdawali się nie przejmować atmosferą panującą na hali. - Zdecydowanie bardziej nas nakręcały. Moim zdaniem nie ma lepszej motywacji niż grać jeszcze lepiej wtedy, gdy wszyscy kibice są przeciw tobie - wyjaśnił Maćkowiak. Jaki element siatkarskiego rzemiosła zadecydował o zwycięstwie bełchatowian? - Blok był tu najważniejszy, zarówno tie-breaku, a także pod koniec czwartego seta (PGE Skra goniła wynik, ale ostatecznie przegrała tego seta - przyp. red.), dzięki niemu udało się wygrać to spotkanie - dodał środkowy.
W środę o godzinie 20. zostanie rozegrany drugi mecz, a później rywalizacja przeniesie się do Bełchatowa. W finale PlusLigi walka toczy się do trzech zwycięstw. - Mam nadzieję, że będzie to wynik dla nas pozytywny i skończy się tak jak we wtorek. Mam ciche życzenie, żeby to były cztery sety. Trzeba się szybko zregenerować przed drugim spotkaniem - zakończył zawodnik.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!