Łotyszy trudno nawet nazywać siatkarskimi średniakami. W rankingu FIVB zajmują dopiero 52. miejsce, a we Wrocławiu muszą sobie radzić bez swojej największej gwiazdy, Gundarsa Celitansa (najlepiej punktujący Serie A z 2012 roku). W piątkowym starciu dla Polaków istotny nie był jednak rywal, ale przede wszystkim debiut duetu Stephane Antiga - Philippe Blain w roli szkoleniowców naszej reprezentacji.
Spotkanie rozpoczęło się zgodnie z planem. Biało-czerwoni narzucili rywalom swój styl gry, a Mariusz Wlazły dwoma asami serwisowymi doprowadził do stanu 7:2. Lecąca 114 km/h piłka zrobiła tak wielkie wrażenie na przyjmujących reprezentacji Łotwy, że ich trener musiał poprosić o czas. Gdy atakujący PGE Skry Bełchatów opuścił pole zagrywki, na tablicy widniał już wynik 10:3. Ta seria ustawiła seta, bo przyjezdni nie byli w stanie zniwelować sporych strat. Na przerwę techniczną zespoły sprowadził Fabian Drzyzga, również serwując dwa asy (16:6). Mimo kilku niewymuszonych błędów po stronie Polaków, druga część partii niepotrzebnych nerwów nie przyniosła. Bartosz Kurek zakończył seta, a Stephane Antiga mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych (25:15).
[ad=rectangle]
Początek drugiej odsłony okazał się znacznie bardziej wyrównany. Walka punkt za punkt trwała w najlepsze, a blok na Michale Kubiaku pozwolił naszym przeciwnikom zejść z minimalnym prowadzeniem na pierwszą przerwę techniczną. Biało-czerwoni nie zagrywali już tak skutecznie, jak w premierowej partii i przez to nie mogli odskoczyć na kilka oczek. Punktowy serwis Janisa Liepinsa zmusił wkrótce trenera Antigę do wzięcia czasu (11:13). Po drugiej przerwie technicznej gospodarze próbowali przejąć inicjatywę, dzięki skutecznej grze blokiem, ale podopieczni Ainarsa Daksy nie dali się wybić z uderzenia. Hermans Egleskalns doprowadził do stanu 19:20, a polski sztab szkoleniowy postanowił wykorzystać podwójną zmianę. Kibice zgromadzeni w Hali Stulecia obejrzeli zaciętą końcówkę, w której faworyci turnieju okazali się minimalnie lepsi od swoich anonimowych rywali. Ich męczarnie zakończył mocnym zbiciem ze skrzydła Kubiak (25:23).
Pierwsze piłki trzeciej odsłony pojedynku zwiastowały dalszą wymianę ciosów. Wydawało się, że atomowy atak Mariusza Wlazłego i wynik 12:6 złamią opór Łotyszy, ale ci broni składać nie zamierzali. Wkrótce zniwelowali straty do jednego tylko oczka (13:12). Dopiero skuteczne zagrywki Bartosza Kurka praktycznie rozstrzygnęły losy partii. Przyjmujący doprowadził do stanu 18:14, a kibicom pozostało odliczać punkty do końca spotkania. Wkrótce błąd przeciwników zapewnił biało-czerwonym pierwsze zwycięstwo pod wodzą nowego trenera.
Polska - Łotwa 3:0 (25:15, 25:23, 25:16)
Polska: Drzyzga, Wlazły, Kubiak, Kurek, Nowakowski, Kłos, Zatorski (libero) oraz Bociek, Zagumny, Winiarski.
Łotwa: Petrusevics, Medenis, Korzenevics, Petrovs, Egleskalns, Liepins, Ivanovs (libero) oraz Kudrjasovs, Sauss.
W swoim kolejnym spotkaniu, w sobotę o 18.00 Polacy podejmą Macedonię.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)