Hermans Egleskalns: Grać w Polsce to przyjemność

Łotewski atakujący był pod wrażeniem atmosfery panującej na meczach Polaków we Wrocławiu, przyznając, że w jego kraju siatkówka halowa nie cieszy się takim powodzeniem.

Michał Biegun
Michał Biegun

- Przez długi okres czasu nasz zespół nie miał okazji do konfrontacji z czołową drużyną Europy, a taką niewątpliwie jest Polska. To bardzo ciekawe doświadczenie, żeby zagrać spotkanie z krajem, w którym siatkówka to sport numer jeden. Atmosfera na naszym meczu z Polakami była niesamowita. Rzadko mamy okazję do reprezentacyjnych gier przy takim dopingu - przyznał Hermans Egleskalns, atakujący reprezentacji Łotwy.

Siatkarz francuskiego klubu Chaumont VB był jedną z wyróżniających się postaci w swoim zespole w czasie wrocławskiego etapu eliminacji do mistrzostw Europy. W piątek przeciwko Polsce zdobył 11 punktów, ale już w sobotę dorzucił 19, a w niedzielę 23. Oprócz tego popisał się w sumie dziewięcioma asami serwisowymi i sześcioma skutecznymi blokami.
Zespół prowadzony przez Raimondsa Vilde przed turniejem rewanżowym w Słowenii ma na swoim koncie cztery punkty. Najważniejsza była dla nich wygrana w trzecim meczu nad Macedończykami.

- Ten ostatni mecz przeciwko Macedonii był dla nas bardzo istotny. Cieszę się, że wygraliśmy go bez straty punktów, gdyż pozwoliło nam to się zrównać ze Słowenią. Dzięki temu możemy jeszcze powalczyć w turnieju rewanżowym - skomentował dwudziestoczteroletni siatkarz.

Łotysz był także pod wrażeniem atmosfery, która panowała w Hali Stulecia na meczach Polaków.

- Miałem już możliwość gry w waszym kraju w barwach mojego byłego klubu Noliko Maaseik, wtedy mierzyliśmy się z ZAKSĄ Kędzierzyn. Jednak atmosfera panująca przy okazji meczów drużyny narodowej to coś fantastycznego. Każdy tu przychodzi, żeby się pobawić, dopingować zawodników. W hali nie ma tylko ludzi z okolic, ale na mecze przyjeżdża sporo osób z całego kraju, to bardzo motywujące - komplementował Egleskalns. - W moim kraju siatkówka plażowa stoi wyżej w hierarchii od tej rozgrywanej w halach. Mamy w tej odmianie sporo sukcesów, a nasze pary należą do światowej czołówki - dodał.

Skąd więc u młodego atakującego zaszczepiła się pasja do siatkówki? Jak zwykle przy okazji tej dyscypliny sportu dały o sobie znać rodzinne powiązania.

- To było bardzo dawno temu. Moja ciocia była siatkarką i reprezentowała barwy Związku Radzieckiego, i to ona przypadkowo, gdy miałem jedenaście lat zachęciła mnie do gry w siatkówkę - opowiadał reprezentant Łotwy.
Łotewski atakujący w walce z polskim blokiem (foto: cev.lu) Łotewski atakujący w walce z polskim blokiem (foto: cev.lu)
Hermans Egleskalns w kolejnym sezonie również będzie reprezentował barwy Chaumont. Swoją karierę rozpoczął w łotewskim Cesi Alus, następnie był fiński Team Lakkapää oraz belgijskie Noliko Maaseik, gdzie miał okazję trenować pod okiem Vitala Heynena.

- W moim pierwszym roku gry w Noliko pracowałem z Vitalem, to bardzo dobry trener. Miałem okazję zetknąć się z jego nowatorskimi metodami treningowymi. Uderzanie piłki krzesłem to jeden z jego ulubionych sposobów na rozerwanie zawodników w czasie zajęć. Zawsze potrafił znaleźć jakieś niecodzienne rozwiązanie, aby nas rozweselić i zachęcić do trenowania. To była dla mnie zupełna nowość i sporo czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do jego sposobu pracy, ale dzięki temu już chyba żaden trener na świecie nie będzie w stanie mnie zaskoczyć - zakończył Łotysz.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×