Rozdarty Alekno

Mimo prowadzenia reprezentacji Rosji, Władimir Alekno nie zapomina o swoich korzeniach i nadal poważnie interesuje się losami białoruskiej siatkówki. Alekno, który doprowadził już reprezentację Sbornej do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie bardzo ubolewa nad poziomem siatkówki w swojej ojczyźnie i z tego względu deklaruje swoją pomoc.

W przeciągu swojej trenerskiej kariery Alekno wielokrotnie był już kuszony ofertami prowadzenia reprezentacji Białorusi. Z uwagi na pracę z reprezentacją Rosji, jest to na razie melodia przyszłości, bynajmniej, jednak sam zainteresowany nie ukrywa, że kiedyś chciałby usiąść na trenerskiej ławce białoruskiej drużyny -Jestem Białorusinem. Gdy wróciłem z Francji, gdzie spędziłem trzynaście lat, rozmawiałem na temat mojej ewentualnej pomocy reprezentacji białoruskiej. Jednak nie wyraziło na to zgody kierownictwo Dynama Moskwa, gdzie rozpocząłem pracę. Zawsze jednak jestem skory do pomocy. Pamiętam skąd pochodzę. Nawet teraz gdy pracuję z narodowym zespołem Rosji jestem, na ile to oczywiście możliwie, służyć radą - mówi Alekno.

Według trenera główną bolączką białoruskiej siatkówki jest brak sponsorów, co równoznaczne jest z brakiem pieniędzy na rozwój - Do zwiększenia popularności jakiegoś sportu w danym kraju potrzebna jest reklama i sponsor. Trzeba młodego człowieka zachęcić. Ważną pracę wykonują trenerzy szkolenia podstawowego. Oni powinni być lepiej wynagradzani, czuć się dowartościowani. Często klubo idzie na łatwiznę i woli wydać pół miliona na zakup zawodnika niż szkolić młodego. Trzeba ten trend odmienić. Zresztą ten problem dotyczy nie tylko Białorusi czy Rosji, ale wielu innych krajów - kończy trener.

Komentarze (0)