Trudna sytuacja w reprezentacji Bułgarii, Bratojew ukarany

Ola Piskorska
Ola Piskorska
W Bułgarii siatkówka jest sportem narodowym i każdy mecz Lwów jest wydarzeniem pierwszoplanowym we wszystkich mediach. W sytuacji tak słabych wyników już trwa dyskusja ogólnonarodowa nad przyczynami i pojawiają się rozważania o ewentualnej zmianie szkoleniowca. Camillo Placi wziął publicznie winę na siebie. - Jest widoczne i oczywiste, że nasz zespół nie funkcjonuje tak jak powinien i nasza gra ani forma nie są w żaden sposób ustabilizowane. To było bardzo widoczne, zwłaszcza w trudnych momentach meczu. Za taki stan rzeczy odpowiedzialny jest zawsze trener i ja tę odpowiedzialność biorę na siebie. Jeżeli federacja będzie chciała mnie zwolnić, to to zrobi. Ja się nad tym nie zastanawiam, tylko skupiam się na tym jak sprawić, żeby mój zespół grał lepiej. To jest jedyny problem jaki w tej chwili mnie zajmuje. Znam ten zespół i tych siatkarzy bardzo dobrze i doskonale wiem, co trzeba zrobić dalej, żeby wrócił do swojej dobrej dyspozycji i formy - powiedział po potyczkach z Serbami włoski szkoleniowiec. Jednak manager reprezentacji jest pewien, że nie będzie żadnych decyzji personalnych w najbliższym czasie. - Nie spodziewam się żadnych nerwowych ruchów z niczyjej strony. Federacja ma pełne zaufanie do trenera, a on do zawodników. Wszyscy wiedzą, że naszym problemem i przyczyną słabych wyników są przede wszystkim niezależne od nas urazy i kontuzje dużej liczby kluczowych zawodników - zapewniał w rozmowie z naszym portalem Wladimir Nikołow.
Bułgarzy nie wygrali ani jednego spotkania w LŚ 2014 Bułgarzy nie wygrali ani jednego spotkania w LŚ 2014
Może federacja faktycznie nie podejmie żadnych ruchów (zwłaszcza, że Plamen Konstantinow nie jest zbyt chętny do objęcia funkcji szkoleniowca, a co do możliwości Najdena Najdenowa nikt nie ma złudzeń), ale atmosfera w drużynie niewątpliwie jest coraz gorsza. - Kiedy siatkarz czuje, że nie jest w dobrej kondycji fizycznej i nie wychodzi mu na boisku to, co by chciał, to zaczyna tracić pozytywne podejście, wiarę w siebie i dobry humor - tłumaczył manager zespołu. Pozytywne podejście stracił na pewno pierwszy rozgrywający Georgi Bratojew, który po pierwszym meczu z Serbami niefortunnie wypalił dziennikarzom, że ma od tego wszystkiego depresję i że "lekarstwem na jego depresję mogło by być coś takiego, co stało się dwa lata temu w reprezentacji", co zostało uznane za sugestię zmiany szkoleniowca. Camillo Placi skomentował to kąśliwie na konferencji ("Depresja to faktycznie ciężka sprawa, zwłaszcza w tak młodym wieku, może potrzebny jest lekarz?"), a następnie po raz pierwszy od kiedy prowadzi bułgarski zespół nie rozpoczął meczu z Georgim Bratojewem w składzie. Całe drugie spotkanie z Serbami, od pierwszej do ostatniej minuty, zagrał dotychczas trzymany w kwadracie 22-letni Dobromir Dimitrow. Bratojew  prawdopodobnie nie pojedzie również z drużyną na mecze wyjazdowe do Rosji, USA i Serbii, co jest decyzją rewolucyjną ze strony bardzo przywiązanego do swojej pierwszej szóstki włoskiego szkoleniowca. Wraz z kilkoma innymi siatkarzami m.in. jego bratem bliźniakiem, mają przez najbliższe trzy tygodnie trenować w Sofii pod opieką Najdena Najdenowa.

Cała ta sytuacja jest bardzo trudna dla reprezentacji Bułgarii, zwłaszcza, że w tym roku są bardzo ważne mistrzostwa świata. - Oczywiście, złe wyniki i brak awansu do finałów Ligi Światowej nie są dla nas dobre w kontekście mistrzostw świata. Ale zostało jeszcze trochę czasu, na sierpień mamy zaplanowane wiele sparingów z bardzo mocnymi reprezentacjami, w tym memoriał Wagnera w Polsce, i jeżeli tam pokażemy lepszą grę, to wiara w naszym zespole powróci. Mam nadzieję, że kiedy wszyscy będą zdrowi, to wróci też nasza pewność siebie i wszystko zacznie się układać. Nie da się tego osiągnąć z taką plagą kontuzji w drużynie - mówił Wladimir Nikołow. Nie wiadomo, czy zespół, zawodnicy i trener wytrzymają psychicznie do tego czasu, choć trzeba pamiętać, że dwa lata temu ta reprezentacja przechodziła jeszcze trudniejszy czas, a mimo to podniosła się i doszła do półfinału Igrzysk Olimpijskich w Londynie.

z Sofii, dla SportoweFakty.pl
Ola Piskorska

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×