Spotkanie w świecącym pustkami, kameralnym obiekcie w Baku, polscy reprezentanci rozpoczęli z dużym animuszem. Już po kilku minutach gry prowadzili 10:5, a bezradny trener gospodarzy Leonardo Silie Tabares jedynie rozkładał ręce podczas przerwy na żądanie. Polacy znakomicie prezentowali się w bloku i obronie. Azerowie z kolei często popełniali błędy, które ciężko nawet nazwać juniorskimi. Przewaga podopiecznych Andrzeja Kowala nie było zagrożona ani przez chwilę. Na środku siatki festiwal efektownych ataków z krótkiej urządził sobie Dawid Dryja. Biało-czerwoni wygrali inauguracyjną partię 25:21.
Przebieg drugiego aktu piątkowego widowiska nie różnił się bardzo znacząco od poprzedniej. "Orlęta" ponownie w okolicach połowy seta przejęły już znaczącą inicjatywę, prowadząc aż 13:8. I po raz kolejny Tabares nie mógł na czasie znaleźć słów, które natchnęłyby do walki do jego podopiecznych. Michał Kędzierski włączał do gry w ofensywie wszystkich swoich kolegów, dając im niepowtarzalną okazję do wyśrubowania indywidualnych statystyk. Miejscowi zdołali jednak zerwać się do walki dzięki trzem potężnym zagrywkom środkowego Dmitrija Obodnikowa (17:19). Naprawdę gorąco zrobiło się , gdy efektownym blokiem na Dryji popisał się Pawriz Samadow (20:21). Jak się okazało, ta akcja była ostatnim zrywem Azerów w tym secie. Kolejne cztery akcje padły łupem Polaków.
[ad=rectangle]
Wraz z nadejściem trzeciej partii nastały lepsze czasy dla gospodarzy. Jewgienij Kowalenko dwukrotnie naruszył zagrywką słabo spisującego się rezerwowego Michała Filipa, w ataku pomylili się Jakub Wachnik oraz Dryja i Azerbejdżan wygrywał już 10:5. Niwelowanie strat okazywało się dla naszych siatkarzy zadaniem niewykonalnym. Ba, po kolejnym udanym bloku na Filipie przewaga miejscowych wzrosła o jeszcze jedno "oczko" (15:9). Sześciopunktowa różnica w zupełności wystarczyła im do odniesienia zwycięstwa 25:20 i zarazem przedłużenia swojej nadziei na sukces w całym pojedynku.
Przegrany set wyraźnie podrażnił ambicję młodych Polaków, którzy praktycznie z miejsca zaczęli lepiej ustawiać blok. Efekt? Natychmiastowe prowadzenie 7:3, które jednak już po chwili ograniczyło się do jednego punktu, po pomyłkach w ofensywie Michała Kaczyńskiego i Filipa. Pierwszy z nich szybko zrehabilitował się jednak z nawiązką, a jego kolejne zbica wydatnie pomogły "Orlętom" w odzyskaniu utraconej przewagi - 14:10.
Tak jak za pierwszym razem, tak i teraz polscy siatkarze nie nacieszyli się nią zbyt długo. Z każdą akcją coraz mocniej rzucała się w oczy niemoc kolejnych polskich atakujących. Waleczni Azerowie, pomimo wielu popsutych zagrywek, nie omieszkali z tego skorzystać. W końcówce to oni prowadzili już nawet 22:20, ale wtedy po raz kolejny obudził się polski blok. Skuteczny pojedynczy mur na siatce postawili kolejno Mateusz Bieniek oraz Kaczyński, co pozwoliło ekipie Kowala na doprowadzenie do walki na przewagi. Wojnę nerwów lepiej wytrzymali gospodarze, zwyciężając ostatecznie 29:27. W międzyczasie nasi siatkarze nie wykorzystali jednej piłki meczowej.
Pierwsza część tie-breaka upłynęła pod znakiem dominacji biało-czerwonych, którzy przy zmianie stron wygrywali 8:5. Cała piąta partia, podobnie jak pozostałe odsłony, upływała pod znakiem chaotycznej gry z obu stron. Koniec końców, ręce w geście triumfu po niesamowitych męczarniach wznieśli Polacy, których wygraną przypieczętował atak po bloku Sławomira Stolca.
Azerbejdżan - Polska 2:3 (21:25, 20:25, 25:20, 29:27, 12:15)
Azerbejdżan: Bajramow, Kowalenko, Samadow, Obodnikow, Jalalow, Czerwiakow, Allahwerdijew (libero) oraz Hasanli, Sulejmanow, Kutukow, Alijew
Polska: Kędzierski, Kaczyński, Wachnik, Stolc, Bieniek, Dryja, Żurek (libero) oraz Stępień, Bołądź, Filip, Hain
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)