Kiepska porażka Delecty (relacja)

Dość długo w Radomiu czekano na pierwszy triumf siatkarzy Jadaru. Dość nieoczekiwanie gracze Mirosława Zawieracza na wyżyny swoich umiejętności wznieśli się w Bydgoszczy, gdzie bez przeszkód ograli miejscową Delectę.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Delecta Bydgoszcz - Jadar Radom 1:3 (15:25, 19:25, 25:16, 18:25)

Składy:

Delecta:
Piotr Lipiński, Michal Cerven, Stanisław Pieczonka, Grzegorz Kokociński, Martin Sopko, Krzysztof Janczak, Michał Dębiec (libero).

Jadar: Jarosław Maciończyk, Grzegorz Kosok, Maciej Pawliński, Wojciech Żaliński, Konrad Małecki, Arkadiusz Terlecki, Adrian Stańczak (libero).

MVP: Maciej Pawliński.

To był mecz starych znajomych. Jeszcze przecież niedawno Piotr Lipiński i Grzegorz Kokociński stanowili o sile radomskiego zespołu. Po drugiej stronie siatki stanął Mirosław Zawieracz, który kilka lat temu z powodzeniem reprezentował barwy ówczesnego Chemika. Znajomość rywali jednak bardziej pomogła przyjezdnym.

Pierwsze dwa sety były bardzo podobne. Radomianie na początku bez problemów utrzymywali 3-4 punktową przewagę. Na skuteczną grę gości bydgoszczanie nie mogli znaleźć lekarstwa, gdyż w zespole Rostislava Chudika zawodzili liderzy. Obchodzący niedawno swoje 34 urodziny Krzysztof Janczak był skuteczne blokowany przez Żelińskiego i Kosoka, a Stanisław Pieczonka miał wyraźne problemy z przyjęciem. Zresztą w głównej mierze ten element siatkarskiego rzemiosła przesądził o porażce gospodarzy.

Po udanej trzeciej partii wydawało się, że miejscowi pójdą za ciosem i doprowadzą do tie-breaku. Nic bardziej mylnego! W ostatniej odsłonie radomianie przypomnieli sobie pierwsze dwa sety i bez problemów zwyciężyli 18:25. Trochę walki było na początku, ale tylko do stanu 12:13. Później zbyt wiele błędów w obronie Delecty i skuteczny blok gości sprawił, iż to Jadar mógł się cieszyć z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. - Jestem zaskoczony, bo nie spodziewałem się, że niektórzy zawodnicy Jadaru tak potrafią grać w siatkówkę - mówił na konferencji pomeczowej wyraźnie załamany Rostislav Chudik.

Bydgoscy kibice nie pozostawili suchej nitki na grze swoich ulubieńców. - Chudik dziękujemy - skandowali fani z jednego sektorów. Przeraźliwe gwizdy było słychać niemal od końca drugiej partii, a w przerwie wielu zdegustowanych sympatyków siatkówki opuszczało "Łuczniczkę". - Tak to jest, kiedy się wygrywa wszyscy cię noszą na rękach. Zupełnie odwrotnie jest po porażkach. Nam pozostaje tylko zakasać rękawy i sprawić niespodzianki w innych meczach - dodał krótko Krzysztof Janczak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×