Niewykorzystane szanse, dwa medale - występy biało-czerwonych w historii mistrzostw świata
W historii mistrzostw świata biało-czerwoni tylko raz zapisali się złotymi zgłoskami. Do wielkiego sukcesu z roku 1974 Polacy dołożyli srebrne medale. Jednak mieli również gorsze chwile.
Historia mistrzostw świata sięga roku 1949, kiedy o pierwszy mistrzowski tytuł rywalizowało dziesięć drużyn - wszystkie z Europy. Zgodnie z oczekiwaniami, Polacy musieli uznać wyższość faworytów zmagań, lecz pokonanie Francuzów zagwarantowało im zajęcie piątego miejsca. Po tym turnieju na zespół spadła fala krytyki, a praca wykonana przez następne cztery lata przyniosła siódmą lokatę - po słabej grze w rundzie grupowej, biało-czerwoni nie mieli sobie równych w finale B.
W kolejnych dwóch turniejach Polacy utrzymali równą formę, zajmując czwarte miejsce. Jednak wynik osiągnięty w roku 1956 był dla siatkarzy Jacka Busza okraszony goryczą porażki. Po zmianie trenera nikt nie stawiał na naszych reprezentantów, lecz ci byli rewelacją pierwszych dni mistrzostw, a po czterech dniach gry w finale A byli liderem zestawienia. Dopiero rozstrzygnięcia w dalszej części rywalizacji "zepchnęły" Polaków na miejsce poza podium. Natomiast cztery lata później naszą drużynę medalu pozbawiła grupowa porażka z Rumunią.
Polacy gonią czołówkę
Dwa czwarte miejsca rozbudziły nadzieje na wskoczenie na podium mistrzostw świata, nasza reprezentacja rosła bowiem w siłę i systematycznie zbliżała się do światowych potęg, jak ZSRR, Czechosłowacja czy Rumunia. Wciąż jednak brakowało swoistej kropki nad "i" w postaci zwycięstw i sukcesów. W roku 1962 Polacy rozpoczęli mistrzostwa słabo, ale z meczu na mecz ich gra wyglądała coraz lepiej. Przez zły początek turnieju, ostatecznie zajęli szóstą pozycję, która i tak została przyjęta pozytywnie.
Cztery lata później nadzieje i zarazem szanse walki o medale były bardzo duże, Polacy świetnie poradzili sobie w eliminacjach, a zwycięstwo z Rumunią sprawiło, że podium było na wyciągnięcie ręki. Biało-czerwoni przystępowali do tamtych mistrzostw jako srebrni medaliści Pucharu Świata, lecz swoją przynależność do światowej czołówki musieli potwierdzić na boisku. Dobra passa skończyła się w fazie grupowej, porażki w finale A pozbawiły naszą reprezentację szans na medal.
Mistrzostwa świata w roku 1970 miały dla naszej reprezentacji dwa oblicza - sportowe oraz pozasportowe. Przed ważnym spotkaniem z Czechosłowacją Zdzisław Ambroziak, który stanowił o sile naszej drużyny, został złapany na stosowaniu niedozwolonych środków dopingujących. Polacy zakończyli ten turniej na piątym miejscu.
Biało-czerwony szczyt
Droga na szczyt była bolesna. Po serii niepowodzeń przyszedł pamiętny rok 1974 i mistrzostwa świata w Meksyku. W polskiej reprezentacji nikt nie upatrywał poważnego rywala, mogącego pokonać najlepsze zespoły świata - ZSRR, Japonię, NRD. Początki złotej drużyny nie były więc łatwe, lecz to boisko zawsze weryfikuje faworytów i kreuje czarne konie rozgrywek. Po dramatycznym zwycięstwie nad ZSRR to Polacy zostali głównymi faworytami do zdobycia złotego medalu.
Po pewnym awansie do finału A podopieczni Huberta Jerzego Wagner po raz kolejny musieli zmierzyć się ze Sborną. Ten mecz był równie dramatyczny, co konfrontacja z fazy grupowej, i po raz drugi lepsi byli Polacy. Następny tie-break biało-czerwoni grali z Czechosłowacją, mistrzowie piątego seta po raz kolejny dali o sobie znać i schodzili z boiska jako zwycięzcy. Po pokonaniu Rumunii naszych siatkarzy od złota dzielił tylko triumf nad Japonią. Drużyna "Kata" nie poddała się i zrealizowała postawiony przed sobą cel - zdobyła mistrzostwo świata.