Serbscy gdańszczanie mogli nie zdążyć na mecz z Jadarem

Po krótkim pobycie w Serbii, dwaj zawodnicy z tego kraju - Bojan Janić i Marko Samardzić mieli problemy z powrotem do Polski. Stało się to przez kłopoty z wizami. Na szczęście skończyło się na strachu.

Zarówno Bojan Janić, jak i Marko Samardzić są podstawowymi zawodnikami reprezentacji Serbii. W środę w Belgradzie odbyło się uroczyste podpisanie kontraktu sponsorskiego dla reprezentacji tego kraju, a w wydarzeniu tym uczestniczyli wszyscy podstawowi gracze drużyny, w tym dwaj siatkarze Trefla Gdańsk. Już w czwartek mieli oni wrócić nad Morze Bałtyckie i trenować wraz z zespołem przed meczem z Jadarem Radom. Jak się okazało, Serbowie na trening nie dotarli, a mogło ich także zabraknąć w arcyważnym meczu z radomskim zespołem!

Cała przygoda miała miejsce przez niedopatrzenie zawodników oraz firmy Lufthansa, której samolotem siatkarze lecieli z Belgradu do Frankfurtu, skąd mieli przylecieć do Gdańska. O całej sytuacji Gazecie Wyborczej opowiedziała Barbara Zakrzewska, wiceprezes Trefla. - Obywatele Serbii muszą mieć wizy tranzytowe, jeśli w drodze do kraju docelowego mają przesiadkę w państwie należącym do strefy Schengen. Bojan i Marko nie mieli wiz, gdyż do tej pory nie zdarzyło się, aby ich brak powodował problemy. Z drugiej strony bez wiz w ogóle nie powinni zostać wpuszczeni na pokład samolotu w Belgradzie - powiedziała Zakrzewska.

Pierwsze problemy zaczęły się we Frankfurcie. Niemieccy celnicy nie chcieli nawet słyszeć o tym, aby wpuścić siatkarzy do Polski, mimo że posiadają oni wizy na pobyt w naszym kraju. Chcieli oni wysłać ich z powrotem do Serbii. - Wówczas nie mieliby szans, aby zdążyć na mecz z Jadarem. A to byłoby dla nas wielkie osłabienie. Na wysokości zadania stanęła jednak kierownik biura naszego klubu, Ola Grądziel, która non stop była w kontakcie z polskim i serbskim konsulatem, kierownictwem lotniska i samymi zawodnikami. Ostatecznie udało nam się wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji w miarę bezboleśnie - dodała Zakrzewska na łamach Gazety Wyborczej.

Ostatecznie Janić i Samardzić z Frankfurtu muszą lecieć do Szwajcarii, która dopiero w grudniu przystąpi do strefy Schengen. W Gdańsku Serbowie zameldują się w czwartek ok. godz. 23.30. - Z tego co wiem, Marko przez cały czas zachowywał spokój, ale Bojan zdenerwował się nie na żarty. Nie mógł zrozumieć, dlaczego zostali potraktowani w ten sposób, skoro wszyscy wiedzieli, kim są i po co lecą do Polski - podsumowała sytuację Zakrzewska.

Komentarze (0)