MŚ 2014 kobiet: American dream! - relacja z meczu Chiny - USA

Amerykanki po raz pierwszy w historii stanęły na najwyższym stopniu mundialowego podium. Wola walki, jaką się wykazały w finale rozgrywek pozwoliła im na sięgnięcie po puchar.

W tym artykule dowiesz się o:

Do walki o złoty medal mistrzostw świata stanęły zespoły, które, choć są w czołówce światowego rankingu, to nie były brane pod uwagę, jako pretendenci do starcia o pierwsze miejsce rozgrywek.
[ad=rectangle]
Finałowy mecz rozpoczął się niezwykle wyrównanie. Chinki prowadzone w ofensywie przez Ting Zhu szybko przystąpiły do natarcia. Ich ataki początkowo sprawiały sporo kłopotów broniącym się Amerykankom, które nie mogły wyprowadzić skutecznej pierwszej akcji. Ten moment zawahania po stronie wicemistrzyń olimpijskich nie trwał jednak na tyle długo, by Azjatki mogły zbudować bezpieczną przewagę (11:9).

W przyjęciu po stronie reprezentacji Stanów Zjednoczonych, co chwila ostrzeliwana zagrywkami była Kimberly Hill. Była zawodniczka PGE Atomu Trefla Sopot nie pozwoliła sobie na popełnienie jakiegokolwiek błędu i dokładnie dogrywała piłki do rozgrywającej. Druga z przyjmujących, Jordan Larson-Burbach, przeżywała ciężkie chwile w ofensywie. Po znakomitym w jej wykonaniu spotkaniu półfinałowym w niedzielę miała sporo problemów ze skończeniem swoich akcji (18:16). Nie rzutowało to znacząco na grę siatkarek Karcha Kiraly'ego, które powoli wkraczały w swój normalny, szybki tryb gry i rozstrzygnęły premierową odsłonę na swoją korzyść.

Po zmianie stron dobre otwarcie zaliczyły zawodniczki zza Oceanu Atlantyckiego. Wszystko za sprawą technicznych ataków tej, która myliła się w poprzedniej partii, czyli Jordan Larson. Najlepsza blokująca Ligi Mistrzyń sezonu 2013/2014 bawiła się z blokiem rywalek, które bezradnie patrzyły, jak kolejne piłki wychodziły w aut po tym, jak dotknęły ich rąk. Wspierana w wysiłkach zdobywania punktów przez Kelly Murphy, Amerykanka potrafiła znaleźć sposób na zaatakowanie każdej piłki (2:7).

Chinki nie dawały jednak za wygraną. Chunlei Zeng serią swoich punktowych zagrań dała znak koleżankom do odrabiania strat. Rozpędzająca się azjatycka maszyna nie tylko zdołała dogonić przeciwniczki, ale nawet wyjść na prowadzenie (16:15). Widząc zagrożenie ze strony podopiecznych Jenny Lang Ping, zawodniczki ze strefy NORECA zwarły szyki i zaczęły efektywniej grać blokiem. Po przeciwnej stronie siatki na lewym skrzydle różnych wariantów zbić próbowała Hui Ruoqui, ale jej wysiłki na nieszczęście dla Azjatek przynosiły mierne rezultaty i kolejny set padł łupem grających jak w transie Amerykanek.

fot. fivb.org
fot. fivb.org

Siatkarki z Państwa Środka znalazły się w ciężkiej sytuacji, by dalej jak równy z równym walczyć o tytuł najlepszej drużyny globu. Z tego powodu podwoiły wysiłki chcąc dać sobie nadzieje na przedłużenie swoich szans w tym spotkaniu. Za sprawą mocnych zagrywek Xiaotong Liu, które poważnie nadwyrężyły przyjęcie ich rywalek, „odskoczyły” z wynikiem na pięć „oczek”, by chwilę później powiększyć swoją przewagę jeszcze o dwa punkty (17:10). Zmienniczki, jakie posłała do boju trenerka reprezentacji Chin odmieniły grę Azjatek. Lepiej funkcjonował system blok-obrona, przez co zawodniczki stwarzały sobie okazje do wyprowadzania kontrataków i tym razem to one mogły się cieszyć ze zwycięstwa w secie.

Podrażnione swoją postawą we wcześniejszej partii, pięciokrotne triumfatorki cyklu World Grand Prix chciały pokazać, że przegrana była wypadkiem przy pracy. Ich zagrywki wymuszały błędy w przyjęciu przeciwniczek, na czym korzystały amerykańskie blokujące raz po raz nie pozwalając piłce przejść przez strefę bloku (10:14). Z chwili na chwilę Chinki były już w coraz gorszej sytuacji i wydawało się, że już nic nie odbierze Amerykankom zwycięstwa. Wtedy niespodziewanie w ataku zaczęła nagminnie mylić się Kelly Murphy, a Azjatki punktowały rywalki blokiem (23:20). Nie zraziło to jednak Kimberly Hill, która po raz kolejny pokazała, że w stu procentach zasługuje na miejsce w kadrze narodowej. To jej atomowe ataki zadecydowały o zakończeniu meczu.

Chiny - USA 1:3 (25:27, 20:25, 25:16, 24:26)

Chiny: Yuan, Zhu, J.J. Yang, Wei, Zeng, Hui, Shan (libero) oraz F. Yang, Wang, Shen, Liu, Chen (libero).

USA: Glass, Larson-Burbach, Murphy, Dietzen, Hill, Akinradewo, Banwarth (libero) oraz Fawcett, Thompson, Dixon.

Komentarze (7)
avatar
rbk17
13.10.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale Brazylia to w tym roku przegrała chyba wszystko co się dało przegrać: siatkówka M i K, oraz męska piłka nożna. 
avatar
Miasto mistrzów - Kielce
12.10.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jedna rzecz nie jest przypadkowa,zarówno Włoszki jak i Włosi 4 miejsce!I to w najłatwiejsza drabinka xD.Polska MŚ! I nasi chłopcy złamali system gospodarza. 
gim-xd
12.10.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No i się skończyło tak jak wczoraj pragnąłem, czyli Włoszki bez medalu, a złoto dla Amerykanek. :)
Postawiły się działaj Chinki.! -a ten czwarty set to dopiero była chuśtawka.!! z 19:15 dla US
Czytaj całość