Debiut chęcińskiej hali w rozgrywkach PlusLigi rozpoczął się od wyrównanej gry. Na udane ataki m.in. Jędrzeja Maćkowiaka czy Mateusza Bieńka odpowiedzieli Justin Duff i Jakub Jarosz (5:5). W kolejnych minutach przewaga gości zaczynała być jednak coraz bardziej widoczna, dzięki czemu Transfer schodził na pierwszą przerwę techniczną z dwupunktowym prowadzeniem (6:8).
[ad=rectangle]
Po efektownym asie serwisowym Pawła Woickiego i krótkiej Dawida Guni na tablicy wyników po chwili widniało już 11:15. Obraz gry na parkiecie zaczął się zmieniać po drugiej przerwie technicznej, kiedy to podopieczni Dariusza Daszkiewicza zaczęli swoją ambitną grą odrabiać straty. Skuteczna postawa Rozalina Pencheva, punktowa zagrywka Marcina Janusza oraz blok na Cupkoviciu pozwoliły szybko doprowadzić do remisu (18:18). Końcówka pierwszej partii zapowiadała się niezwykle emocjonująco i taka też była. Na atak Sławomira Jungiewicza odpowiedział Jakub Jarosz (21:21). Błędy gospodarzy w ostatnich akcjach sprawiły jednak, że bardziej doświadczona ekipa Vitala Heynena wygrała do 22-óch.
Początek drugiej partii dobrze rozpoczęli siatkarze Effectora. Po drugim w meczu asie serwisowym Rozalina Penczewa zawodnicy z Kielc prowadzili 3:1. Niestety dla zgromadzonych w hali kibiców goście znów pokazali, że dysponują większą siłą ognia. Efektowny atak z drugiej linii Marcina Walińskiego oraz kolejne punkty Jarosza zrobiły swoje (6:8). Przyjezdni w następnych akcjach trzymali bezpieczną, trzypunktową przewagę (10:13). Kielczanie próbowali m.in. straszyć swoich rywali mocniejszą zagrywką, ale przyjęcie w zespole Transferu zdawało egzamin i w połączeniu z dużo lepszym wykończeniem pozwoliło siatkarzom Heynena systematycznie powiększać swoją przewagę (12:16). Mający wyraźne problemy z zastopowaniem rozpędzających się z akcji na akcję przeciwników effekciarze w końcówce tak naprawdę mogli jedynie przyglądać się na co pozwala gra z bezpieczną przewagą (21:16). Siatkarzom ze świętokrzyskiego nie pomogły nawet liczne zmiany przeprowadzane przez trenera Daszkiewicza i seta numer dwa zakończył autowy atak Adriana Staszewskiego (21:25).
Nie mający już tak naprawdę nic do stracenia gospodarze bardzo dobrze rozpoczęli trzecią odsłonę (3:0), zmuszając tym samym belgijskiego szkoleniowca Transferu do wzięcia czasu. Po reprymendzie dla swoich zawodników goście zaczęli odrabiać starty, doprowadzając do remisu jeszcze przed przerwą techniczną (7:7). W kolejnych minutach na parkiecie nie brakowało prostych błędów. Więcej pożytku mieli z nich zawodnicy z Bydgoszczy, którzy po autowym ataku Buchowskiego odskoczyli na dwa punkty (9:11). Niesieni głośnym dopingiem kielczanie nie zamierzali łatwo odpuścić. Zdobywane punktów przychodziło im jednak z ogromnym trudem, a to dlatego, że gra w obronie siatkarzy Transferu mogła robić wrażenie (14:16). Dobry fragment w wykonaniu rozgrywającego kielczan, Marcina Janusza zaowocował odrobieniem strat (16:16). Radość wśród gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo. Skuteczny w ataku Justin Duff dał przyjezdnym kolejny raz bufor bezpieczeństwa (17:20). Podobnie jak w poprzednich dwóch partiach i tym razem końcówka nie przyniosła zaskakującego zwrotu akcji. Seria dwóch asów z rzędu Konstantina Cupkovica i dobra gra blokiem dały w rezultacie zawodnikom trenera Heynena pewne zwycięstwo bez straty seta (19:25).
Effector Kielce - Transfer Bydgoszcz 0:3 (22:25, 21:25, 19:25)
Effector Kielce: Jungiewicz, Maćkowiak, Janusz, Staszewski, Bieniek, Penchev, Kaczmarek (libero) oraz Buchowski, Pająk, Krzysiek, Wacek.
Transfer Bydgoszcz: Duff, Jarosz, Waliński, Cupković, Woicki, Gunia, John Nally (libero) oraz Jurkiewicz, Wolański, Marshall.
MVP: Paweł Woicki (Transfer).