Paweł Papke (kapitan Asseco Resovii Rzeszów): Gratuluje wygranej gospodarzom, gdyż był to dla nich bardzo ważny mecz. Jest nam bardzo przykro, że nie udało się wygrać. Zagraliśmy niezłe spotkanie. Szkoda tych zaprzepaszczonych szans w czwartym secie, bo wydawało się, że taka drużyna, jak my powinna sobie poradzić przy takim wyniku. Niestety, nie udało się. Z tego miejsca słowa uznania dla częstochowian, którzy grali ambitnie i walecznie. Zmiany wprowadzone przez trenera Panasa również przyniosły efekt i już od początku czwartej partii zaowocowały wyrównaną grą. Szkoda nam straconych punktów i tego tie-breaka, gdyż praktycznie od jego połowy byliśmy już bezradni i nie mogliśmy nic zrobić. Częstochowianie byli na "fali". Bardzo nam przykro.
Andrzej Stelmach (kapitan Domex Tytan AZS Częstochowa): To wszystko naprawdę cieszy. Nie tylko mecze pokazują naszą dobrą dyspozycję, widać to także na treningach. Cieszę się, bo idziemy malutkimi kroczkami do przodu. Cały czas musimy się jeszcze uczyć, jako zespół, bo dysponujemy młodym składem. Czas dla nas pracuje. Gramy jeszcze nierówno i to trochę boli, ale dwa ostatnie mecze pokazały, że potrafimy wyjść z trudnych sytuacji obronną ręką i doprowadzić do zwycięstwa. To dla nas kolejne bardzo ważne dwa punkty z bardzo mocnym zespołem, nie ma co tego ukrywać. Podziękowania należą się także publiczności za stworzoną atmosferę. Jedziemy do przodu. Jedziemy w piątek do Kędzierzyna. Trenujemy spokojnie i uważam, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Ljubomir Travica (trener Asseco Resovii Rzeszów): Gratulacje dla rywali. Czwarty set był decydujący, jeśli weźmiemy pod uwagę techniczne elementy gry. W tym fragmencie popełniliśmy wiele błędów, które nie powinny się zdarzyć. To pokazuje, że zespół nie jest jeszcze wystarczająco spokojny i zdystansowany do tego, by grać dobrze. W przekroju całego spotkania mieliśmy kilka przestojów w przyjęciu i ataku, co oczywiście mogło zadecydować o losach spotkania. Rywale grali bardzo odważnie i dzięki temu otworzyła się przed nimi szansa na wygraną. Mogłoby się wydawać, że częstochowianom bardziej zależało na wygranej, ale z naszej strony również była wielka determinacja. Niestety, było widać jakieś ciśnienie w naszym zespole.
Radosław Panas (trener Domex Tytan AZS Częstochowa): Dziękuje za gratulacje od trenera i kapitana drużyny przyjezdnej. Cieszymy się z tego zwycięstwa. Przyszła mi teraz do głowy myśl, że było to jedno z najważniejszych zwycięstw w mojej trenerskiej karierze. Tak naprawdę, to dopiero początek sezonu, ale bardzo zależało mi na zwycięstwie z rzeszowskim zespołem. Kontynuujemy dobrą passę. Jeśli chodzi o samo spotkanie, to troszeczkę źle w niego weszliśmy. Zaczęliśmy niedokładnie i bardzo nerwowo i od razu zrobiło się 1:6. Chociaż mieliśmy potem piłkę na bodajże 17:18 i było na styku. Niestety, dwa kontrataki nam nie wyszły. Postanowiłem nie robić żadnych zmian w drugim secie, bo wiedziałem, że chłopcy muszą wejść w ten mecz i to się potwierdziło, gdyż drugą partię wygraliśmy gładko. Potem zmiany były już potrzebne i wydaje mi się, że większość z nich było trafionych. W czwartym secie byliśmy już praktycznie w szatni pod prysznicem, ale chłopcy wytrzymali. O trudny serwis postarał się Nowakowski, blokiem zatrzymany został Paweł Papke. Ważną zagrywkę dołożył Mlyakow i udało się obronić piłkę meczową. Wyszliśmy cało z opresji i w piątym secie poszło to trochę z rozpędu. Cieszę się, że młodzi chłopcy znów pokazali charakter. Znów pokazali ambicję i wolę walki do końca. Cały czas musimy pracować nad ustabilizowaniem formy, bo wciąż gramy "falami", tak jak w Jastrzębiu. Jeden set marniutki z naszej strony, potem natomiast gramy genialnie i tak w kółko. Gdyby udało się nam ustabilizować formę na równym poziomie byłoby znakomicie, ale cieszę się mimo tego ze zwycięstwa. Każdy punkt jest dla nas niezwykle cenny w tym układzie tabeli, gdyż oddalamy się od strefy spadkowej. Mamy w tym roku jeden cel, mianowicie ograć tych chłopaków i zdobyć, jak najwięcej punktów. Takie wygrane, jak z Jastrzębiem czy Resovią tylko cieszą, bo grają tam zawodnicy światowego formatu, a moi zawodnicy młodzi i niedoświadczeni grają z nimi, jak równy z równym i to mnie napawa optymizmem.
Smilen Mlyakow (atakujący Domex Tytan AZS Częstochowa): Jeśli w każdym meczu będziemy grali, tak jak teraz i będziemy walczyć razem, jako drużyna, będzie wyśmienicie. Mamy młody zespół, który jest bardzo głodny gry i wygranych i w każdym meczu daje z siebie wszystko. Taka wygrana to naprawdę znakomite uczucie. Wydaje mi się, że w czwartym secie nic szczególnego się nie stało z rywalami. Owszem, Resovia to znakomity i mocny zespół z wieloma świetnymi graczami, ale najwięcej zależy od naszej postawy. W drugim i czwartym secie graliśmy zdecydowanie lepiej. Przede wszystkim, poprawiliśmy swoją grę w kilku elementach. Zaskoczył serwis, blok i gra w ataku i to poprowadziło nas do zwycięstwa. Myślę, że jeśli będziemy walczyć i w każdym meczu grać, tak jak w tym spotkaniu, możemy wygrać z każdym zespołem, bez znaczenia kto stanie po drugiej stronie siatki. Tak naprawdę kluczem do sukcesów jest nasza gra, która nie jest jeszcze ustabilizowana. Zdarzają się nam słabsze mecze, jak z Olsztynem, jak i lepsze, jak z Jastrzębiem, czy Resovią. Wszystko w naszych rękach. Myślę, że jeśli będziemy grać na dobrym poziomie, jesteśmy w stanie pokonać nawet zespół z Bełchatowa, nie jest to rzeczą niemożliwą. Receptą na zwycięstwa jest nasza gra, zwłaszcza w ataku i zagrywce.
Fabian Drzyzga (rozgrywający Domex Tytan AZS Częstochowa): Gra bardzo cieszy. Fajnie, że gramy na jednym, wysokim poziomie. Był jeden przestój w jednym z setów, ale wszak zawodnicy z Rzeszowa nie są jakimiś juniorami, tylko w większości Olimpijczykami. Bardzo fajne spotkanie wyszło z naszej strony. Ukłony i podziękowania w stronę kibiców, którzy nam bardzo pomogli, zwłaszcza w czwartym secie. Było gorąco, ale udało się wyciągnąć ten wynik i to był chyba kluczowy set.
Łukasz Perłowski (środkowy Asseco Resovii Rzeszów): Myślałem, że skończy się to 3:1 dla nas. Praktycznie mieliśmy mecz wygrany i coś się stało. Częstochowianie zaryzykowali bardziej zagrywką, szczególnie Zbyszek Bartman i Mlyakow. Odrzucili nas daleko od siatki i w rezultacie ustawili szczelny blok i obronę i wykorzystali nadarzające się kontrataki. Tak się składa, że nie udało nam się nigdy jeszcze pokonać Częstochowy, a w niejednym spotkaniu mogliśmy zwycięsko schodzić z parkietu. Nagle coś się odwraca, zacina i rywale wygrywają mecz. Nie wiem, co jest tego przyczyną.