Spotkanie to nie zaczęło się dobrze dla drużyny z Mazowsza. Podopieczne Macieja Kosmola przegrały pierwsze dwie partie i znajdowały się już pod ścianą. Jednak Kanadyjka uważa, że jej drużyna wypadła w nich nie najgorzej.
[ad=rectangle]
- Pierwsze dwa sety nie były wcale takie złe w naszym wykonaniu, choć faktycznie coś niedobrego działo się z nami w końcówkach tych partii. Na szczęście w kolejnych odsłonach znalazłyśmy rozwiązanie naszego problemu i nie traciłyśmy już przewag, które sobie wypracowywałyśmy. Myślę, że zmieniło się też trochę nasze nastawienie mentalne - mówiła po spotkaniu środkowa SK bank Legionovii Legionowo.
Drugą partię zawodniczki z Legionowa przegrały na przewagi mimo tego, iż prowadziły w niej już 22:18. W tym momencie przypominał się czwarty set ich spotkania z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna, który przegrały w podobny sposób.
- Musiałyśmy tamto spotkanie przeanalizować na chłodno następnego dnia. Wyciągnęłyśmy wnioski i wynika z nich, że aby móc powalczyć z najlepszymi, musimy zredukować ilość błędów własnych, a w ataku być naprawdę perfekcyjne. Cieszę się, że zadziałało to już w krytycznym momencie meczu z Budowlanymi Łódź -
tłumaczyła MVP czwartkowego spotkania.
Można było odnieść wrażenie, że z każdym kolejnym setem piłka po łódzkiej stronie siatki była coraz wolniejsza, co pomagało legionowiankom w podniesieniu się z trudnej sytuacji.
- Przede wszystkim wzmocniłyśmy naszą zagrywkę, którą odrzucałyśmy łodzianki od siatki i spowalniałyśmy ich akcje. Dzięki temu łatwiej nam było stawiać bloki i ustawiać się w defensywie - opowiadała Kanadyjka.
To był bardzo zacięty pojedynek na siatce. W całym meczu zobaczyliśmy aż 35 punktowych bloków. Jednak element ten u przyjezdnych pojawił się dość późno.
- Po pierwszym secie zaczęłyśmy czytać grę rozgrywających drużyny z Łodzi. Dzięki temu wiedziałam, gdzie się ustawić, kiedy tylko piłka została zagrana w określony rejon boiska. Pozostała jedynie kwestia odpowiedniego tempa i szczelności bloku, a to nam zdecydowanie w czwartkowym meczu wychodziło -
powiedziała Jaimie Thibeault.
Kanadyjska środkowa na boisku jest postacią bardzo żywiołową i radosną. Uśmiech właściwie nigdy nie schodzi z jej twarzy.
- Po prostu cieszę się grą. W drużynach, w których gram, zawsze jestem osobą, od której koleżanki czerpią pozytywną energię. Gdy im jej brakuje, patrzą na mnie i uzupełniają deficyt. Uwielbiam tę rolę. Nawet kiedy nie gram najlepiej, staram się utrzymywać dobry nastrój, bo wiem, że dzięki temu dostarczam go ludziom dookoła - opowiadała, rzecz jasna z uśmiechem na twarzy, zawodniczka SK bank Legionovii.
Wygrana za dwa punkty na pewno cieszy ekipę z Legionowa, a w które miejsce na koniec sezonu mierzy ten zespół?
- Władze klubu postawiły nam za cel awans do fazy play-off, ale uważam, że stać nas na więcej. Jeśli gra nam się będzie układała, jak w trzech ostatnich setach meczu w Łodzi, mamy szansę na zajęcie miejsca w pierwszej piątce po fazie zasadniczej - zakończyła reprezentantka Kanady.