Początek piątkowego pojedynku pod Dębowcem należał zdecydowanie do siatkarzy Lotosu Trefla Gdańsk, którzy na pierwszej przerwie technicznej prowadzili już czterema punktami (4:8). Gospodarze mieli spore problemy ze skończeniem swoich ataków, popełniając błąd za błędem. Podopiecznym Andrei Anastasiego nie udało się jednak utrzymać prowadzenia, bowiem świetną serią w polu serwisowym popisał się przyjmujący Kamil Kwasowski, wypracowując dla bielszczan cztery "oczka" przewagi (16:12). W końcówce goście zbliżyli się do przeciwników, ale nie potrafili zatrzymać skutecznych bielszczan (21:19). Kłopoty w przyjęciu drużyny z Gdańska poskutkowały tym, że ostatni punkt w pierwszej odsłonie zdobył atakiem z przechodzącej piłki Wojciech Ferens (25:20).
[ad=rectangle]
Gdańszczanie przystąpili do drugiego seta wyraźnie podrażnieni porażką w poprzedniej odsłonie (0:4). Jednak BBTS Bielsko-Biała nie miał zamiaru oddać inicjatywy swoim rywalom, pewnie nawiązując walkę w kolejnych akcjach (8:10). Kibice w hali pod Dębowcem byli świadkami naprawdę wyrównanego widowiska. W szeregach obydwu drużyn widać było determinację, świetną grę w obronie oraz walkę o każdy punkt (11:13). Na drugą przerwę techniczną zespoły schodziły po punktowym bloku Bartosza Gawryszewskiego (12:16). Goście nie dali sobie odebrać przewagi, którą wypracowali na początku seta, grając bardzo skutecznie w kontrataku (14:20). W decydujących momentach, gdy gospodarze starali się odrobić stratę, więcej zimnej krwi zachowali podopieczni Andrei Anastasiego, zwyciężając 25:19.
Podobnie jak w poprzednich setach, Lotos Trefl Gdańsk wypracował sobie przewagę na początku tej odsłony, prowadząc na pierwszej przerwie technicznej trzema punktami (5:8). Bardzo dobrze w ataku spisywał się przyjmujący Mateusz Mika, który sprawiał bielszczanom problemy w ataku i był jednym z wyróżniających się zawodników na boisku (8:11). Z akcji na akcję zespół z Bielska-Białej popełniał więcej błędów, które napędzały grę gdańszczan, powiększających swoją przewagę w tym secie (10:17). W końcówce obraz gry nie uległ zmianie, a podopieczni Andrei Anastasiego pewnie zmierzali do wygranej (14:23). Trzecią odsłonę zakończył skuteczny blok na Bartoszu Bućko (14:25).
Czteropunktową przewagę na pierwszej przerwie technicznej wypracowali sobie siatkarze z Gdańska (4:8). Po czasie gospodarze ponownie przystąpili do odrabiania strat. Z bardzo dobrej strony pokazywał się środkowy Wojciech Sobala, który sprawiał przeciwnikom sporo problemów (8:11). W gdańskiej ekipie znakomicie funkcjonował blok, zatrzymując większość ataków gospodarzy (11:16). Trener Piotr Gruszka próbował odmienić obraz gry swojej drużyny, wprowadzając na boisko po raz kolejny Bartosza Bućko. Roszada w składzie pomogła bielszczanom w nawiązaniu walki z rywalami (19:21). Ostatnie akcje skuteczniej rozegrali zawodnicy Lotosu Trefla, a mecz zakończył blok Murphy'ego Troy'a (22:25).
BBTS Bielsko-Biała - Lotos Trefl Gdańsk 1:3 (25:20, 19:25, 14:25, 22:25)
BBTS: Neroj, Kwasowski, Polański, Gonzalez, Ferens, Sobala, Dębiec (libero) oraz Bućko, Kapelus, Buniak, Błoński.
Lotos: Falaschi, Mika, Grzyb, Troy, Schwarz, Gawryszewski, Gacek (libero) oraz Schulz, Stępień, Czunkiewicz.
MVP: Mateusz Mika
Ambitnie Bielsko powalczyło.
Prawdziwa weryfikacja dopiero przed Lotosem.