Trener Krzysztof Stelmach zdecydował się na wystawienie w podstawowym składzie wielu byłych zawodników stołecznego zespołu, licząc prawdopodobnie na ich zwiększoną motywację. Jednak ta mobilizacja była chyba nadmierna, bowiem od samego początku spotkania zawodnicy Indykpol AZS Olsztyn sprawiali wrażenie stłamszonych i zniechęconych.
[ad=rectangle]
Gospodarze atakowali w aut, mylili się w polu zagrywki (1:4). Do tego zupełnie nie radzili sobie z przyjmowaniem zagrywki warszawiaków, a zwłaszcza Bartłomieja Lemańskiego (2:10). Z każdą kolejną piłką zawodnicy AZS Politechniki Warszawskiej grali coraz swobodniej, a warmińscy siatkarze mieli zupełnie spętane ręce i nogi (7:16). Dopiero podwójna zmiana, w której na boisko weszli Maciej Dobrowolski i Grzegorz Szymański, nieco ożywiła grę gospodarzy, zwłaszcza, że Juraj Zatko rozgrywał bardzo niedokładnie. Ale to już nie miało specjalnego znaczenia dla wyniku seta, bo przewaga gości była zbyt duża (15:25).
Na drugiego seta trener Krzysztof Stelmach wypuścił od początku doświadczonego rozgrywającego i atakującego, także zamiast słabiutko spisującego się Lévi Cabrala wyszedł Frantisek Ogurcak. To były dobre decyzje i gra olsztynian wyglądała od razu lepiej (6:3). Inżynierowie przyciśnięci zaczęli popełniać błędy, a ich serwis nie był aż tak punktodajny jak w pierwszej odsłonie. Kilka dobrych kontr i chwila słabości Szymańskiego dały gościom remis (10:10). Dalej toczyła się zacięta gra punkt za punkt, która dała kibicom w hali Urania o wiele więcej radości niż pierwszy set. Wiele było efektownych obron i długich wymian (20:20). W końcówce seta w pole serwisowe wszedł Piotr Łuka (który wcześniej zachowywał się kontrowersyjnie w stosunku do rywali i dostał za to żółtą kartkę) i to jego mocne zagrywki pognębiły całkowicie warszawskich przyjmujących (25:21).
Trzeci set od początku był bardzo wyrównany i zacięty (8:7). Wyrównał się poziom zagrywki po obu stronach, była albo trudna albo zepsuta, żaden zespół nie przeważał w tym elemencie. Obie drużyny wspaniale broniły, więc akcje były długie i efektowne (16:15). Atak nie był zbyt mocną stroną żadnego z zespołów, ale w innych elementach nadrabiali (23:23). W dramatycznej i nerwowej końcówce przeważali goście, mając wiele piłek setowych, ale olsztynianie świetnie się bronili (30:30). W końcu Dominik Depowski obił blok, a Szymański zaatakował w aut bez bloku. Co prawda ta ostatnia akcja wzbudziła wiele dyskusji i kontrowersji trwających jeszcze kwadrans po zakończeniu seta, ale ostatecznie set został przyznany podopiecznym trenera Jakuba Bednaruka (30:32).
W czwartym secie Ogurcak zaczął mieć problemy z kostką, więc na boisko powrócił Cabral. Od razu po wejściu popisał się dwiema świetnymi zagrywkami i piękną obroną (6:4). Po pierwszej przerwie technicznej gospodarze zaczęli popełniać błędy własne, a do tego goście skutecznie kontrowali (10:13). Mało gry środkiem w zespole olsztyńskim przyczyniło się do dużych problemów z blokiem ich skrzydłowych (11:16). Na boisko wrócił Paweł Adamajtis, bo jego zmiennik coraz częściej nadziewał się na warszawską ścianę (14:19). Jednak nie była to zbyt udana zmiana, jego cztery nieudane ataki jeden po drugim dały powiększyły przewagę gości i to oni spokojnie wygrali tego seta i cały mecz (16:25).
Indykpol AZS Olsztyn - AZS Politechnika Warszawska 1:3 (15:25, 25:21, 30:32, 16:25)
Indykpol AZS Olsztyn: Adamajtis, Zajder, Łuka, Zatko, Hain, Cabral, Potera (libero) oraz Dobrowolski, Szymański, Ogurcak, Bednorz.
AZS Politechnika Warszawska: Lipiński, Depowski, Lemański, Filip, Śliwka, Sacharewicz, Olenderek (libero) oraz Mordyl, Bieńkowski, Strzeżek.
MVP: Bartłomiej Lemański (AZS PW).
Młodzi z Warszawy dopadną jeszcze niejednych. Jak do Filipa ( Czytaj całość
*
http://i.imgur.com/lLnRrhH.jpg
http://i.imgur.com/KIx1BU0.jpg
*
Profesjonalisto Czytaj całość