Spotkanie lepiej zaczęli goście z Kędzierzyna. Ogromna w tym zasługa dobrej postawy w polu zagrywki Pawła Zagumnego. Doświadczony rozgrywający zdołał odrzucić kielczan od siatki. Wyraźnie skuteczniejsza w pierwszej akcji ZAKSA z łatwością wypracowała sobie pięciopunktową przewagę na pierwszej przerwie technicznej. Effector co prawda próbował odrobić straty, wykorzystując w tym celu m.in. jedynego gotowego do gry atakującego - Arvydasa Miseikisa - lecz proste błędy nie pozwalały kończyć ataków (8:12). Oscylująca w okolicach 4-5 punktów przewaga podopiecznych Sebastiana Świderskiego pozwoliła im kontrolować spotkanie.
[ad=rectangle]
Częsta gra środkiem oraz szczelny blok sprawiły, że na drugi czas 5-krotni mistrzowie Polski schodzili w bardzo dobrych nastrojach (10:16). Coraz bardziej nieporadni gospodarze próbowali ratować sytuację zmianami. Pojawienie się na parkiecie Adriana Staszewskiego czy Marcina Janusza nie zrobiło jednak wrażenia na nabierających rozpędu przyjezdnych (12:22). W ich szeregach doskonale radził sobie nie tylko świetnie rozgrywający Zagumny, ale też Jurij Gladyr i Dick Kooy, co ostatecznie przełożyło się na pewną wygraną (17:25).
Zablokowanie Kooya oraz udane ataki Bieńka i Miseikisa dały zespołowi ze świętokrzyskiego prowadzenie na początku drugiej partii 4:2. Dopingowani przez publiczność kielczanie nie potrafili jednak utrzymać odpowiedniego tempa, co zostało wykorzystane przez bardziej doświadczonego rywala (7:8). Po autowym ataku Miseikisa z prawego skrzydła i skutecznym bloku ZAKSA odskoczyła na trzy oczka (11:14). Wydawało się, że punkty Wojciecha Kaźmierczaka, Kooya czy po raz kolejny dobrze funkcjonujący blok przybliżają ekipę z Kędzierzyna do kolejnego spokojnego zwycięstwa (14:17). Gospodarze nie zamierzali jednak odpuścić. Dzięki m.in. skutecznej grze Rozalina Penczewa i Miseikisa udało im się wrócić, fundując tym samym emocjonującą końcówkę. Ta natomiast obfitowała w nerwową wymianę punkt za punkt z której zwycięsko wyszli effekciarze (27:25).
Trzecią odsłonę efektownie rozpoczęli siatkarze Sebastiana Świderskiego. Udane ataki Dominika Witczaka, a także błędy gospodarzy przełożyły się na czteropunktowe prowadzenie. Taka sama różnica utrzymywała się także na pierwszej przerwie technicznej, którą z drugiej linii oznajmił Dick Kooy (4:8). Po niej do pracy zabrali się kielczanie, a szczególnie należy wyróżnić Bieńka i Penczewa. Swoje "dołożyli" również zaczynający popełniać błędy kędzierzynianie, przez co ich przewaga całkowicie stopniała (15:15). Szybko okazało się, że był to chwilowy kryzys, ponieważ w kolejnych minutach Witczak i Kooy zadbali o swój zespół (17:20). Gospodarzy do walki poderwał jeszcze punktujący zagrywką Adrian Buchowski (20:21), ale od tego momentu serią popisała się ZAKSA, której drugie prowadzenie w meczu zapewnił Kooy (20:25).
Czwarty set początkowo zapowiadał się bardzo wyrównanie (3:3). Aktywny w tym pojedynku Dick Kooy oraz Paweł Zagumny nie po raz pierwszy zapewnili jednak ZAKSIE bufor bezpieczeństwa (4:8). Chwytający się wszelakich sposobów kielczanie nie potrafili znaleźć recepty na wyraźnie lepiej dysponowanego przeciwnika. Goście często obijając blok czynili kolejne kroki w kierunku zakończenia meczu (12:16). Jurij Gladyr oraz nękający rywala kąśliwą zagrywką Michał Ruciak odbierali resztki nadziei ekipie Daszkiewicza (16:21). Seria błędów nie wpłynęła na losy tej rywalizacji. Kędzierzynianie wygrali partię do 19-stu, a całe spotkanie 3:1.
Effector Kielce - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (17:25, 27:25, 20:25, 19:25 )
Effector Kielce: Miseikis, Maćkowiak, Buchowski, Pająk, Bieniek, Penczew, Kaczmarek (libero) oraz Takvam, Staszewski, Janusz.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Zagumny, Gladyr, Kooy, Dijk, Ruciak, Kaźmierczak, Zatorski (libero) oraz Abdel-Aziz, Rejno, Loh, Witczak.
MVP: Paweł Zagumny.