KPSK Stal Mielec – Pronar Zeto Astwa AZS Białystok 1:3 (13:25, 15:25, 25:14, 14:25)
Stal: Ściurka (9), Związek, Olczyk (1), Łukaszewska (4), Dązbłaż (15), Skorupa (11) oraz Banecka (libero), Niedźwiecka (7), Ordak (1), Zaroślińska (4), Wilk (1).
AZS: Karczmarzewska-Pura (12), Mieszała (8), Walawender (8), Koczorowska (8), Muhlsteinova (1), Żebrowska (19) oraz Saad (libero), Truchanova (2), Szeszko, Gierak (1).
(w nawiasach punkty zdobyte przez zawodniczki-)
Sędziowali: Bogumił Sikora i Waldemar Niemczura
To było ważne spotkanie dla obu zespołów. Przed tą kolejką, Stal zajmowała piąte, a AZS - siódme miejsce w ligowej tabeli. Było to bezpośrednie starcie drużyn, które prawdopodobnie będą walczyć z kilkoma innymi zespołami o miejsca 4–8, stąd każdy zdobyty punkt na takim rywalu liczy się podwójnie.
Przed meczem trudno byłoby jednoznacznie wskazać jego faworyta, ale parkiet zweryfikował te prognozy. Już początek meczu pokazał, że siatkarki z Białegostoku są dobrze tego dnia dysponowane. Bardzo szybko, głównie po akcjach Dominiki Koczorowskiej oraz błędach gospodyń, prowadzenie (1:4) objęły przyjezdne. Widać było gołym okiem, że AZS dysponuje większą siłą ataku, a ponieważ dołożył do tego trudną zagrywkę, to gospodynie odrzucone od siatki nie mogły wyprowadzić skutecznej akcji. Białostoczanki seriami zdobywały punkty, a mielczanki tylko sporadycznie, głównie za sprawą Eweliny Dązbłaż, odgryzały się rywalkom. Przy stanie 5:12, siedem kolejnych punktów zdobytych w jednym ustawieniu przez AZS (5:19), praktycznie rozstrzygnęły losy tego seta. Z lewego ataku punktowała Agata Karczmarzewska-Pura, wspomagała ją głównie z obiegnięcia Marlena Mieszała i bezradne gospodynie mogły tylko patrzeć jak raz po raz, piłka wpadała w ich pole gry. Już do końca pierwszej partii nic nie zmieniło się. Nie pomagały przerwy brane przez trenera Romana Murdzę, ani przeprowadzane przez niego zmiany. Seta zakończyła Izabela Żebrowska, po zagrywce której siatkarki Stali nie potrafiły utrzymać piłki w grze.
Set drugi miał podobny przebieg, chociaż początkowo był dość wyrównany. Do stanu 6:6, żadna z drużyn nie potrafiła wywalczyć większej niż dwupunktowej przewagi. Ale wówczas, najpierw Dorota Ściurka zaatakowała w aut, później skuteczny blok zatrzymał akcję gospodyń, a gdy Karczmaczewska z zagrywki zdobyła kolejny punkt, na tablicy widniał już wynik 6:9. Tę początkowo skromną przewagę siatkarki Dariusza Luksa powoli powiększały. Przy stanie 11:14 akademiczki dokładają kolejne trzy "oczka” i powiększają przewagę do sześciu punktów (11:17). Siatkarki Stali tylko sporadycznie "odgryzały się”. Od czasu do czasu robiła to Ewelina Dązbłaż, Małgorzata Skorupa i Katarzyna Zaroślińska, ale były to rzadkie rodzynki w totalnej niemocy zawodniczek mieleckich w ataku. Poza tym gospodynie popełniały dużo błędów własnych, co wyraźnie ułatwiało grę rywalkom. Drugą partię, podobnie jak pierwszą, miejscowe zakończyły punktem z zagrywki. Tym razem uczyniła to Katarzyna Walawender, która posłała na tyle trudną piłkę, że siatkarki mieleckiej Stali nie były w stanie poprawnie jej przyjąć.
Gdy wydawało się, iż kolejna partia, będzie ostatnią w tym spotkaniu, losy tego pojedynku odwróciły się. Gospodynie poprawiły przyjęcie, wzmocniły zagrywkę i na efekty nie trzeba było długo czekać. Zaczęło się od efektownego bloku Eweliny Dązbłaż i Marty Łukaszewskiej, które powstrzymały atak Izabeli Żebrowskiej, a gdy Dorota Ściurka umieściła piłkę po ataku z lewego skrzydła w polu gry AZS-u, było już 4:1. Przy stanie 7:5, gospodynie "odskoczyły” akademiczkom, gdy w jednym ustawieniu wygrały pięć punktów (12:5). Był to okres słabej gry AZS-u w przyjęciu. Przyjezdne zaczęły się też gubić w obronie, a ich zagrywka, nie była już tak groźna jak w poprzednich setach.
Zawodniczki trenera Murdzy wyraźnie przyspieszyły grę, w konsekwencji czego stale utrzymywały osiągniętą przewagę punktową (16:10, 20:12). Bardziej kombinacyjna gra pozwoliła gospodyniom pod koniec tej partii powiększyć jeszcze przewagę, a w głównej roli pokazała się Małgorzata Skorupa.
Czwarta partia, wyrównana była do stanu 7:6. Wtedy w grze siatkarek znad Wisłoki nastąpił zastój. "Siadło” przyjęcie i sześć punktów z rzędu zdobytych przez siatkarki z Podlasia pozwoliło im , najpierw wyrównać, a później objąć pięciopunktowe prowadzenie (7:12). Kiedy w chwilę później kolejne cztery punkty pod rząd wygrały podopieczne Dariusza Luksa, a na tablicy pojawił się wynik 9:17, niewielu kibiców Stali wierzyło, że mecz ten mogą wygrać ich pupilki. Efektownie i skutecznie grała Izabela Żebrowska, która zwłaszcza z prawego skrzydła była trudna do zatrzymania, a gospodynie coraz częściej zaczęły mylić się w ataku. Czarę goryczy przepełniła kolejna pięciopunktowa seria akademiczek (12:23), po której gospodynie straciły już zupełnie wiarę na wywalczenie choćby jednego "oczka” w tym spotkaniu. Mecz kończy atakiem z lewego skrzydła Katarzyna Walawender.
Zwycięstwo zawodniczek z Białegostoku było w pełni zasłużone. Zagrały one skuteczniej w ataku (51% wobec 36% gospodyń) i bloku, a przede wszystkim na zagrywce (8 asów serwisowych). Skuteczniejsze były także w kontrataku, jedynie przyjęcie było atutem Stali. Bardzo dobre spotkanie rozegrała Izabela Żebrowska, która wybrana została MVP tego meczu, oraz Agata Karczmarzewska-Pura, Marlena Mieszała i Lucie Muhlsteinova .W ekipie mieleckiej wyróżniała się przede wszystkim Ewelina Dązbłaż, a także Małgorzata Skorupa.
Zwycięstwo to pozwoliło zespołowi AZS-u awansować na czwarte miejsce w ligowej tabeli, ale ponieważ nie rozegrały jeszcze swoich meczów w tej kolejce drużyny MKS-u z Dąbrowy Górniczej i Farmutilu Piła, mają one w razie zwycięstwa szanse na wyprzedzenie drużyny Dariusza Luksa.