Naj... 14. kolejki PlusLigi

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Portal SportoweFakty.pl wybrał zasługujące na uwagę sytuacje z 14. kolejki rozgrywek PlusLigi. Co ciekawego wydarzyło się w tej rundzie spotkań?

Najmniej spodziewane rozstrzygnięcie: przegrana PGE Skry Bełchatów z MKS-em Banimex Będzin (1:3)

Przed rozpoczęciem tego pojedynku ciężko byłoby znaleźć osobę interesującą się siatkówką, która bez wahania postawiłaby swoje pieniądze na triumf beniaminka. A jednak, niespodzianki to sól sportu i do takowej doszło w sobotę w hali Energia. Trener Skry Miguel Falasca posłał co prawda do boju kilku nominalnych zmienników (wolne dostali Mariusz Wlazły, Karol Kłos i Facundo Conte), lecz to w żaden sposób nie usprawiedliwia słabej postawy jego zespołu. Co godne podkreślenia, dla bełchatowian była to dopiero pierwsza porażka w sezonie 2014/2015, natomiast dla ekipy z Będzina zaledwie drugie zwycięstwo w obecnych rozgrywkach. [ad=rectangle] Po meczu wiele słów krytyki spadło na głowę drugiego rozgrywającego mistrzów Polski, Aleksy Brdjovica, który niezbyt dobrze wykorzystał jedną z nielicznych okazji do zaprezentowania swoich możliwości na dłuższym dystansie i całe spotkanie zakończył już w kwadracie dla rezerwowych. Falasca nie był zadowolony z postawy żadnego ze swoich podopiecznych, ale jednocześnie zdecydował się wziąć ich w obronę: - Na boisku pojawili się młodzi gracze, którzy wcześniej nie mieli zbyt wielu okazji do gry. Tym razem zagrali i nie wyszyło to najlepiej, zawiedli wszyscy. Punkty są ważne, ale nie najważniejsze. Będziemy kontynuować pracę z tymi chłopakami i postaramy się dawać im jak najwięcej okazji do gry. Mam nadzieję, że kolejne ich występy będą lepsze i pokażą się z dobrej strony. Trenują bardzo dobrze, ale potrzebują gry - skomentował szkoleniowiec bełchatowskiej drużyny. Najlepszy występ przeciwko byłemu klubowiMiłosz Hebda

23-letni przyjmujący okazał się jednym z głównych ojców sensacyjnego triumfu MKS-u Banimex Będzin nad PGE Skrą Bełchatów. To właśnie w jego ręce powędrowała statuetka MVP meczu, na co zasłużył sobie zdobyciem 20 "oczek" (15 atakiem, 3 blokiem, 2 zagrywką), przy 47-procentowej skuteczności w ofensywie. Tytuł najlepiej punktującego gracza całego widowiska nieco przykrył jego niemałe problemy z przyjęciem serwisu (22 próby, 27 proc. pozytywnego/9 perfekcyjnego oraz aż 4 błędy).

Dodatkowym smaczkiem związanym z niezłym występ Hebdy był fakt, że w swojej karierze zaliczył on przygodę w klubie z Bełchatowa, reprezentując jego barwy w najwyższej klasie rozgrywkowej w sezonie 2009/2010. Najpoważniejsza zapaść formy: Asseco Resovia Rzeszów

Gdy gracz Berlin Recycling Volleys Robert Kromm wypowiedział po zwycięstwie 3:0 nad rzeszowianami słowa: "to było dla nas bardzo łatwe", na twarzach fanów Pasów śmiało mógł się zacząć pojawiać niepokój. Mało kto przypuszczał jednak, że obawy o obecną formę ich ulubieńców zostaną jeszcze bardziej spotęgowane niedzielnego popołudnia, już po dwóch setach potyczki z Cuprum Lubin na Podpromiu. Siatkarze Asseco Resovii przegrywali wówczas 0:2 i choć wysoko zwyciężyli w dwóch kolejnych partiach (dwukrotnie 25:15), to tie-break ponownie padł łupem gości.

Tym samym zawodnicy Andrzeja Kowala ponieśli w ciągu ostatniego tygodnia trzy porażki z rzędu, wszystkie w pozostawiającym bardzo wiele do życzenia stylu. Całe ich nieszczęścia zaczęły się od klęski w Atlas Arenie z PGE Skrą Bełchatów. - To nie jest już taki kryzys, jaki był w poprzednich meczach. Powoli się z tego wygrzebujemy i zaczynamy grać coraz lepiej - stwierdził jednak tuż po ostatniej przegranej z Miedziowymi Dawid Dryja. Największe indywidualne zaskoczenie: Szymon Romać

Nominalnie drugi atakujący Cuprum Lubin otrzymał szansę gry w wyjściowym składzie przeciwko Asseco Resovii Rzeszów z powodu absencji Marcela Gromadowskiego. I wykorzystał ją najlepiej, jak tylko mógł, prowadząc swoją drużynę do niespodziewanej wygranej 3:2 oraz kończąc zawody z nagrodą MVP.

W całym spotkaniu zapisał na swoim koncie 20 punktów - 17 atakiem (40 procent skuteczności) oraz 3 blokiem. Ważniejszy od suchych cyferek jest jednak fakt udowodnienia swojemu trenerowi Gheorghe Cretu, że może on na niego liczyć w każdej zaistniałej sytuacji. Najbardziej bolesna porażka: przegrana Cerrad Czarnych Radom z Effectorem Kielce

Scenariusza, jaki poniedziałkowego wieczora doświadczyli kibice zgromadzeni w radomskiej hali nie powstydziłby się sam Hitchcock. Gospodarze mieli wszystko, by zakończyć całe widowisko w "godzinę z prysznicem" - prowadzenie 2:0 w setach oraz cztery piłki meczowe w trzecim. To wszystko okazało się jednak za mało. Kielczanie dzielnie się bronili, zwyciężyli 31:29 i naładowani pozytywną energią przystąpili do dwóch kolejnych odsłon, które także rozstrzygnęli po swojej myśli.

Działacze Czarnych mają nad czym myśleć, ponieważ po rozegraniu czternastu kolejek ich zespół wciąż znajduje się poza czołową "ósemką", z niezbyt korzystnym bilansem 5 zwycięstw i 9 porażek. Najbardziej efektywne powstanie faworyta z kolan: odwrócenie losów pojedynku z BBTS-em Bielsko-Biała przez Jastrzębski Węgiel

Inną ekipą, która boleśnie przekonała się o mocy, jaką niesie ze sobą przysłowie "kto prowadząc 2:0 nie wygrywa w trzech setach, przegrywa 2:3" był bielski BBTS. Podopieczni Piotra Gruszki niespodziewanie rozstrzygnęli dwie pierwsze, wyrównane partie pojedynku z Jastrzębskim Węglem na swoją korzyść (do 23 i 22), lecz w dwóch kolejnych nie mieli już praktycznie nic do powiedzenia, ulegając w nich do 20 i 19. Wyrównana walka ponownie nastąpiła w tie-breaku, którego ostatecznie 17:15 także wygrali plasujący się dużo wyżej w tabeli jastrzębianie.

Pomarańczowi odwrócili losy meczu przede wszystkim dzięki znakomitej postawie przyjmującego Zbigniewa Bartmana (24 pkt, 62 proc. skuteczności w ataku - 24/39) oraz środkowego Alena Pajenka, autora 18 "oczek" (12/17 w ataku - 71 proc., 5 bloków, 1 as). Największy pechowiec: Łukasz Wiśniewski

Środkowy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle dopiero co wrócił do gry w minioną środę po kontuzji kolana, a już w sobotę został po raz kolejny zmuszony do przedwczesnego opuszczenia boiska. Po jednej z akcji w bloku, w połowie pierwszego seta, nieszczęśliwie spadł na parkiet, doznając urazu stawu skokowego. Co prawda podniósł się i zszedł na ławkę o własnych siłach, lecz do końca pojedynku próżno było go już szukać nawet w kwadracie dla rezerwowych.

Zapytany tuż po meczu o stan zdrowia kolegi Dominik Witczak stwierdził, że jego zdaniem tym razem wszystko powinno skończyć się jedynie na strachu. - Łukasz prawdopodobnie lekko podkręcił staw skokowy - powiedział atakujący kędzierzynian. Najbardziej harmonijny występ: Sebastian Schwarz

Niemiecki przyjmujący Lotosu Trefl Gdańsk zanotował w Olsztynie swój najlepszy występ w obecnym sezonie. Zawodnik, którego podstawowym zadaniem w zespole z Pomorza jest dbanie o jakość gry defensywnej, tym razem wywiązał się należycie nie tylko z tego obowiązku, ale także bardzo mocno pomógł swoim kolegom w ofensywie.

Przyjął 22 zagrywki olsztynian, notując 59 procent odbioru pozytywnego i 36 perfekcyjnego oraz nie robiąc żadnego błędu. Był też bardzo trudny do zatrzymania na siatce. Zamienił na punkt aż 16 z 26 otrzymanych wystaw (62 proc.), nie dając się ani razu zablokować oraz popełniając zaledwie jedną pomyłkę. Nic dziwnego, że został wybrany najlepszym graczem spotkania. Jego ratio punktowe ukształtowało się na bardzo wysokim poziomie (+18). Najpoważniejszy sygnał ze strony młodzieży: Mateusz Bieniek

Środkowy Effectora jest jednym z największych objawień PlusLigi w sezonie 2014/2015. A Cerrad Czarni Radom to kolejna ekipa, która przekonała się o prawdziwości tej tezy. 20-latek uzyskał w starciu z Wojskowymi aż 16 punktów - 10 atakiem (59 proc. skuteczności) i 6 blokiem.

Bez jego znakomitej postawy kielczanie z pewnością nie byliby w stanie odwrócić losów wydawałoby się przegranego już pojedynku. Bieniek po raz trzeci znalazł się w naszej redakcyjnej szóstce kolejki. Z taką postawą śmiało może myśleć o czymś więcej niż tylko występy w reprezentacji Polski B w roku 2015. Najdłuższy set (punktowo): Cerrad Czarni Radom - Effector Kielce, III set (29:31)

Najkrótszy set (punktowo, nie licząc tie-breaków): Indykpol AZS Olsztyn - Lotos Trefl Gdańsk, III set (12:25)

Najskuteczniejszy w ataku (minimum 6 ataków): Maciej Zajder z Indykpolu AZS Olsztyn (83 procent skuteczności; 5/6)

Najmniej skuteczny w ataku (minimum 6 ataków): Patryk Strzeżek z AZS Politechniki Warszawskiej (11 procent skuteczności; 1/9)

Źródło artykułu:
Czy Mateusz Bieniek powinien w 2015 roku dostać szansę gry w pierwszej reprezentacji Polski?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)