Spotkanie w Roeselare lepiej rozpoczęli gości z Rumunii, prowadząc 9:7. Przed pierwszą przerwą techniczną podopieczni trenera Martina Stojewa co prawda nie ustrzegli się błędów ataku (dwa uderzenia w aut Stanisława Petkova), lecz stracone punkty nadrabiali postawą w bloku. Po wznowieniu rywalizacji gospodarze poprawili skuteczność na skrzydłach, dokładając do tego silniejszą niż dotychczas zagrywkę. W tym elemencie brylował Tomas Rousseaux, którego serwis sprawiał olbrzymie problemy Bojanowi Janiciowi. Lepsza gra siatkarzy z Roeselare od razu miała odzwierciedlenie w wyniku, bowiem Belgowie odskoczyli rywalom na trzy "oczka" (14:11). Niestety dla gospodarzy, w końcówce mylić zaczął się ich dotychczasowy lider Hendrik Tuerlinckx, natomiast po drugiej stronie skuteczność odzyskał Petkow. Błędy zawodników z Beneluksu sprawiły, że z prowadzenia 21:18 mogli cieszyć się przyjezdni. Bohaterem decydujących akcji okazał się Ventzislav Simeonov, który dwukrotnie na lewym skrzydle powstrzymał Rousseaux (20:25).
[ad=rectangle]
Przez znaczną część drugiej odsłony wynik oscylował wokół remisu, a rywalizacja obu drużyn stała pod znakiem pojedynku atakujących - Tuerlinckxa i Simeonowa. Przed drugą przerwą techniczną minimalny handicap w postaci dwupunktowego prowadzenia uzyskali gracze z Rumunii. Janić do spółki z Andrejem Spinu zablokował Gertjana Claesa i na tablicy wyników pojawił rezultat 14:16. Dwa punkty przewagi spowodowały, że w grę Tomisu Constanta wkradło się nadmierne rozluźnienie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Rousseaux po raz kolejny zaskoczył zagrywką Janicia - przy serwisie Belga Knack Roeselare najpierw doprowadził do remisu, a następnie wyszedł na prowadzenie 21:18. Gospodarze, niesieni dopingiem publiczności, do końca partii nie pozwolili sobie wydrzeć zwycięstwa (25:20).
W trzeciego seta lepiej weszli Belgowie, wśród których świetnie spisywał się Eemi Tervaportti, umiejętnie prowadzący grę swojego zespołu. Gospodarze jeszcze przed przerwą techniczną uzyskali czteropunktowy bufor bezpieczeństwa (7:3). Na parkiecie istnieli właściwie tylko siatkarze z Roeselare. Z kolei w rumuńskiej ekipie nie brakowało nieporozumień na linii Andrej Żekow - Bojan Janić. Seria błędów przyjezdnych sprawiła, ze Belgowie prowadzili już 12:5. Pomimo walki o odrobienie strat, siatkarze trenera Stojewa do końca seta nie byli w stanie powstrzymać będących na fali gospodarzy i przegrali 18:25.
Czwarta partia miała początkowo analogiczny przebieg jak trzeci set. Gospodarze szybko przystąpili do budowania przewagi - na prawym skrzydle koncertowo prezentował się Tuerlinckx. Po jednym z uderzeń Belga Knack prowadził 8:4. Rumuni za sprawą Janicia stopniowo zmniejszali straty, doprowadzając wyniku do stanu 16:16. Niemal do końca seta trwała wyrównana walka punkt za punkt, tym samym doszło do niezwykle emocjonującej końcówki. W ostatnich wymianach decydujący okazał się blok, w którym najpierw powstrzymano Coolmana, a następnie Tuerlinckxa (24:26).
Decydująca odsłona przebiegała pod dyktando przyjezdnych. Niemal każde dotknięcie piłki przez Petkova kończyło się punktem dla Tomisu. Bułgar najpierw dwukrotnie obił ręce rywali, by po chwili zatrzymać na skrzydle Rousseaux (0:5). Gra gospodarzy w tie-breaku przypominała bicie głową w mur. Tervaportti próbował wykreować lidera w ataku, jednak żaden z jego kolegów nie dorównywał rywalom. Ostatecznie przewaga z początku partii wystarczyła do zwycięstwa i dzięki ambitnej walce siatkarze Tomisu Constanca wygrali 15:10 po uderzeniu Petkova.
Knack Roeselare - Tomis Constanta 2:3 (20:25, 25:20, 25:18, 24:26, 10:15)
Knack: Paulides, Rousseaux, Coolman, Claes, Tuerlinckx, Tervaportti, Dejonckheere (libero) oraz D'Hulst, Verhanneman
Tomis: Petkov, Żekow, Janić, Spinu, Simeonov, Laza, Rosić (libero) oraz Stancu, Stoian, Aciobanitei, Vologa, Tanasescu
Drużyna | Mecze | Punkty | Sety |
---|---|---|---|
1. Tomis Constanca | 4 | 10 | 12:5 |
2. Knack Roeselare | 4 | 9 | 9:9 |
3. Copra Volley Piacenza | 3 | 5 | 7:7 |
4. Dragons Lugano | 3 | 0 | 2:9 |