Kryzys rubla uderzy w rosyjską siatkówkę? "Znajdziemy jakieś wyjście"

Legendarny szkolenowiec Biełogorie Bełgorod uspokaja, że rozgrywki Superligi przetrwają trudne chwile rodzimej gospodarki, ale rzeczywistość zdaje się mówić co innego.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Rosja, która za cztery lata będzie areną zmagań piłkarskiego mundialu i prowadzi finałowy etap negocjacji o organizację siatkarskich mistrzostw świata mężczyzn, przeżywa trudne chwile. Nagły spadek kursu rubla względem dolara i euro spowodował, że tamtejszy sport będzie musiał zmierzyć się z problemem rosnącej niewypłacalności przecenionych zawodników i zawyżonych sum gwarantowanych zagranicznym gwiazdom w ich kontraktach.

Giennadij Szypulin, szkoleniowiec słynnego Biełogorie Biełgorod, przyznaje, że obcokrajowcy występujący w jego zespole, czyli Georg Grozer i Dragan Travica, otrzymują swoją pensję w euro, którego wartość względem rubla jest wyliczana według komunikatów Banku Centralnego w dniu wypłaty, a to oznacza, że budżet klubu jest jeszcze bardziej obciążony przez ich wysokie pobory. Jednocześnie wieloletni trener Biełogorie uspokaja w rozmowie z magazynem Sport Express: nie ma powodu do obaw o kondycję finansową złotego medalisty Ligi Mistrzów. - Nerwowe ruchy są zbyteczne, potrzebujemy po prostu pomocy od naszych partnerów. Organizujemy niedługo spotkanie ze wszystkimi wspierającymi nas podmiotami. Nazywając rzeczy po imieniu, będziemy starać się o dodatkowe fundusze. Budżet przygotowany na ten rok zakładał kurs 36 rubli do jednego dolara, a przez obecną sytuację może nam nie wystarczyć pieniędzy - tłumaczy Szypulin, ale jednocześnie uspokaja: - Kryzys nie dotknie naszego sportu. Znajdą się rozwiązania, z tym że kilka klubów boleśnie je odczuje. Pewnie trzeba będzie przeprowadzić zmiany w kontraktach, ale poza tym mamy potężne wsparcie państwa i biznesu. Żaden inny kraj tak mocno nie inwestuje w siatkówkę - twierdzi.

Te deklaracja nie znajdują oparcia w ostatnich doniesieniach bułgarskich mediów, według których od 8 aż do 14 klubów w męskiej i żeńskiej Superlidze ma poważne opóźnienia w wypłatach. Ma dochodzić nawet do tego, że szkoleniowcy w takich drużynach przestają wymagać od podopiecznych przychodzenia na treningi. Dla Bułgarów ten problem jest szczególnie zajmujący, ponieważ dotyczy on ich reprezentantów: Todora Aleksiewa i Teodora Todorowa, których Gazprom-Jugra Surgut cierpi finansowo z powodu rynkowych problemów głównego sponsora, a szczególnie Plamena Konstantinowa, szkoleniowca Guberniji Niżny Nowogród, które siatkarze mieli w planach zbojkotowanie ligowe meczu w geście protestu przeciwko zaległym wypłatom.

W minionym sezonie głośno było o trudno wiążącym koniec z końcem Uralu Ufa, zaś w lidze siatkarek Omiczka Omsk musi rywalizować nie tylko w rodzimej ekstraklasie i Lidze Mistrzyń, ale także w sądzie. Jej byłe zawodniczki, w tym sama Natalia Mammadowa, pozwały omski klub o niewypłacone pensje i premie, między innymi za brązowe medale mistrzostw kraju z ubiegłych dwóch lat: zaległości mają siegać ponad pół miliona euro. Dokładając do tego wycofanie się z rozgrywek żeńskiej superligi przed obecnym sezonem drużyn Fakieła, Hara Morin, Tiumienia i Ufimoczki, wygląda na to, że optymizm Giennadija Szypulina należy do tych urzędowych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×