Zagrywka kluczem do zwycięstwa - relacja z meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów

W kończącym rok spotkaniu 17. kolejki rozgrywek PlusLigi siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pokonali we własnej hali PGE Skrę Bełchatów 3:0. Najlepszym zawodnikiem pojedynku wybrany został Dick Kooy.

Kędzierzynianie przystąpili do wtorkowego pojedynku z chęcią rewanżu za porażkę w trzech setach w pierwszej rundzie rozgrywek oraz zamiarem zamazania złego wrażenia po ostatnich ligowych porażkach. Z kolei mistrzowie Polski starali się udowodnić, iż przegrany mecz z Jastrzębskim Węglem, był tylko wypadkiem przy pracy.
[ad=rectangle]
Obydwa zespoły rozpoczęły spotkanie w najsilniejszych składach. Znakomita gra w obronie oraz skuteczna dyspozycja na siatce w premierowych akcjach nie pozwoliła na wypracowanie sobie większej przewagi. Po ataku Dominika Witczaka, gospodarze schodzili na przerwę techniczną z jednopunktowym prowadzeniem (8:7). Jeszcze przed kolejnym z regulaminowych czasów boisko musiał opuścić Michał Ruciak, który zderzył się pod siatką z Michałem Winiarskim (13:13). Dopiero punktowy blok Jurija Gladyra oraz błąd w ataku Winiarskiego pozwoliły kędzierzynianom na powiększenie przewagi do trzech "oczek" tuż przed decydującą fazą pierwszej odsłony (18:15). Jednak mistrzowie Polski bardzo szybko doprowadzili do remisu, wykorzystując nieudane zagrania po stronie podopiecznych Sebastiana Świderskiego (18:18). Kolejny zryw ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nastąpił w końcówce. Świetna dyspozycja Dicka Kooy'a w polu serwisowym sprawiła, że gospodarze wygrali siedem kolejnych akcji, zwyciężając 25:18.

Drużyna z Kędzierzyna-Koźla kontynuowała swoją dobrą grę również w drugim secie, prowadząc czterema punktami po skutecznych zagrywkach Dominika Witczaka (5:1). Siatkarze PGE Skry Bełchatów starali się nadrabiać stratę w kontratakach, jednak na pierwszej przerwie technicznej przewaga ich przeciwników utrzymywała się (8:4). Z akcji na akcję, gospodarze prezentowali się coraz lepiej, a w każdym elemencie punktował przede wszystkim Dick Kooy (11:6). Po bełchatowskiej stronie widać było zdenerwowanie, co przełożyło się na większą mobilizację i zmniejszenie straty do dwóch "oczek" (14:12). Tymczasem ZAKSA nie miała najmniejszych problemów z odczytaniem intencji Nicolasa Uriarte, popisując się trzema efektownymi blokami z rzędu (19:14). W końcówce obraz gry nie uległ zmianie, a drugą partię zakończyło uderzenie z lewego skrzydła Lucasa Loha (25:18).

Dick Kooy świetnie zaprezentował się w polu serwisowym
Dick Kooy świetnie zaprezentował się w polu serwisowym

Poirytowani wynikiem zawodnicy Skry, starali się lepiej rozpocząć trzecią odsłonę. Trener Miguel Falasca dokonał roszad w składzie, a na boisku pojawili się Srecko Lisinac oraz Kacper Piechocki. Jednak skuteczne zagrywki Jurija Gladyra pozwoliły kędzierzynianom na osiągnięcie czteropunktowego prowadzenia podczas pierwszej przerwy technicznej (8:4). Mankamentem w grze mistrzów Polski było przyjęcie oraz dyspozycja w bloku. Bez tych elementów drużyna z Bełchatowa wyraźnie odstawała od rywali (13:7). Wypracowana przewaga pozwoliła podopiecznym Sebastiana Świderskiego na spokojne kontynuowanie swojej gry (16:10). W końcówce odrabiać stratę próbował Facundo Conte, który dobrymi atakami chciał poderwać kolegów do walki. Na nic się to jednak zdało, bowiem gospodarze nadal utrzymywali swój poziom gry (21:15). Mecz zakończył błąd po stronie PGE Skry Bełchatów (25:17).

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:18, 25:18, 25:17)

ZAKSA: Zagumny, Ruciak, Kaźmierczak, Witczak, Kooy, Gladyr, Zatorski (libero) oraz Loh, Rejno, Abdel-Aziz.

Skra: Uriarte, Winiarski, Kłos, Wlazły, Conte, Wrona, Tille (libero) oraz Marechal, Lisinac, Brdjović, Piechocki (libero).

MVP: Dick Kooy (ZAKSA)

Źródło artykułu: