Kiedy grający poniżej oczekiwań Indykpol AZS Olsztyn tuż przed Świętami zdecydował się na zmianę trenera, Andrea Gardini zapowiedział powolne wdrażanie innego systemu gry swojej drużyny. Miało być bardziej technicznie, mniej siłowo. Ale przede wszystkim miało być mnóstwo ciężkiej pracy.
Pierwsze mecze jeszcze nie pokazały efektu. Ale po gładkiej porażce 0:3 z Cuprum Lubin i kolejnej z PGE Skrą Bełchatów, mecz pucharowy z mistrzem Polski zapalił światełko w tunelu. - Dla mnie Skra Bełchatów jest najlepszym zespołem w Polsce. A my w meczu Pucharu Polski wygraliśmy z nią seta - opowiada o aktualnej kondycji zespołu słowacki przyjmujący Frantisek Ogurcak. - To był już pierwszy sygnał, że będzie lepiej z naszą grą. Ponadto, inaczej niż w wielu dotychczasowych spotkaniach, nawet przegrane sety były zacięte. Olsztynianie przestali oddawać je "na stojąco", co wcześniej było ich zmorą, a jednocześnie źródłem frustracji kibiców.
[ad=rectangle]
Ale prawdziwy przełom nastąpił kilka dni po dwumeczu z bełchatowianami. W ostatniej kolejce ligowej olsztynianie nieoczekiwanie pokonali lidera tabeli Asseco Resovię Rzeszów. - To świetne uczucie - cieszy się Ogurcak. - Muszę powiedzieć, że jesteśmy bardzo zmęczeni, bo bardzo dużo trenujemy. Ale po zwycięstwie zapominamy i jesteśmy zadowoleni. Ciężko pracujemy i mamy nadzieję, że teraz będziemy grali przynajmniej tak, jak z Resovią. Co prawda mamy trochę kłopotów zdrowotnych, bo i mnie one dopadły, i Bartka Bednorza, teraz Levi Cabral ma problem z kolanem, ale po tym zwycięstwie odżyjemy psychicznie i na pewno będzie nam się lepiej grało.
To był najlepszy mecz w wykonaniu Akademików w tym sezonie. Trudno nie dopatrywać się w tej odmianie ręki nowego trenera. Widać ją było zarówno w dobrej organizacji, jak i lepszej skuteczności w ataku, która wcześniej była chyba największą bolączką olsztynian. Ale widać ją było też w odmiennym nastawieniu. Wszyscy zawodnicy walczyli o każdą piłkę. Tego wcześniej kibice w Olsztynie nie widzieli. Nie było zwieszonych głów nawet po dwóch przegranych setach, co poskutkowało prowadzeniem w tie-breaku 8:1 i ostatecznie zwycięstwie. Frantisek Ogurcak zdradza, że pracują trochę inaczej, a ich treningi są teraz bardzo wyczerpujące. Widać to nawet po wyraźnie szczuplejszych sylwetkach siatkarzy.
- Trener Gardini przyszedł i powiedział, że z kryzysu wyjdziemy tylko pracą, pracą i jeszcze raz pracą. I to realizuje. Jeszcze przed meczem z Resovią "ciężko" chodziliśmy, ale teraz już jest dobrze. Nie wiem, czy różnica między oboma trenerami jest aż tak duża, ale rzeczywiście trenujemy trochę inaczej.
Przed podopiecznymi Włocha kolejne sprawdziany, bo teraz czekają w kolejce Jastrzębski Węgiel i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. - Nie ma znaczenia, czy gramy z dobrym, czy ze słabszym przeciwnikiem. Wszystko jest zależne tylko od naszej gry. Z ZAKSĄ marzymy o ugraniu trzech punktów, ale nie chcę teraz mówić, że wygramy na 100 procent. Trzeba myśleć tylko o grze punkt po punkcie, a będzie dobrze.
Ogurcak, sprowadzany do AZS-u jako potencjalny lider zespołu, w pierwszych miesiącach nie do końca te oczekiwania spełniał. Do tego doszła przerwa z powodu kontuzji. Ale i u niego, jak u całego zespołu, widać wyraźną zmianę na lepsze. - Co do mnie to czuję, że z formą coraz lepiej po kontuzji. Jeszcze pracujemy z fizjoterapeutą Pawłem Ciesiunem nad moją kostką, ale jestem coraz pewniejszy siebie i to widać w meczach.