Zuzanna Efimienko: Miałam nadzieję, że historia się powtórzy

Atomówki po znakomitym w ich wykonaniu meczu przeciwko Prosecco Doc-Imoco Conegliano mogły cieszyć się z awansu do kolejnej rundy europejskich rozgrywek.

Anna Fijołek
Anna Fijołek
Po przegranym pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu przeciwko Włoszkom, sopocianki miały trudne zadanie, by wywalczyć sobie promocję do następnej fazy. Nie wystraszyły się jednak i obronną ręką wyszły z czwartkowego starcia zapewniając sobie kontynuację przygody w Pucharze CEV. - W zeszłym roku Conegliano wygrało z Omiczką (Omsk, przyp. red.), gdy dziewczyny grały u siebie, a na wyjeździe przegrały mecz i złotego seta kończąc rywalizację w Lidze Mistrzyń. Miałam nadzieję, że historia się powtórzy i uda nam się, tak jak wcześniej Omiczce, wygrać i awansować do kolejnej rundy - mówiła po pojedynku Zuzanna Efimienko.
Podopieczne Lorenzo Micelliego zagrały niezwykle skupione na swoich ruchach i realizacji zaleceń trenera. Naciskały na rywalki serwisem, próbując odrzucić je od siatki, co przynosiło efekty. Poza tym nie oddały rywalkom wielu punktów po własnych błędach. - Na pewno popełniałyśmy tym razem mniej pomyłek niż, gdy grałyśmy we Włoszech. Oczywiście zdarzały się jakieś wpadki, w pierwszym secie napsułyśmy kilka zagrywek, ale nie była to jakaś rażąca ilość na szczęście - skomentowała środkowa. W drugim secie zmorą dla sopocianek była Micha Hancock. Amerykanka, gdy weszła w pole serwisowe to na tyle uprzykrzyła życie gospodyniom swoimi "bombami", że jej zespół zdobył w jednym ustawieniu 10 "oczek"! - Micha była niesamowita. Potrafi wykonać pod rząd kilka niezwykle silnych i za razem celnych zagrywek, co dzisiaj pokazała. Całe szczęście, że jej też zadrżała ręka i pomyliła się w ważnych momentach - powiedziała, nie kryjąc podziwu dla Amerykanki, rozmówczyni.
W ekipie z Trójmiasta szkoleniowiec dokonywał w czwartek różnych zmian, by pomóc drużynie. Kluczowe okazało się wejście na boisko Anny Miros i Anny Kaczmar w miejsce Izabeli Bełcik i Katarzyny Zaroślińskiej. Ten powiew świeżości na rozegraniu i w ofensywie w znacznym stopniu przyczynił się do triumfu Atomówek. - Wydaje mi się, że pokazałyśmy, że mamy zespół, taki z prawdziwego zdarzenia. Mam na myśli, że nie tylko pierwsza szóstka jest tą, na której można polegać, ale że każda z nas jest godna zaufania i potrafi przyczynić się do zwycięstwa. Właściwie to nie powinno się u nas w ogóle robić podziału na skład podstawowy i rezerwowy. Wszystkie razem tworzymy jedną grupę i to nią wygrywamy i przegrywamy. W Conegliano nie ma takiej możliwości jak u nas do robienia różnych manewrów personalnych. Trener Nicola Negro rozegrał dzisiaj cały mecz praktycznie tym samym składem, a my mogłyśmy sobie pozwolić na wprowadzanie zmian - mówiła ucieszona siatkarka.

Na ćwierćfinałowym spotkaniu w Ergo Arenie nie było wielu fanów na trybunach, ale ci, którzy przyszli wspierać miejscową drużynę stworzyli taką atmosferę, że zawodniczki całe spotkanie rozegrały z uśmiechami na ustach. - Kibice na pewno nam pomogli. Atut własnej hali nie jest nazywany atutem z powodu budynku, ale z powodu ludzi, którzy dopingują drużynę. Oni byli dzisiaj niezwykle ważni. Może i nie była to liczna grupa, ale i tak bardzo nas dziś wspomagali. Dzięki temu czułyśmy, że gramy u siebie i pozytywnie nas to nakręcało, za co jesteśmy ogromnie wdzięczne - komplementowała widzów Zuzanna Efimienko.

Puchar CEV: PGE Atom Trefl Sopot - Prosecco Doc-Imoco Conegliano 3:0

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×