Turcy chcieli, żeby Wilfredo Leon natychmiast grał dla nich - rozmowa z Andrzejem Grzybem, menedżerem siatkarskim

Andrzej Grzyb w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada między innymi o ewentualnej grze Wilfredo Leona dla reprezentacji Polski i sytuacji innych kubańskich zawodników.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart

Mateusz Lampart: Wilfredo Leon w wywiadzie dla SportoweFakty.pl powiedział, że pewne działania muszą być podjęte przez Polski Związek Piłki Siatkowej (PZPS), aby zagrał dla reprezentacji Polski. Na jakim etapie załatwiania tej sprawy jesteście?

- Zajmujemy się papierami. Bez względu na to, czy PZPS będzie chciał Wilfredo Leona w reprezentacji Polski, załatwiamy wszystkie zezwolenia i paszport. On cały czas jest zatrudniony w Polsce. Jesteśmy na etapie zwracania się o obywatelstwo. Idzie to powoli, bo pewne dokumenty muszą być potwierdzone u notariusza, a on jest na wyjeździe. Za dwa tygodnie polecę do niego, więc być może sprawa ruszy. Nam zależy na tym, żeby w ciągu dwóch lat dostał obywatelstwo.

Dwa lata od tego momentu?

- Staramy się od pół roku. Brakuje nam potwierdzeń, żeby złożyć wniosek. Jak zostanie on wysłany, to wykorzystamy wszystkie możliwości, aby go przyśpieszyć.

Nie ma pan obaw, że w PZPS pojawią się głosy sprzeciwiające się grze tego zawodnika w polskiej kadrze?

- Na szczęście nikt się w to nie miesza. Robimy swoje. Wilfredo Leon jest zawodnikiem numer jeden w lidze rosyjskiej.

Miał wiele ofert gry dla innych reprezentacji. 

- Wiele krajów o niego zabiegało. W Rzeszowie był prezes federacji tureckiej. Potem spotykaliśmy się z nim też w Warszawie i Katowicach. Chciał od razu dać mu obywatelstwo, żeby Leon natychmiast grał w reprezentacji Turcji.

Chętni byli też Rosjanie, a inne federacje?

- Chcieli go Rosjanie. Pytali o niego Włosi. Te 3 federacje, czyli turecką, rosyjską i włoską było na to stać. Dla innych krajów było to poza zasięgiem finansowym.

Wilfredo Leon niedługo może się znaleźć w podobnej sytuacji jak Olieg Achrem kilka lat temu. Niektórzy twierdzili, że kapitan Asseco Resovii Rzeszów deklarował nawet pokrycie części kosztów potrzebnych na wykupienie licencji. To prawda?

- Alek nie był gotowy zapłacić. Tak naprawdę nikt nie chciał zapłacić. Załatwiałem tę sprawę. Przeskoczyliśmy dwie opcje polityczne - PiS i PO, bo jedni i drudzy pomogli. Problem był w tym, że federacja powinna wyłożyć 15 tysięcy euro na wykupienie jego licencji. Tego jednak nie zrobiła. Na tym sprawa utknęła. Klub nie był zainteresowany, bo za takiego zawodnika płaci 2-3 tysiące rocznie. Klub te 15 tysięcy może zapłacić maksymalnie za 5 lat jego grania.

Wiele wskazuje na to, że za Leona też nikt nie będzie chciał zapłacić.

- W sprawie Wilfredo Leona póki co nie rozmawiamy o pieniądzach. Najpierw zajmujemy się obywatelstwem. Kubańczycy są na innych zasadach. Oni byli do tej pory pod tzw. "umbrellą", czyli parasolem FIVB. Teraz FIVB to zmieniła, bo nie trzeba już odbywać 2 lat karencji. Można zapłacić większą sumę światowej federacji i dać zawodnikom szansę grania. Kubańczycy zaczęli się tym interesować. Kuba od tego roku chce wprowadzić przepis, żeby zawodnicy mogli wyjeżdżać i grać w reprezentacji.

Na tej zasadzie Javier Jimenez niedawno podpisał kontrakt z PAOK-iem Saloniki.

- Dokładnie. Javier Jimenez miał być pierwszym zawodnikiem, który to zrobi. Zobaczymy jak będzie dalej. Wcześniej były już takie wyjazdy, bo zawodnicy i zawodniczki z Kuby grali w Rosji. Kłopot w tym, że światowa federacja zamiast 10 proc., bierze aż 90 proc kontraktu. Jak ktoś się chce na siłę wyrwać, to jedzie. Jak gracz chce mieć całą kasę dla siebie, to woli poczekać.

Rolando Cepeda też będzie starał się o polskie obywatelstwo?

- Nie, dla niego wystarczy zezwolenie na pracę. Zobaczymy jak będzie, on już ma swoje lata. Leci mu 26 rok. To nie jest taki młodzieniaszek. Wilfredo jest młody, więc jest duża perspektywa.

Joandry Diaz z kolei związał się z Jenisejem Krasnojarsk. Skąd decyzja o przejściu takiego zawodnika do klubu z drugiej klasy rozgrywkowej?

- Podpisał kontrakt na dwa lata. Mają w tym sezonie awansować, a w przyszłym roku grać w Superlidze. Teraz są na drugim miejscu, więc wszystko idzie zgodnie z planem. Są z niego zadowoleni, a jemu też się podoba. Choć martwimy się trochę o niego, bo tam niedawno było minus 30 stopni.

Bardzo narzeka na temperatury?

- Muszę do niego napisać, jak udało mu się przetrwać te mrozy. Żartowaliśmy sobie, że jak mu ten czub na głowie zamarznie, to nie zmieści się do windy (śmiech).

Kolejni Kubańczycy pojawią się w Rzeszowie?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×