Calisia wygrywa w pojedynku najsłabszych drużyn (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Do bardzo ważnego pojedynku doszło w Kaliszu. O cenne zwycięstwo w hali Arena bój toczyły dwie drużyny zajmujące odpowiednio przedostatnią i ostatnią pozycję w ligowej tabeli. Szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechyliły gospodynie, które wygrały całe spotkanie 3:1 i dopisały do swojego dorobku cenne trzy punkty.

W tym artykule dowiesz się o:

Calisia Kalisz - Gedania Żukowo 3:1 (15:25, 25:20, 25:22, 25:23)

Calisia: Godos, Toborek, Tanaka, Chojnacka, Woźniakowska, Wojcieska oraz Kuehn-Jarek (libero), Sieradzan, M. Wawrzyniak. Trener: Mariusz Pieczonka

Gedania: Tokarska, Wellna, Nuszel, Sawoczkina, Skowrońska, Ziemcowa oraz Durajczyk (libero), Pasznik, Kaliszuk, Szymańska. Trener: Grzegorz Wróbel

Sędziowali: Agnieszka Michlic i Grzegorz Sołtysiak.

Do meczu o "sześć punktów" oba zespoły przystępowały pełne wiary w końcowy sukces. Zarówno Calisia, jak i Gedania przegrały swoje ostatnie spotkania po pięciu setach. Kaliszanki, po emocjonującym spotkaniu, musiały uznać wyższość zawodniczek z Dąbrowy Górniczej, natomiast zespół z Żukowa postarał się o niespodziankę i zdobył punkt z Farmutilem Piła. Faworytem pojedynku była drużyna z Wielkopolski, która zdołała odnieść już zwycięstwo w ligowych rozgrywkach, a zespół z Żukowa dotychczasowe punkty wywalczył w trzech spotkaniach, które przegrał po tie-breaku.

Przedmeczowe spekulacje na niewiele się zdały. Drużyna z północy Polski od początku spotkania przejęła inicjatywę. Spokojnie kontrolowała przebieg wydarzeń. Katarzyna Wellna swoją silną zagrywką siała postrach pośród kaliskich przyjmujących. Młoda i ambitna drużyna dobrze realizowała taktyczne zamiary trenera Grzegorza Wróbla. Zadania nie utrudniała im ekipa z Kalisza. Przyjęcie było słabe, ataki były niekończone, bądź podbijane. Na dodatek po stronie kaliszanek przydarzył się kolejny przestój. Gdy na zagrywkę weszła Maja Tokarska i zdobyła kilka cennych punktów dla Żukowa. Zdecydowanie za późno w boiskowe poczynania swojego zespołu włączył się trener Mariusz Pieczonka. O przerwę dla swoich podopiecznych poprosił dopiero przy dziesięciopunktowej stracie do rywalek. Calisia zdołała odrobić kilka "oczek" w końcówce, ale ostatecznie przegrała tą część spotkania aż 15:25.

Do drugiej partii gospodynie podchodziły z nadzieją, że poprzedni set to tylko wypadek przy pracy. Jednak początek drugiej odsłony spotkania wyglądał podobnie do tego, co można było obserwować podczas trwania poprzedniej części. Gedania od samego początku uzyskała przewagę, którą utrzymywała do pewnego czasu. W ataku dobrze radziła sobie Elżbieta Skowrońska, która otrzymywała bardzo dobre piłki od rozgrywającej zespołu, Jany Sawoczkiny. Równie udany mecz rozgrywały środkowe zespołu Maja Tokarska oraz Natalia Ziemcowa. Dobra passa zespołu gości trwała tylko do drugiej przerwy technicznej, na która schodziły z dwoma punktami przewagi. Po chwili odpoczynku do odrabiana strat wzięły się kaliszanki. Niekwestionowaną liderką kaliskiego zespołu, tak jak w innych dotychczasowych pojedynkach, była Anna Woźniakowska. Dobrymi atakami pomagała jej, wprowadzona za Masami Tanakę, Dominika Sieradzan. Skuteczna gra gospodyń doprowadziła do odrobienia strat i wyjścia na prowadzenie w końcówce seta. Ostatecznie, po dobrym zbiciu Dominiki Sieradzan, set zakończył się wynikiem 25:20 i w całym meczu był remis.

Trzeci set miał być milowym krokiem jednej z drużyn do odniesienia zwycięstwa. Wszyscy licznie zgromadzeni kibice w kaliskiej hali liczyli, że to ich zespołowi uda się wygrać ten pojedynek. Ale ta partia, tak jak dwie poprzednie, lepiej zaczęły zawodniczki z Żukowa. Dobrze w ataku poczynała sobie Katarzyna Wellna, dobrze pracował blok gości, co pozwoliło drużynie gości wyjść na wysokie, pięciopunktowe prowadzenie na drugiej przerwie technicznej. Taka różnica pomiędzy zespołami utrzymywała się do 19. punktu dla zespołu gości. Wtedy kaliska drużyna zdołała zniwelować straty do zera i wreszcie wyjść na prowadzenie. Kaliszanki zaczęły podbijać więcej piłek w obronie, co pozwoliło na wyprowadzanie skutecznych kontrataków. Poza tym, w końcówce, Gedania straciła punkt atakując w aut. Ambitna postawa Calisii doprowadziła do drugiego wygranego seta (25:22) i to zespół gospodyń był bliższy wygrania całego spotkania.

Czwarta część spotkania zaczęła się inaczej niż pozostałe. Pierwsze akcje należały do kaliskiego zespołu. W końcu punkty z ataku na swoim koncie zapisała Anita Chojnacka, a na Annę Woźniakowską wciąż nie było mocnych. Kaliska przyjmująca dobrze radziła sobie w odbiorze zagrywki oraz świetnie atakowała. Kończyła niemalże wszystkie piłki. W rozluźniony kaliski zespół wkradła się nerwowość i przewaga stopniała bardzo szybko, a po kolejnej udanej akcji drużyna z północy Polski wyszła na prowadzenie. Gedania uspokoiła swoją grę w ataku i dzięki dobrze grającej Elżbiecie Skowrońskiej powiększała swoją przewagę. Gdy przy stanie 19:23 zwiedzeni kaliscy kibice szykowali się na piątą partię, Calisia zaczęła odrabiać straty. Cztery fantastyczne bloki pozwoliły wywalczyć piłkę meczową, a "kropkę nad i” postawiła kapitan kaliskiego zespołu Anna Woźniakowska.

Ostatecznie jakże ważne trzy punkty zostały w najstarszym mieście w Polsce. To zwycięstwo pozwoliło kaliszankom zrównać się punktowo z drużynami Stali Mielec i Gwardii Wrocław, ale przez gorszy stosunek setów jest od nich niżej w tabeli. Zupełnie zasłużenie najlepszą zawodniczką spotkania została Anna Woźniakowska. Gedania pierwszego ligowego zwycięstwa musi szukać dalej. Jednak drużynę z Żukowa czeka teraz ciężki wyjazd do lidera z Bielska, natomiast Calisia wybiera się do Bydgoszczy na mecz z miejscowym Centrostalem.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)