- Nic nie funkcjonowało tak jak należy, jedyną naszą ostoją był blok. Pogrążyły nas przede wszystkim błędy w ataku. Jeżeli umawiamy się, żeby czegoś nie robić, więcej kiwać, a my uderzamy z premedytacją po skosie to tak się nie da. Tym bardziej, że Pałac fajnie bronił i wyprowadzał skuteczne kontry. Zawiódł nas atak, ale przyjęcie także nas zawiodło - powiedział Robert Strzałkowski. - Czuje się jak bokser na ringu, który, mówiąc dosłownie, dostał w ryj - dodał.
[ad=rectangle]
Ekipa z Mazowsza była faworytem sobotniego starcia. Tym bardziej, że w ostatnich czterech ligowych meczach legionowianki trzykrotnie triumfowały bez straty seta. W pokonanym polu, zespół Roberta Strzałkowskiego pozostawił: Budowlane Łódź, Developres Rzeszów i PGNiG Naftę Piła. Po serii zwycięstw nadeszło jednak pasmo porażek. W grodzie nad Brdą, Legionowia przegrała drugi mecz z rzędu w obecnych rozgrywkach Orlen Ligi. Była to tym większa niespodzianka, że w czwartej partii przyjezdne prowadziły 21:15, aby ostatecznie przegrać 24:26, co doprowadziło do tie-breaka. - Najwyraźniej wyszliśmy na mecz z nastawieniem, że złapaliśmy trochę nieba po ostatnich meczach, a teraz przez czyściec trafiliśmy do piekła. Porażkę oczywiście biorę na siebie, ale nie rozumiem co się stało z zespołem. W czwartym secie prowadziliśmy 22:17 i przegraliśmy. Na tym poziomie coś takiego nie ma prawa się zdarzyć i nie mówię tutaj przez pryzmat rywalek, bo bardzo je doceniam. Z żadnym przeciwnikiem nie można przegrać, prowadząc nawet 21:17 i mając go na widelcu - powiedział Strzałkowski.
Dla zespołu Pałacu Bydgoszcz, wygrana nad SK bank Legionowią była pierwszą w obecnym sezonie. Ekipie Adama Grabowskiego w marszu po wygraną nie przeszkodził nawet brak kapitana i liderki zespołu Zuzanny Czyżnielewskiej. Po meczu, trener gości pogratulował swojemu vis a vis, że mimo tak dużego osłabienia, zdołał odpowiednio przygotować swój zespół. - Pomimo braku Zuzi Czyżnielewskiej, Adam (Grabowski - dop. red.) poskładał wszystko do kupy. Rywalki zagrały fajne zawody. Nie da się jednak wygrać, jeżeli skrzydłowe atakują na poziomie 30 procent. Przyjęcie po raz kolejny u nas siadło, ale to nie tłumaczy wyniku. Błędy nie wynikały z dobrej gry Pałacu, bo jeżeli z prostej piłki atakuje się w aut to trudno to wytłumaczyć. Chyba zaszkodziła nam zbyt duża pewność siebie - powiedział opiekun legionowianek.
Jedną z wyróżniających się zawodniczek w ekipie z Mazowsza była w sobotni wieczór Malwina Smarzek. 18-latka rozpoczęła mecz bardzo dobrze, jednak z biegiem czasu prezentowała się coraz słabiej. W całym spotkaniu atakująca zmuszona była zbijać aż 52 razy i w efekcie zakończyła mecz ze skutecznością zaledwie 35 proc. - Nie można pozwolić sobie na grę jedną dziewczyną, bo nie da się tak grać. Malwina robiła co mogła, ale każdy może mieć gorszy dzień. W każdym razie mamy nad czym pracować, bo sprawy taktyczne momentami także szwankowały - powiedział 32-letni szkoleniowiec.