Marco Falaschi: To było niesamowite przeżycie

Włoski rozgrywający Lotosu Trefla Gdańsk, Marco Falaschi, przyznał, że w środę po raz pierwszy w karierze zagrał przed tak liczną publicznością.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Przez pierwszą godzinę gry w wypełnionej po brzegi Ergo Arenie podopieczni Andrei Anastasiego radzili sobie świetnie. Jednak trzecia i czwarta partia wyszły im już nieco słabiej i ostatecznie gdańszczanie ulegli Mistrzom Polski 1:3.
- Dopiero w drugim secie Skra po prostu zaczęła grać. Pierwsze dwa sety były wręcz perfekcyjne w naszym wykonaniu. Graliśmy niemal bezbłędnie, nie czuliśmy w ogóle presji. Stwarzaliśmy przeciwnikom problemy zagrywką oraz dobrym blokiem. Później Skra się obudziła i pokazała swoją siłę. To fantastyczny zespół, więc aby móc nawiązać z nimi walkę, musielibyśmy zagrać idealnie. A niestety w kilku ważnych akcjach – zwłaszcza drugiego seta - byliśmy źle ustawieni w obronie. Jednakże mimo tego dwie pierwsze partie wyszły nam świetnie - powiedział po spotkaniu Marco Falaschi.

W środowym meczu w zespole Lotosu Trefla Gdańsk dało się odczuć brak wartościowych zmienników. Zdarzało się, że niemal wszyscy, poza Murphym Troyem mieli kłopoty ze skończeniem ataku. - Uważam, że to normalne, iż komuś może przytrafić się słabszy dzień. Ale mówiąc szczerze, w takich sytuacjach ja również powinienem zareagować, bo to moja praca. Gdy jeden z moich kolegów ma problemy w ataku, muszę częściej rozgrywać piłki do innych zawodników. Być może rzeczywiście w środę robiłem to zbyt rzadko - przyznał rozgrywający żółto-czarnych.

Przez dwie pierwsze odsłony często wykorzystywani byli środkowi, Bartosz Gawryszewski i Wojciech Grzyb, co przynosiło gdańszczanom wiele punktów.
- Na początku faktycznie grałem z nimi nieco więcej, ale kiedy jesteś na boisku, musisz ciągle zaskakiwać przeciwnika. Szczególnie z taką drużyną, jak ta z Bełchatowa, trzeba cały czas szukać nowych rozwiązań. Ale i tak nie można nam przecież odmówić woli walki. Nie będzie nam jej można odmówić także podczas najbliższego spotkania w Rzeszowie - zapowiedział Włoch.

Spotkanie z PGE Skrą Bełchatów obejrzało z trybun 10635 osób. To drugi wynik w historii PlusLigi. - Dziękujemy, dziękujemy i jeszcze raz dziękujemy! To fantastyczne uczucie. Po raz pierwszy w życiu grałem przed tak liczną publicznością. Na początku pierwszego seta nawet troszeczkę trzęsły mi się nogi i musiałem na rozgrzewce więcej porozmawiać z chłopakami z zespołu, by świadomość tak ogromnego tłumu na trybunach mnie nie sparaliżowała. A tak poważnie, to naprawdę było niesamowite przeżycie - mówił Falaschi.
Marco Falaschi to bardzo barwna postać na boisku, ale i poza nim Marco Falaschi to bardzo barwna postać na boisku, ale i poza nim
Lotos Trefl to rewelacja bieżącego sezonu PlusLigi. Właściwie od początku zespół ten plasuje się w pierwszej trójce tabeli i sprawia sporo kłopotów zarówno PGE Skrze, jak i Asseco Resovii Rzeszów.

- Resovia i Skra to dwie najlepsze ekipy w Polsce, ale my już pokazaliśmy, że naprawdę możemy z nimi nawiązać równorzędną walkę, choć zdaniem wielu są to drużyny silniejsze od nas. W Rzeszowie chcemy zaprezentować się jak najlepiej aby z dobrym wynikiem i nastrojem przystąpić do play-offów - zakończył włoski rozgrywający.

Czy gdańszczanie przywiozą z Rzeszowa punkty?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×