Trefl Gdańsk: kontuzje, kłótnie, problemy finansowe

Przed startem PlusLigi działacze Trefla Gdańsk zapowiadali, że zespół jest w stanie walczyć nawet o 5. lokatę. Niemal na półmetku rundy zasadniczej wydaje się jednak, że gdańskiemu beniaminkowi przyjdzie raczej rywalizować o utrzymanie. Wszystko za sprawą kontuzji czołowych graczy, co sprawia, że Trefl musi występować w lidze praktycznie w takim samym składzie, w jakim wywalczył awans do siatkarskiej ekstraklasy.

W tym artykule dowiesz się o:

Drużyna Trefla Gdańsk od początku sezonu nie gra tak, jak tego wszyscy oczekiwali, ale czarę przepełniła zeszłotygodniowa porażka w kiepskim stylu z J.W. Construction Osram AZS Politechniką Warszawską. - Nasze zagraniczne gwiazdy są kontuzjowane. Z tymi zawodnikami moglibyśmy walczyć o czwórkę. Grając niemal wyłącznie składem, który wywalczył awans, naszym celem może być tylko utrzymanie się w PlusLidze - mówi prezes Trefla Kazimierz Wierzbicki w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim.

Kontuzje to jedno, ale do drużyny po serii porażek wkradła się bardzo zła atmosfera, co było szczególnie widoczne w meczu z Politechniką. - Nie było koncentracji na grze, a zawodnicy kłócili się między sobą. Trzeba to brutalnie wyeliminować. Siatkarze to dorośli zawodnicy i nie mogą zachowywać się jak dzieci - denerwował się trener gdańskiej drużyny Wojciech Kasza. - Momentami brakowało walki, zawodnicy zbyt szybko się poddawali. Ja też byłem rozczarowany - dodaje Wierzbicki.

- Jak gra się nie układa. to pojawiają się nieporozumienia, a każdy chce zrzucić z siebie odpowiedzialność - przyznaje rozgrywający drużyny Łukasz Kruk. - Czasami zdarzają się mocniejsze słowa. Nie ma jednak żadnego konfliktu - podkreśla jednak. - Może dwóch zawodników wymieniło dwa, trzy ostrzejsze słowa i z boku wyglądało to jak kłótnia. To jednak emocje i skutek tego, że gra nam się zbytnio nie układała. Na pewno musimy się spotkać i porozmawiać, ale o naszej grze. Nie o atmosferze, bo ona jest naprawdę dobra - dodaje Wojciech Serafin pytany przez Dziennik Bałtycki.

Kolejnym problemem, z jakim musi borykać się gdańska drużyna, zwłaszcza po wycofaniu się firmy Hestia, są finanse. - Musieliśmy nieco zmienić kontrakty siatkarzy, przynajmniej do czasu kiedy nie dopracujemy budżetu na nowo. A jesteśmy na dobrej drodze, bo są duże firmy, z którymi finalizujemy rozmowy. Na początku roku wszystko powinno być dopięte - obiecuje prezes Wierzbicki, podkreślając, że wszyscy zawodnicy otrzymują na czas należne wynagrodzenie. Właśnie z powodu niedostatecznych finansów, nawet w obliczu bieżących wydarzeń, drużyna nie zostanie wzmocniona. - Takiego wariantu w ogóle nie rozpatrujemy. Musimy radzić sobie tym składem - mówi prezes.

Komentarze (0)