LM: Złe dobrego początki, rzeszowianie bliżej awansu - relacja z meczu VfB Friedrichshafen - Asseco Resovia Rzeszów

W pierwszej rundzie fazy play-off Ligi Mistrzów, VfB Friedrichshafen przegrało z Asseco Resovią Rzeszów 2:3. Wicemistrzowie Polski będą więc w lepszej sytuacji przed meczem rewanżowym.

Poza kadrą meczową Asseco Resovii Rzeszów znaleźli się Olieg Achrem, Dawid Konarski i Łukasz Perłowski.

Początek spotkania należał do gospodarzy. Rzeszowianie psuli wiele zagrywek i nie mieli recepty na pierwszą akcję rywali. Problemy w przyjęciu miał Marko Ivović (8:5). Wiele pomyłek serwisowych Resovii powodowało, że ta nie mogła zniwelować strat (16:12). W dodatku kłopoty miał Nikołaj Penczew, zarówno w przyjęciu, jak i ataku. Podopieczni Stelian Moculescu kończyli swoje akcje i podbijali uderzenia Pasów. Świetnie prezentował się Adrian Gontariu. Bojaźliwie grająca Resovia nie była w stanie nic wskórać w premierowej odsłonie (25:19).

[ad=rectangle]

Drugi set to ponownie fatalny start rzeszowian. Po dwóch autowych atakach Ivovicia, o czas prosił szkoleniowiec Resovii (8:3). Serba zmienił Rafał Buszek. Niesamowite piłki w obronie podbijał Jenia Grebennikow. Fabian Drzyzga praktycznie w ogóle nie grał środkiem, a w dalszym ciągu postrachem Pasów był Gontariu (16:12). Po błędach Buszka, na parkiet wrócił Ivović, który trzema asami serwisowymi doprowadził do remisu. Serb z antybohatera wyrósł na pierwszoplanową postać. Mimo tego, piłkę setową miało VfB, dzięki serwisom Baptiste Geilera. Rzeszowianom udało się jednak odwrócić losy seta. Po raz kolejny w tym sezonie kapitalne zagrywki Penczewa pozwoliły na wyrównanie stanu meczu (24:26).

W trzeciej odsłonie znów to Friedrichshafen narzuciło swój styl. W ofensywie cały czas nie radził sobie Penczew (8:5). Resovia odrabiała starty dzięki zagrywce, którą tym razem punktował Jochen Schoeps. Po raz kolejny przyjęciu nie poradził sobie Ivović, ale tym razem zmienił go Paul Lotman (16:12). Mecz sprowadzał się do znanego porzekadła "kto zagrywa, ten wygrywa". Bardzo mądrze rozgrywał Simon Tischer. Konsekwencja gospodarzy pozwoliła im spokojnie wygrać seta, a zakończył go zbiciem z lewego skrzydła Geiler (25:20).

W czwartej partii na boisko wrócił Ivović. Na szczęście dla Resovii, skuteczność zatracił Gontariu (4:8). Odważne poczynania rzeszowian od razu zdeprymowały Niemców, którzy zaczęli popełniać proste błędy. Na siatce nie do przejścia był Russell Holmes. Pasy grały jak z nut (9:16). Moculescu widząc nieporadność swoich zawodników, dokonał klasycznej podwójnej zmiany. Na placu gry pojawili się Michal Finger i Jan Zimmermann. Gospodarzom nadzieję dał jeszcze Maximiliano Gauna, ale to był tylko moment. Resovia na finiszu kontrolowała wynik. O wygranej decydował więc tie-break (17:25).

W nim rzeszowianie musieli odrabiać straty od początku. Znakomicie w ataku grał Maarten Van Garderen. Podopieczni Andrzeja Kowala nie mogli zatrzymać blokiem Gontariu (8:5). Po asie serwisowym Drzyzgi, przewaga zmalała do zaledwie jednego "oczka". Do remisu udało się doprowadzić po bloku na van Garderenie. Na finiszu kibice zgromadzeni w ZF Arenie byli świadkami wielkiej nerwówki. Więcej zimnej krwi w rozgrywce na przewagi zachowali rzeszowianie, którzy przed drugim pojedynkiem będą w lepszej sytuacji (15:17).

VfB Friedrichshafen - Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (25:19, 24:26, 25:20, 17:25, 15:17)

VfB: Tischer (2), Geiler (20), Gauna (11), Gontariu (22), van Garderen (17), Vogel (8), Grebennikow (libero) oraz Gergye, Finger (1), Zimmermann.

Resovia: Drzyzga (2), Penczew (12), Nowakowski (13), Schoeps (20), Ivović (19), Holmes (12), Ignaczak (libero) oraz Buszek (1), Tichacek, Lotman (1).

Rewanż odbędzie się 18 lutego na Podpromiu.

Źródło artykułu: