Matteo Martino - bez pracy nie ma kołaczy

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Trzeba przyznać, słowa Włocha nie były zaskoczeniem. Wystarczyło obserwować zachowanie gracza w kwadracie dla rezerwowych, kiedy to głównym zajęciem Martino było znalezienie sposobu na "siatkarską nudę". - Wolę sobie postać lub poleżeć w kwadracie. Siatkówka jest troszeczkę nudnym sportem dla mnie - tłumaczył się Włoch. Pomimo sięgnięcia po brązowy medal PlusLigi, jego dni w Polsce były policzone. Lekceważący stosunek do zawodu sprawił, że wielka nadzieja włoskiej siatkówki pozostała na lodzie.

Od powrotu do Włoch rozpoczął się stopniowy regres gracza. Martino szukał zatrudnienia w zespole Marmi Lanza Verona, trenował z Maceratą, wiele mówiło się o jego powrocie do Polski i występach w AZS Politechnice Warszawskiej. Kiedy pojawiła się informacja o zainteresowaniu Zenitu Kazań, wydawało się, ze Matteo powoli wychodzi na prostą. Nic bardziej mylnego - w czasie testów w rosyjskim zespole nie pokazał pełni talentu i nadal pozostawał bez pracodawcy. - Martino trenował w Zenicie, ale sztab trenerski nie był zadowolony z jego postawy - informowali przedstawiciele klubu.

Pomocną dłoń wyciągnęli działacze poprzedniego klubu Włocha Lube Banca Macerata. Włoski team nie miał wówczas równych sobie w Serie A, jednak Martino nie dołożył zbyt wielu cegiełek do sukcesu. W trakcie sezonu stracił miejsce w składzie na rzecz duetu Simone Parodi-Bartosz Kurek i szansy na grę musiał szukać we francuskim Montpellier Volley prowadzonym przez Philippe'a Blaina. Zastępując kontuzjowanego Juliena Lyneela pomógł swojej drużynie w walce o utrzymanie w Ligue A. Po zakończeniu sezonu w kraju nad Sekwaną Martino rozpoczął poszukiwania klubu, który sprosta jego wymaganiom. Nie chodziło tu raczej o poziom sportowy. Pamiętając o wypowiedziach z czasu gry w Jastrzębiu, zapewne decydujące okazały się finanse, bowiem Montpellier nie należało do krezusów dość słabo opłacanej ligi francuskiej.
Większą część sezonu w Jastrzębskim Węglu spędził w kwadracie dla rezerwowych Większą część sezonu w Jastrzębskim Węglu spędził w kwadracie dla rezerwowych
Włoski siatkarz przekonał do siebie trenera Plamena Konstantinowa i w lipcu 2014 podpisał kontrakt z Guberniją Niżny Nowogród. Superliga miała być odskocznią dla Martino, który właściwie zmarnował dwa poprzednie sezony. Sielanka nie trwała długo. Klub popadł w tarapaty, stał się niewypłacalny, stąd decyzja o redukcjach w zespole. Ich ofiarą padł Martino, jednak jak stwierdził trener zespołu, nie zaprezentował żadnych argumentów na swoją obronę. - Gracze zagraniczni powinni być lepsi niż rodzimi. Ale nie widziałem dużej różnicy między Martino i innymi. W niektórych aspektach nawet wyglądał gorzej - oświadczył Konstantinow. Prawdopodobnie powodem był nie tyle brak umiejętności siatkarskich, co znikome zaangażowanie w trening i życie zespołu.

Kariera Matteo Martino może być przestrogą dla przyszłych pokoleń graczy. Wielka nadzieja dyscypliny o ogromnym potencjale zamiast siatkówki na najwyższym poziomie wybrała petrodolary w Arabii Saudyjskiej. Po podpisaniu umowy z arabskim Al-Ahli peryferia wielkiej siatkówki stoją dla Włocha otworem. Z dużą dozą prawdopodobieństwa w lidze arabskiej lenistwo Martino nie pozbawi go tytułu jednego z najlepszych graczy rozgrywek. Przeciwnie w Europie. Brak odpowiedniego zaangażowania oraz czerpania przyjemności z gry sprawiają, że sam niebanalny talent Włocha nie jest w stanie zapewnić mu miejsca w czołowych drużynach kontynentu. Parafrazując aforyzm Thomasa Edisona "Geniusz to 1 procent natchnienia i 99 procent wypocenia", w odniesieniu do Martino należałoby stwierdzić, iż sukces to tylko 1 procent talentu i 99 procent ciężkiej pracy. Przed Włochem kilka lat gry w siatkówkę i tylko od niego samego zależy czy dołączy do grona niespełnionych talentów czy też wróci na właściwą ścieżkę kariery. Włoch skończył niedawno 28. rok życia, jednak wątpliwe wydaje się, by bez miłości do siatkówki, był w stanie zmusić się do katorżniczej pracy na treningach, której owoce zbierałby podczas spotkań w lidze bądź reprezentacji.

Marcin Górczyński

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×