[bullet=hop.jpg] Hop:
Chemik Police i PGE Atom Trefl Sopot: hegemoni z północy Polski to obecnie dwie najlepsze drużyny Orlen Ligi. Klub z Polic, dystansujący ligową konkurencję pod względem finansowym i organizacyjnym, doskonale radzi sobie w utrzymywaniem wysokiej formy zarówno na froncie europejskim, jak i krajowym. Na tym drugim uległ jedynie Tauronowi Banimexowi MKS Dąbrowa Górnicza, poza tym żaden Orlen Ligowy konkurent nie był w stanie wykorzystać słabszego dnia podopiecznych Giuseppe Cuccariniego. Na spory plus należy zaliczyć transfery Marioli Zenik i serbskiej środkowej Stefany Veljković. Natomiast sopocki klub, który od lat utrzymuje się w ścisłej czołówce najlepszych siatkarskich ekip w Polsce, może pochwalić się świetnym przebiegiem rundy zasadniczej. Wysoki poziom sportowy został utrzymany między innymi dzięki transferom Katarzyny Zaroślińskiej i Agaty Durajczyk, ponadto Atomówki to jedna z najlepiej zagrywających i blokujących drużyn w ekstraklasie siatkarek.
[ad=rectangle]
Giuseppe Cuccarini i Lorenzo Micelli: nie sposób przy okazji nie wspomnieć o głównych architektach sukcesów wymienionych wyżej drużyn. Po doskonałym sezonie 2013/14 przed Cuccarinim stało trudne zadanie utrzymania dotychczasowej dyspozycji mistrza Polski i właściwe wkomponowanie nowych nabytków klubu. 57-letni Włoch poradził sobie z tym wyzwaniem, konstruując zespół, który mądrze szafuje swoimi siłami nawet na przestrzeni pojedynczego seta i jest w stanie zaprezentować swoje najmocniejsze argumenty wtedy, kiedy jest to konieczne. O ile Lorenzo Micelli woli stawiać raczej na zaufaną pierwszą szóstkę, rezultaty jego prcy z PGE Atomem Trefl Sopot są równie godne podziwu. Były trener Eczacibasi Vitra Stambuł wyzwolił pełnię potencjału drzemiącą w swojej kadrze, dzięki czemu czołowymi postaciami ekstraklasy stały się między innymi Brittnee Cooper i reprezentantka Polski Klaudia Kaczorowska. Atomówki przegrały w fazie zasadniczej tylko trzy mecze, tyle samo, ile zespół Alessandro Chiappiniego w mistrzowskim sezonie 2011/12.
Kamila Ganszczyk, Aleksandra Trojan, Lucyna Borek: wbrew obawom w Orlen Lidze pojawiły się nowe twarze, które mają sporą szansę stać się za kilka lat wyróżniającymi się postaciami ligi. Środkowe KSZO Ostrowiec SA oraz BKS-u Aluprof Bielsko-Biała brylują w rankingach najlepiej blokujących (średnia jednego bloku na set) i zagrywających siatkarek ekstraklasy (Trojan ma na koncie 38 asów serwisowych, Ganszczyk 44), choć trzeba przyznać, że to siatkarka KSZO dłużej utrzymywała ponadprzeciętną dyspozycję w dotychczasowych zmaganiach Orlen Ligi.
Nie sposób nie wspomnieć także o libero Developresu SkyRes Rzeszów, która zaliczyła prawdziwe wejście smoka w barwach beniaminka ekstraklasy. Borek przyjmowała najlepiej ze wszystkich zawodniczek na swojej pozycji (41 proc. odbioru pozytywnego, 30 proc. perfekcyjnego), poza tym wyróżniała się w obronie, stając z defensywną opoką rzeszowskiej drużyny.
Malwina Smarzek i Aleksandra Wójcik: niezależnie od tego, kto zostanie nowym selekcjonerem seniorskiej kadry siatkarek, będzie musiał uważnie przyjrzeć się młodemu duetowi z SK bank Legionovii Legionowo, dzięki któremu mazowiecka drużyna ma szansę wyrwać się w dolnych rejonów ligowej tabeli. Debiutująca na najwyższym poziomie rozgrywkowym 19-letnia atakująca długo leczyła kontuzję w pierwszej części sezonu, ale po powrocie na parkiet zaprezentowała cząstkę swoich wielkich możliwości, notując aż 6 spotkań z dorobkiem ponad 20 punktów. Natomiast Wójcik, choć ma spore rezerwy w przyjęciu, jest ważną postacią ligi jako druga najlepiej punktująca przyjmująca w tym sezonie (255 punktów, 34 proc. skuteczności) i po zebraniu doświadczenia powinna być wartościową postacią polskiej kadry.
Polski Cukier Muszynianka Muszyna i Danica Radenković: mało kto spodziewał się tak wysokiej pozycji Mineralnych w ligowej tabeli, ale wynik osiągnięty przez podopieczne Bogdana Serwińskiego dowodzi, że aktualna kadra małopolskiej ekipy stanowi zgrany, uzupełniający się kolektyw z wieloma atutami, a zwłaszcza wybitną skutecznością w bloku i skuteczną zagrywką. Najwięcej pochwał ze wszystkich siatkarek Muszynianki zebrała rozgrywająca pierwszy sezon w polskiej lidze serbska rozgrywająca Radenković, była reprezentantka Serbii w kadrze kadeckiej i juniorskiej. Jej pewność siebie, swoboda w poczynaniach i zmysł taktyczny pozwalający na przemyślanie kierowanie grą ofensywną swojego zespołu stanowiła klucz do rezultatów muszyńskiej kadry w rundzie zasadniczej.
[nextpage] [bullet=bec.jpg] Bęc:
Pałac Bydgoszcz i PGNiG Nafta Piła: miano dwów zdecydowanie najsłabszych drużyn ekstraklasy z pewnością jest bolesne, ale nie tak bardzo jak fakt, że oba kluby zdają się działać na bakier z perspektywistycznym myśleniem o budowaniu kadry. W Bydgoszczy postanowiono dać szansę Agacie Kopczyk, która miała wprowadzić najmłodsze zawodniczki Pałacu w rywalizację na najwyższym poziomie i podnosić ich poziom, ale szybko zrezygnowano z jej usług na rzecz Adama Grabowskiego. Sęk w tym, że poprawa jest niewielka, a styl prezentowany przez ekipę znad Brdy nie jest ani zachęcający, ani zwiastujący lepsze czasy. Natomiast w Pile po pozbyciu się najważniejszych ogniw zespołu okazało się, że następczynie nie stanowią w żadnym stopniu poukładanej drużyny o jakimkolwiek charakterystycznym stylu. Nie pomogła zmiana szkoleniowca: wielkopolski zespół jest cieniem wielkiem drużyny sprzed dekady.
Denise Hanke: wrocławski Impel nie ma szczęścia do transferów rozgrywających, po wpadce z Kim Staelens przyszła pora na największy tegoroczny zawód ligi, czyli dyspozycję reprezentantki Niemiec. Sympatyczna 26-letnia Hanke z rozmachem przywitała się z Polską, notując w swoim pierwszym meczu aż 17 punktów dzięki swojej piorunującej zagrywce, ale kiedy przyszło do rozgrywania, okazało się, że nowa siatkarka Impelu gra schematycznie, bez polotu i nie potrafi ani trochę wykorzystać możliwości swoich koleżanek z drużyny. Jaka jest jedyna korzyść z zakupu tej siatkarki? Wykreowanie... rezerwowej rozgrywającej dolnośląskiej ekipy Magdaleny Gryki. Od czasu zakupu Jenny Hagglund niemiecka zawodniczka coraz rzadziej trafia nawet do meczowej kadry Impela.
Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza: wicemistrz Polski sprzed dwóch lat i klub, który imponował spokojną, ale przynoszącą owoce ewolucją, stał się ligowym średniakiem tracącym pomysł na swoją wizję w ekstraklasie. Nie pomogła zmiana trenera na Argentyńczyka Juana Manuelę Serramalerę ani sprowadzenie do zespołu takich postaci ligi jak Katarzyna Konieczna.
Cytując znaną piosenkę, w grze Zagłębianek były "piękne tylko chwile", jak niespodziewana wygrana z Chemikiem Police czy piękna, choć przegrana walka z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna. Dąbrowska drużyna gładko ulegała ligowej czołówce, a w starciach z niżej notowanymi rywalami bazowała na błędach rywala, nie prezentując wyrazistego i przyjemnego dla oka stylu. Do tego dochodzą liczne problemy w przyjęciu i urazy nękające kadrę MKS-u.
Karuzela z trenerami: to nie był dobry okres dla polskich szkoleniowców, którzy mimo pozornej stabilizacji w postaci "zamkniętej" ligi muszą co chwila drżeć o swoje posady. Włodarze klubów Orlen Ligi okazywali się niejednokrotnie niecierpliwi i jednocześnie bezradni wobec problemów swoich drużych, a skutki tego odczuli Dominik Kwapisiewicz, Agata Kopczyk, Adam Grabowski, a także Robert Strzałkowski oraz Marcin Wojtowicz. Tak naprawdę jedyną osobą, która skorzystała na licznych roszadach na trenerskich stołkach, jest szkoleniowiec Budowlanych Łódź Błażej Krzyształowicz, zgodnie chwalony zarówno przez obserwatorów, jak i swoje zawodniczki. Nic dziwnego, że obecnie marka "polski trener" znaczy niewiele w polskiej siatkówce kobiet...
Problemy Developresu SkyRes Rzeszów: jak mówi przysłowie, "biednemu zawsze wiatr w oczy", a beniaminek ekstraklasy z Podkarpacia odczuł to wyjątkowo boleśnie. Drużynie Developresu nie brakowało ani ambicji, ani umiejętności, jednak trudno walczyć o więcej niż ledwie pięć zwycięstw w całej rundzie, gdy kadrę rozbijają co chwila kontuzje jak choćby uraz Magdy Jagodzińskiej odniesiony... po świętowaniu wygranej czy niezaleczony ból pleców Katarzyny Warzochy, który niemal wyeliminował ją z gry. Do tego w trakcie sezonu nogę skręciłą Emilia Mucha, a podstawowa zawodniczka meczowej szóstki Magdalena Olszówka niespodziewanie... zaszła w ciążę i przedwczesnie zakończyła sezon. Nic dziwnego, że bezradny wobec wszystkich trudów Marcin Wojtowicz podjął trudnę decyzję o ustąpieniu z funkcji szkoleniowca tego zespołu. Jakby mało było problemów, zarząd klubu musi uporać się z niską frekwencją towarzysząca spotkaniom Developresu.
Może zawodniczka i jej kolega/mąż nie wiedzieli skąd się biorą dzieci i jedyne czego unikali to bocianów.