- Życzę sobie, aby PGE Skra lub Asseco Resovia zwyciężyły w finale. Idealnie by było natomiast, gdybyśmy wygrali pierwsze i trzecie miejsce. Za tym będę kibicował cały najbliższy weekend - przyznał w rozmowie z naszym portalem Piotr Sieńko, prezes Transferu Bydgoszcz.
[ad=rectangle]
Turniej, który w najbliższy weekend odbędzie się w Berlinie, już teraz zapisał się w historii polskiej siatkówki złotymi zgłoskami. Po raz pierwszy bowiem w gronie czterech najlepszych ekip Starego Kontynentu znalazły się dwie drużyny z kraju nad Wisłą. - Nie byłem tym faktem zaskoczony. Proszę pamiętać, że polska siatkówka na rynku europejskim cały czas idzie do przodu, a takie potęgi jak Turcja, Rosja czy Włochy idą systematycznie w dół. Z tej perspektywy to nie była niespodzianka. Druga sprawa, że ciągle walczymy z większym finansami klubów z czołówki europejskiej. Pierwsza czwórka ligi rosyjskiej to nadal bajeczne budżety - stwierdził Piotr Sieńko.
Bez względu na to jakim rozstrzygnięciem zakończy się turniej w Berlinie, dla polskiej siatkówki obecna edycja Liga Mistrzów już teraz można powiedzieć zakończyła się ogromnym sukcesem sportowym. Czy przełoży się to jednak na popularność tej dyscypliny sportu w kraju nad Wisłą i zainteresowanie sponsorów wspieraniem drużyn klubowych? Prezes Transferu Bydgoszcz nie ukrywa, że ma wątpliwości. Złoty medal mistrzostw świata wywalczony przez Biało-Czerwonych, niewiele bowiem zmienił w tej kwestii. Przynajmniej w klubie znad Brdy. - Dla mnie niemiłym zaskoczeniem był fakt, że po zdobyciu mistrzostwa świata nie było widać wielkiego entuzjazmu, z mojej subiektywnej perspektywy, jeśli chodzi o wspieranie klubu z Bydgoszczy. Hipotetycznie, jeżeli zdobędziemy miejsce pierwsze i trzecie, tym zespołom może to pomóc chociażby w utrzymaniu aktualnych sponsorów. Czy pomoże pozyskać kolejnych? Tego nie wiem - stwierdził prezes Transferu Bydgoszcz.