W meczu o brązowy medal Ligi Mistrzów sezonu 2014/2015 zmierzyli się w Berlinie mistrzowie Niemiec i Polski, którzy przegrali dzień wcześniej swoje mecze półfinałowe rozgrywek. Z uwagi na ambitną postawę w sobotę Berlin Recycling Volleys i grę poniżej oczekiwań PGE Skry Bełchatów przed pierwszym gwizdkiem trudno było jednoznacznie wskazać faworyta zajęcia najniższego stopnia podium.
[ad=rectangle]
Lepiej spotkanie rozpoczęli jednak gospodarze, którzy zaraz po pierwszej przerwie technicznej wypracowali sobie już trzy oczka zapasu (9:6). Bełchatowianie w połowie seta wydawali się powoli odzyskiwać właściwy rytm, ale dobra dyspozycja rywala długo nie pozwalała im skrócić dystansu. Sygnał do odrabiania strat dał kolegom trudną zagrywką Nicolas Uriarte. Kolejny regulaminowy czas rozstroił jednak zupełnie przyjezdnych, a as serwisowy Scotta Touzinskiego pozwolił miejscowym siatkarzom odskoczyć na 20:16 i spokojnie dograć seta do szczęśliwego dla nich końca.
Trener Miguel Falasca pozostawił na parkiecie Wojciecha Włodarczyka, który pod koniec pierwszej odsłony wniósł spore ożywienie w szeregach drużyny, zdobywając w ataku dwa punkty. Choć w premierowym secie było już na to za późno, PGE Skra kontynuowała dobrą i równą grę. Zawodnicy lepiej radzili sobie z ustawieniem bloku i nie popełniali łatwych błędów. Polacy odskoczyli na cztery punkty, dobra zagrywka Paula Carrolla spowodowała, że BRV odrobiło część strat.
Wypracowaną przewagę udało się jednak utrzymać do końca, gospodarzom nie pomógł nawet świetnie dysponowany Scott Touzinsky. Skrzydła w ekipie żółto-czarnych funkcjonowały znacznie lepiej i końcówka należała już wyłącznie do mistrzów Polski.
Po zmianie stron inicjatywę wciąż zdawali się mieć bełchatowianie, ale gospodarze trzymali się blisko i nie pozwalali przyjezdnym odskoczyć na większą liczbę punktów (8:6). Do ofensywy przeszli dopiero po pierwszej przerwie technicznej, a gdy kontrę wykorzystał rezerwowy w poprzednich częściach spotkania Francesco De Marchi prowadzili już 13:10. Jakby tego było mało, wygrali trzy kolejne akcje, mocno ograniczając szanse rywali na powodzenie w tej odsłonie (16:10).
Falasca próbował wpłynąć na grę kolejnymi zmianami (Andrzej Wrona, Maciej Muzaj i powrót Nicolasa Marechala) ale Rob Bontje i spółka nie dawali wybić się z rytmu. Siatkarze PGE Skry do końca seta nie potrafili już się podnieść i to ich rywal po trzech partiach wyszedł na prowadzenie 2:1 w całym meczu.
Na parkiet w czwartej odsłonie powrócił Mariusz Wlazły. Obecność lidera podziałała pozytywnie na bełchatowian, którzy na samym początku odskoczyli gospodarzom. Choć ci ambitnie starali się odrobić straty podobnie jak we wcześniejszych setach, tym razem ta sztuka im się nie udała. Bełchatowianie obronili piłkę meczową i doprowadzili do tie-breaka.
Początek decydującej odsłony to wymiana ciosów. Błąd w obronie Ferdinanda Tille spowodował, że Niemcy zyskali dwupunktową przewagę (4:2). Kolejne nieporozumienie w szeregach żółto-czarnych tylko zwiększyło stratę. Na boisko powrócił Srecko Lisinac, ale przed zmianą stron to gospodarz prowadzili czterema punktami (8:4). To nie miał być jednak koniec emocji.
Dzięki dwóm kolejnym blokom PGE Skra zmniejszyła stratę do jednego oczka (10:9) i wróciła do gry, doprowadzając do wyrównanej końcówki i walki na przewagi. Przy stanie 17:17 znakomity podwójny blok postawili Wrona z Uriarte, dając minimalną przewagę mistrzowi Polski, ale do końca partii prowadzenie zmieniało się jeszcze kilkukrotnie. Sprawę brązowego medalu Ligi Mistrzów zaskakującym asem serwisowym przy wyniku 22:21 (!) rozstrzygnął jednak De Marchi, pogrążając w rozpaczy rywali z Bełchatowa.
Berlin Recycling Volleys - PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:21, 19:25, 25:20, 26:28, 23:21)
Berlin Recycling Volleys: Shoji K., Kmet, Kromm, Carroll, Bontje, Touzinsky, Shoji E. (libero) oraz Krystof, Kuhner, Fischer, De Marchi.
PGE Skra Bełchatów: Uriarte, Kłos, Marechal, Wlazły, Lisinac, Conte, Tille (libero) oraz Piechocki (libero), Brdjović, Włodarczyk, Wrona, Muzaj.
Pragnę ci przypomnieć, drogi Hanibalu i reszto fanatyków reski, że wasi "galaktikos" też dostawali w dupę i to nie tylko od druzyn z góry tabeli- Cuprum i Olsz Czytaj całość