Joanna Wołosz: Od rana miałam motyle w brzuchu, serce mi waliło

Yamamay Busto Arsizio pokonało Chemik Police 3:0. Za rozegranie we włoskiej ekipie odpowiadała Joanna Wołosz, reprezentantka Polski.

Rafał Kuliga
Rafał Kuliga
Unendo Yamamay Busto Arsizio zagrało bardzo dobrze blokiem. Siatkarki Chemika Police miały niską skuteczność w ataku ze skrzydeł. - Przygotowywałyśmy się do tego spotkania cały tydzień, rozpracowywałyśmy rywalki. Taktycznie zagrałyśmy dojrzale. Rozmawiałam z jednym z naszych statystyków i powiedział, że nawet zbyt dojrzale, był zaskoczony! Zagrałyśmy nieźle, ale nie uważam, żeby to było najlepsze spotkanie w tym sezonie, możemy grać lepiej - mówi Joanna Wołosz.
W pierwszym i drugim secie przyjezdne przegrywały i musiały nadrabiać straty. W obu przypadkach im się to udało. - Miałyśmy kilka punktów straty w pierwszej partii i jeszcze więcej w drugiej, a w obu sytuacjach udało nam się wrócić. To bardzo cieszy, ze nie dałyśmy się zjeść presji. Nigdy się nie poddajemy - dodaje.

Busto Arsizio awansowało do finału i powalczy o złoty medal. Rywalkami będzie zwycięzca meczu VakifBank Stambuł - Eczacibasi Vitra Stambuł. - W pojedynku z Chemikiem nie byłyśmy faworytkami i w niedzielę również nie będziemy. Może to i lepiej. Jedyni ludzie, którzy wierzyli dziś w nasze zwycięstwo, to grupka kibiców z Włoch i moja rodzina - uważa Wołosz.

Po dłuższej przerwie Joanna Wołosz zagrała przed polską publicznością. Jak sama podkreśla, czuła poddenerwowanie. - Od rana miałam wielkie skurcze w brzuchu, motyle latały, serce waliło. Musiałam opanować emocje, bo inaczej nie dałabym radę wyjść na boisko - kończy rozgrywająca.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×