Liczę, że uda nam się zagrać w fazie play-off - rozmowa z prezesem Gedanii Żukowo Zdzisławem Stankiewiczem

O podsumowaniu I rundy rozgrywek w PlusLidze Kobiet, planach dalszej budowy silnego profesjonalnego klubu, szkoleniu młodzieży i perspektywach siatkówki w Trójmieście portal SportoweFakty.pl rozmawiał z prezesem Gedanii Żukowo – Zdzisławem Stankiewiczem.

W tym artykule dowiesz się o:

Aleksander Wójcik: Zakończyła się pierwsza część rozgrywek kobiecej ligi siatkówki. Jak prezes ocenia dotychczasową postawę i dorobek Gedanii?

Zdzisław Stankiewicz: Odpowiem trochę przewrotnie. Jeśli spojrzymy na naszą zdobycz punktową (tylko 3 punkty po trzech domowych porażkach w tie-breaku – przyp. red.) i miejsce w tabeli, to jest to zdecydowanie za mało. Nie wykonujemy jednak żadnych nerwowych ruchów, ponieważ przewidziałe, że tak to może wyglądać.

Co było przyczyną, że liczba punktów jest tak niewielka?

- Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze mieliśmy bardzo niekorzystny kalendarz gier. W tej rundzie aż 6 z 9 spotkań rozegraliśmy na wyjeździe. Po drugie - nie dość, że mamy wąską kadrę opartą na młodzieży (średnia wieku zawodniczek Gedanii jest poniżej 20 lat - przyp. red.)- to jeszcze początek ligi graliśmy bez dwóch doświadczonych Ukrainek - środkowej Ziemcowej i rozgrywającej Sawoczkiny. Później widać było brak zgrania drużyny.

Co było największym mankamentem w grze podopiecznych trenera Grzegorza Wróbla? Jakie mecze można zaliczyć do udanych?

- Mamy bardzo młoda drużynę, więc brak jej doświadczenia. Siatkarsko - pod względem umiejętności na pewno stać je na wyrównaną walkę i wygrywanie z większością zespołów. Problemem były końcówki setów, gdzie trzeba było zachować zimną krew. Wielokrotnie prowadziliśmy kilkoma punktami, by nagle stanąć i przegrać seta, a następnie mecz. Szkoda mi straconych w ten sposób punktów - zwłaszcza w meczach z Kaliszem i Mielcem, które były na styk. Właśnie wtedy wyszedł nasz brak doświadczenia. Bolą mnie także 3 przegrane w Żukowie tie-breaki.

Okienko transferowe już się zamknęło - czyli drużyna przystąpi do rundy rewanżowej w niezmienionym składzie?

- Rzeczywiście nie pozyskaliśmy żadnej nowej zawodniczki. Mam nadzieję, że postawienie na młodzież - wzmocnioną kilkoma doświadczonymi siatkarkami - przyniesie zamierzony efekt i zaprocentuje w nadchodzącej części rozgrywek. Następna runda da nam odpowiedź, czy była to słuszna droga? W ostatnim meczu w Bielsku-Białej zabrakło naszych ukraińskich zawodniczek, którym w grudniu kończyły się wizy i pojechały do siebie, bo ważniejszy dla nas jest sobotni mecz z Dąbrową.

Jakie są plany Gedanii pod względem sportowym na II część ligi?

- Teraz rozegramy 6 meczów "u siebie" w Żukowie. Najbliższy - niezwykle istotny z psychologicznego punktu widzenia - już w sobotę z MKS Dąbrowa Górnicza. Liczę na psychologiczne przełamanie i komplet punktów. Po Nowym Roku, w styczniu zagramy najpierw z Gwardią, a potem z mielczankami i te mecze chcemy także wygrać za 3 punkty. Ostatnim zespołem który powinniśmy ograć u siebie jest Calisia. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony i spodziewam się, że w pozostałych spotkaniach uzbieramy jeszcze 2 punkty. Liczę po cichu na dziewczyny. Na koniec ligi mielibyśmy wtedy 17 punktów - co przy niekorzystnym kalendarzu Mielca i Kalisza - pozwoliłoby nam wyprzedzić co najmniej dwa zespoły i uniknąć bezpośredniej walki o utrzymanie! Jest to oczywiście bardzo optymistyczne założenie, ale realne.

Jeśli miałby pan wystawić indywidualne cenzurki, to która zawodniczka zasłużyła na piękne świąteczne prezenty, a kto na przysłowiową rózgę?

- Muszę pochwalić wszystkie młode siatkarki. Na wielkie brawa zasługuje zwłaszcza środkowa Maja Tokarska, która pomimo 17 lat spisuje się znakomicie i zajmuje wysokie miejsce w rankingu PlusLigi Kobiet na najlepiej blokująca zawodniczkę. Również libero Agata Durajczyk okrzepła i zaskoczyła mnie in plus. Ma duże umiejętności techniczne, ale brakuje jej jeszcze opanowania w końcówkach setów. Jest to aspekt typowo psychologiczny i myślę, że szybko sobie z nim poradzi. Wyróżnię jeszcze Kasię Wellnę, która potwierdziła duże możliwości i równą formę we wszystkich dotychczasowych meczach. Nikt mnie nie zawiódł. Mam tylko małe uwagi do naszej kapitan Katarzyny Skowrońskiej, która miała trochę słabszy okres i wahania formy w tej zakończonej rundzie. Dobrze, że ona sama zdaje sobie z tego sprawę i nawet lepiej - że taki dołek przypadł na pierwsza fazę - bo teraz jej forma powinna iść w górę. Skowrońska jest nie tylko kapitanem, ale także liderką zespołu i jej dobra gra pobudzi całą drużynę do zwycięstw.

Po ostatnich dwóch meczach wyczuwa się w wypowiedziach siatkarek pewną niechęć w stosunku do trenera. Czy w drużynie jest konflikt pomiędzy starszymi siatkarkami, a Grzegorzem Wróblem?

- Rzeczywiście ostatnie wypowiedzi Skowrońskiej oraz Wellny nie były może zbyt fortunne. Było to spowodowane psychiką oraz goryczą ciągłych porażek - co spowodowało - że się nieco zagalopowały i chwilowo zapomniały. Z obiema zawodniczkami przeprowadziłem już rozmowy i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Przypomniałem dziewczynom, że celowo nie stworzyliśmy w pełni profesjonalnego, równorzędnego zespołu, składającego się tylko z oświadczonych seniorek - więc ryzyko porażek było wkalkulowane w ten scenariusz. Obie to zrozumiały i przyjęły do wiadomości, że postawiliśmy na młodzież i to właśnie one muszą pomóc młodszym koleżankom swoim przykładem, zmobilizować je i pociągnąć grę całego zespołu.

Drużyna Gedanii miała nie tylko niekorzystny układ spotkań, ale musi także rozgrywać mecze "domowe" w pobliskim Żukowie. Nie jest to chyba sprzyjająca okoliczność? Czy to też miało wpływ na osiągane rezultaty?

- Nie demonizowałbym tego aż tak bardzo. Na każdym meczu w Żukowie mamy nadkomplet publiczności. Owszem wyrobienie widza siatkarskiego wymaga czasu, ale uważam, że doping jest niezły. Zwłaszcza w ostatnim spotkaniu z Farmutilem - kilku przyjezdnych kibiców z Piły zmotywowało naszych widzów do głośnego dopingu. Do samej hali w Żukowie też już się przyzwyczailiśmy. Z tego miejsca jeszcze raz chciałbym podziękować burmistrzowi - Albinowi Bychowskiemu - za stworzone nam warunki.

Czy Gedania zamierza grać do końca sezonu w Żukowie, czy może jest pomysł przeniesienia się do - wkrótce oddawanej do użytku - supernowoczesnej hali widowiskowo-sportowej w Gdyni?

- Chcielibyśmy, bo ta hala nie dość, że ma pojemność prawie 4,5 tysiąca miejsc, to jeszcze spełnia wszystkie wymagania FIVB. Niestety będzie ona bardzo obciążona przez piłkarki ręczne Łączpolu oraz zwłaszcza koszykarki Lotosu Gdynia, które już w styczniu będą tam grały w rozgrywkach europejskich i ligowych. Podobnie jest z halą AWFiS w Gdańsku, gdzie obecnie grają siatkarze Trefla oraz piłkarze i piłkarki ręczne AZS AWFiS Gdańsk. Rozmawialiśmy na ten temat z zarządcami tych obiektów, ale problemów z brakiem wolnych terminów dla kolejnej drużyny czy każdorazowym rozkładaniem specjalnej nawierzchni z teraflexu i elektronicznych banerów reklamowych - nie udało się rozwiązać.

Jak układa się współpraca klubu z władzami Gdańska oraz prezydentem Adamowiczem, który wszem i wobec chwali się, że gród nad Motławą jest sportową stolicą Polski? (11 gdańskich drużyn - w różnych dyscyplinach występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej - przyp. red.)

- Niestety ale współpracę oceniam bardzo negatywnie! Tak jak źle oceniam postawę prezydenta Adamowicza w sprawie pomocy gdańskiemu sportowi. Wystarczy powiedzieć, że potężna hala na granicy Sopotu i Gdańska ma problemy z konstrukcją dachu, a opóźnienie wynosi już ponad rok. Gedania jest zmuszona grać w Żukowie, a lada dzień rozpadnie się i wycofa z rozgrywek zespół piłkarek ręcznych AZS Dablex Gdańsk - aktualnych wicemistrzyń Polski. My przez długi czas nie mogliśmy uzyskać zgody na budowę naszego Centrum sportowego, ze względu na brak opracowania przez miasto warunków zagospodarowania przestrzennego. Przy stadionie budowanym na Euro 2012 - Baltic Arena w dzielnicy Letnica - powstanie kolejne centrum rekreacyjne z halą sportową. Popieram budowę każdej inwestycji sportowej w Trójmieście. Tylko dlaczego prezydent Gdańska uzurpuje sobie prawo do samo decydowania bez konsultacji nami? Czemu centrum miałoby powstać tylko w Letnicy, kosztem tego naszego we Wrzeszczu? Z miastem nie rozmawiamy jako klub, bo włodarze Gdańska są przeciwni budowie kompleksu sportowego Gedanii.

Na jakim etapie jest projekt i budowa nowego centrum sportowego w Gdańsku Wrzeszczu?

- W końcu jest plan miejskiego zagospodarowania przestrzeni i tam znalazła się nasza koncepcja. Teraz czekamy na oficjalne zatwierdzenie go przez władze miasta, a następnie Wojewodę Pomorskiego. Powinno to nastąpić w I lub II kwartale przyszłego roku. Chcemy mieć profesjonalna bazę i zaplecze sportowo-wypoczynkowo-rehabilitacyjne - czyli: nowoczesną halę sportową, stadion i boiska piłkarskie, hotel sportowy, centrum rekreacyjne dla mieszkańców Gdańska i okolic oraz klinikę rehabilitacyjną. Klub powinien mieć infrastrukturę na miarę potrzeb społecznych mieszkańców Wrzeszcza i na miarę XXI wieku! Mamy już oficjalne zgłoszenia 12 inwestorów - chętnych do realizacji tego projektu i 3 pracownie architektoniczne, które opracowały nam oddzielne koncepcje zabudowy.

Jak przedstawia się aktualna kondycja finansowa klubu?

- Gedania jest Sportową Spółką Akcyjną. Powoli budujemy zawodowy w pełni profesjonalny klub, bo Gedania to nie tylko siatkarki, ale także futboliści. Mamy i nadal szkolimy w różnych kategoriach wiekowych najlepszą młodzież siatkarską w Polsce. Na terenie gminy Żukowo zbudowaliśmy bazę do profesjonalnego uprawiania siatkówki. Od podstaw stworzyliśmy strukturę reklamowo-sportowo-marketingową. W szkoleniu młodzieży nadal pomaga nam gdańska Energa. W ostatnim czasie zgłosiło się do nas kilkanaście firm chcących nas wspierać finansowo. Niektóre umowy zaczną obowiązywać od 1 stycznia. Mogę powiedzieć, że tylko w tej rundzie wydaliśmy już ponad 450 tysięcy złotych na funkcjonowanie klubu.

Gdyby nie udało się (odpukać) zająć miejsca gwarantującego udział w fazie play-off - to z którą drużyną chciałby pan walczyć o pozostanie w PlusLidze Kobiet?

- W ogóle nie przewiduję takiego scenariusza (śmiech), a tak naprawdę to wszystkie 3 drużyny - czyli Gwardia, Calisia oraz Mielec - są w naszym zasięgu i wygramy z nimi po zaciętej walce. Muszą w to tylko uwierzyć zawodniczki.

W związku ze zbliżającymi się Świętami oraz Nowym Rokiem czego życzyć panu oraz drużynie Gedanii?

- Mnie to przede wszystkim zdrowia, bo ono jest najważniejsze. Trenerowi Wróblowi i zawodniczkom: utrzymania w lidze, radości z wygrywanych spotkań, umocnienia pozycji i awansu w tabeli, a także zdrowia i braku kontuzji. Kibicom Gedanii i siatkówki życzę Zdrowych, Wesołych Świąt oraz sukcesów osobistych i sportowych w nadchodzącym roku.

Komentarze (0)