Siatkarze Asseco Resovii zainaugurowali finałowe starcie z Lotosem Trefl Gdańsk od pewnego zwycięstwa we własnej hali. Rzeszowianie górowali nad rywalem niemal w każdym elemencie sztuki siatkarskiej i wygraną 3:0 zrobili pierwszy krok w kierunku zwrócenia tytułu mistrzowskiego drużynie z Podkarpacia.
[ad=rectangle]
- Z pewnością Lotos stać na więcej, nie zagrali tego co potrafią. Spodziewam się, że u siebie w Gdańsku, na Pucharze Polski i w drugim meczu finałowym z nami, pokażą się zupełnie z innej strony. Wrócą do tego co prezentowali wcześniej i powalczą. Właśnie dlatego musimy pozostać skoncentrowani i trzymać się tego co zaplanowaliśmy, żeby ich lepsza gra u siebie nas nie zaskoczyła - mówił po środowym spotkaniu, zawodnik Pasów, Russell Holmes.
Choć amerykański środkowy nie miał okazji zaprezentować się w pierwszym z finałów, zgodnie z kolegami z drużyny twierdzi, że o powodzeniu wicemistrzów Europy zadecydowało zrealizowanie zamierzonych celów i rozbicie przeciwnika zagrywką. - Pewnie powtórzę to co reszta, ale bardzo dobrze zagrywaliśmy. Też nasza defensywa stanęła na wysokości zadania. Wydaje mi się, że nie graliśmy jakoś bardzo równo, ale nawet tego nie potrzebowaliśmy. Zaprezentowaliśmy się całkiem dobrze, a różnicę na naszą korzyść zrobił serwis - analizował doświadczony siatkarz zza oceanu.
Podopieczni Andrzeja Kowala w finałowej rywalizacji teoretycznie mają więcej argumentów do zdobycia mistrzostwa Polski. Sprawia to, że po wyeliminowaniu obrońców tytułu, presja jest po stronie czwartych z rzędu finalistów PlusLigi. - Czujemy to, że teraz po sukcesie w Lidze Mistrzów, choć cele się nie zmieniły i nadal chcemy wygrywać wszystko o co gramy, to więcej się od nas wymaga. Na szczęście stworzona presja, nie robi na nas wrażenia i próbujemy grać swoje i wygrać PlusLigę - kończy Holmes.
Kolejne starcie Resovii z żółto-czarnymi zostanie rozegrane 24 kwietnia o godzinie 18:00 w Gdańsku. Natomiast rywalizacja z powrotem do hali Podpromie wróci we wtorek, 28.04.