Budowlani Łódź przegrali wygrany mecz

Trener i kapitan zespołu z miasta włókniarzy nie mają wątpliwości, że prowadząc z Taurnoem Banimexem MKS 2:0 w setach i 16:11 w trzeciej partii nie powinni w niedzielę wypuścić zwycięstwa z rąk.

Łodzianki znakomicie rozpoczęły rywalizację o awans do finału zmagań o 5. miejsce w lidze, ale mimo zapasu dwóch wygranych setów i kilkupunktowej przewagi w dwóch kolejnych ostatecznie uznać musiały wyższość rywalek z Dąbrowy Górniczej. - Przegrałyśmy wygrany mecz. Nie da się tego ukryć. Natomiast na pewno nie zamierzamy zwieszać głów, bo żeby awansować dalej trzeba wygrać dwa spotkania. Byłyśmy w niedzielę blisko, ale będziemy walczyć dalej - zaznaczyła po spotkaniu kapitan Budowlanych Łódź Magdalena Śliwa.
[ad=rectangle]
Z doświadczoną rozgrywającą zgadza się w pełni opiekun zespołu z miasta włókniarzy. - Tak jak Magda powiedziała, przegraliśmy wygrany mecz. Trzeci set rozpoczęliśmy tak naprawdę najlepiej i na drugiej przerwie technicznej prowadziliśmy 16:11. W poprzednich partiach grało nam się ciężej, a wygrywaliśmy. W czwartej odsłonie prowadziliśmy 24:21 i nie potrafiliśmy skończyć spotkania. Więcej musimy mieć w sobie koncentracji, więcej odpowiedzialności w tych kluczowych piłkach, które obracają się na naszą niekorzyść i psują wszystko, na co dziewczyny pracowały w trakcie treningów i potem w meczu. Nie ma co ukrywać, że kosztowało je to sporo zdrowia, zarówno fizycznego jak i psychicznego - stwierdził Błażej Krzyształowicz.

Siatkarki Budowlanych Łódź zawsze uważnie słuchają trenera
Siatkarki Budowlanych Łódź zawsze uważnie słuchają trenera

Łodzianie nie załamują jednak rąk i wciąż wierzą w awans. Budowlani w tym sezonie sprawili już kilka niespodzianek, a dysponują niewątpliwie potencjałem sportowym, który pozwala im mieć nadzieję na korzystne rozstrzygnięcie w rewanżu. Choć Tauron Banimex MKS znajduje się w komfortowej sytuacji, kwestia awansu wciąż jest sprawą otwartą. - Jedziemy do Dąbrowy, żeby wygrać mecz. Dalej naszym celem jest przejście tej rundy i gra o piąte miejsce. Na pewno będzie sporo walki z jednej i drugiej strony. Rezultat, który bezpośrednio nas promuje, to 3:0 albo 3:1 i będziemy robili absolutnie wszystko, żeby taki wynik osiągnąć - przekonywał na gorąco młody szkoleniowiec.

- To, co się dzieje na treningach to fundament tego, jak podchodzimy do meczu. W poniedziałek mamy wolny dzień, żeby zresetować głowy, nie widzieć siebie nawzajem przez ten jeden dzień, ale później wracamy z pełnym zaangażowaniem. Nie ma co ukrywać, nasza, czyli sztabu szkoleniowego, duża rola w tym, żeby w odpowiedni sposób podejść do dziewczyn i przez te kilka treningów spowodować, że dalej będą w tym napięciu i będą pewne siebie w każdej kolejnej akcji. Na pewno pamiętać musimy o wielu składających się na to elementach. Przede wszystkim nie możemy myśleć o tym, co się już stało, tylko o celu, który jest wciąż przed nami - wyjaśnił Krzyształowicz.

Wydaje się, że podstawową bolączką Budowlanych jest problem z obsadzeniem pozycji drugiej, obok powołanej do szerokiej reprezentacji Polski Eweliny Sieczki, przyjmującej. - Cały tydzień dziewczyny pracują na to, żeby grać lub nie grać. To, że niektóre zawodniczki dostają dłuższą szansę i więcej czasu spędzają na boisku świadczy o naszych decyzjach i obserwacjach, co do tego jak się prezentowały przez cały tydzień. W tym meczu staraliśmy się operować na przyjęciu między Grajber, Skrzypkowską i Sieczką. Dorota Ściurka miała od nas mniejszy kredyt zaufania na ten mecz - wyjawił trener.

Komentarze (0)