Dorota Świeniewicz to postać znakomicie znana wszystkim kibicom siatkówki, a bogata lista zdobytych tytułów najlepiej świadczy o jej ogromnych umiejętnościach. Zawodniczka dwa razy wywalczyła tytuł mistrzyni Europy (2003, 2005), była najlepszą siatkarką Starego Kontynentu w roku 2005, na swoim koncie ma ponadto takie trofea, jak: Puchar Ligi Mistrzów (2006), Puchar Zdobywców Pucharów (2000), mistrzostwa Włoch (2003, 2005), Puchar Włoch (1999, 2003, 2005) i mistrzostwo Polski (1996).
Dorota Świeniewicz już raz, po mistrzostwach Europy w 2005 roku, pożegnała się z reprezentacją. Wówczas próbowała swoich sił jako szefowa stołecznego sportu, została szczęśliwą mamą Julka... i wreszcie wróciła do biało - czerwonych w zeszłym roku, aby pomóc odnaleźć się nowemu szkoleniowcowi naszych siatkarek, Marco Bonicie w polskich warunkach i okolicznościach. A te ostatnie okazały się wcale niełatwe.
Niemal od początku działacze i trenerzy najsilniejszych polskich klubów wygłaszali wiele krytycznych uwag pod adresem włoskiego szkoleniowca, a najpoważniejszym ich zarzutem był brak współpracy. W grudniu ubiegłego roku Marco Bonitta postanowił zmienić ten stan rzeczy - odwiedzał kluby LSK, rozmawiał, konsultował, przekonywał do swych metod pracy i decyzji. Efekt tego specyficznego tournee był całkiem pomyślny, gdyż klubowi trenerzy wskazali nowemu selekcjonerowi kilka ciekawych zawodniczek. Jednak najważniejszym sukcesem dyplomatycznym Bonitty było przekonanie do gry w reprezentacji Anny Barańskiej.
Wydawało się wówczas, iż sytuacja wokół kadry uległa niezbędnej stabilizacji, a przygotowania do najważniejszych imprez 2008 roku przebiegną w spokojnej atmosferze. Tymczasem na przełomie roku najpierw pożegnał się z reprezentacją jej menedżer, wręcz nieodłączny towarzysz Włocha od początku jego pracy w Polsce - Marek Brandt, ten sam który prywatnie związany jest od lat z Dorotą Świeniewicz... Potem, dzień przed wyjazdem do Halle, poza kadrą znalazła się sama zawodniczka.
Argument, że kapitan polskiej drużyny przegrała rywalizację o miejsce w kadrze z Anną Barańską nie przekonał ani samej zainteresowanej, ani kibiców i ekspertów. I - mimo deklaracji Marco Bonitty, że droga do kadry jest dla Doroty Świeniewicz ciągle otwarta – kilka dni później zawodniczka podjęła decyzję o ostatecznym zakończeniu reprezentacyjnej kariery.
W jednym z wywiadów Dorota Świeniewicz częściowo ujawniła przebieg pamiętnej rozmowy z trenerem, podczas której została poinformowana o tym, iż nie zagra w olimpijskich kwalifikacjach w Halle. Według jej relacji główną przyczyną decyzji szkoleniowca był fakt, iż jej syn - Julek dzień wcześniej miał wysoką gorączkę. Zawodniczka przyznawała, iż myślami była wtedy bardziej przy dziecku, niż na treningu. Siatkarka zastanawiała się jednak, czy Bonitta nie planował takiego kroku już wcześniej. - Podejrzewam, że chciał mieć w kadrze Dorotę Świeniewicz z 2005 roku, gdy zdobywaliśmy złoto na Mistrzostwach Europy i zostałam wybrana na najlepszą zawodniczkę Europy. Ale tamtej Doroty już nie ma i nie będzie. Jestem starsza o prawie trzy lata i zostałam mamą - mówiła.
Zawodniczka nie ukrywała wtedy zaskoczenia i rozgoryczenia taką decyzją szkoleniowca, chociaż, jak zapewniała z rozmowie z Gazetą Wyborczą, z zamiarem zakończenia reprezentacyjnej kariery nosiła się już od dawna, chciała jednak zakończyć grę w kadrze mocnym akcentem - wywalczeniem awansu na igrzyska olimpijskie i pożegnać reprezentację jeszcze przed turniejem w Pekinie. - Przez kilka minut po rozmowie z Bonittą byłam zła i rozżalona. Później, gdy jechałam autem, pomyślałam, że skończyły się stres, nerwy, nieprzespane noce, w których człowiek rozpamiętywał porażki. Poczułam się wolna. Teraz będę miała więcej czasu dla Marka i Julka - opowiadała.
Wydarzenia, które nastąpiły potem, przypominamy tylko z kronikarskiego obowiązku. Kilka wywiadów, których udzieliła zawodniczka, pełnych było goryczy, negatywnych emocji i przykrych słów pod adresem włoskiego szkoleniowca.
Dorota Świeniewicz z pewnością miała prawo czuć się rozczarowana decyzją Bonitty, szczególnie, że Włoch jeszcze kilka tygodni wcześniej nieustannie komplementował ją i stawiał za wzór młodszym zawodniczkom. To jednak szkoleniowiec podjął kontrowersyjną decyzję i sam poniósł jej konsekwencje. Po odpadnięciu Polek z turnieju olimpijskiego w Pekinie trener Bonitta wyraził ubolewanie, że w drużynie zabrakło Świeniewicz. Jak zapewniał Włoch, chciał po usunięciu siatkarki z drużyny porozmawiać z nią, ale po słowach, wypowiedzianych przez zawodniczkę - zdaniem Bonitty - rozmowa stała się już kompletnie niemożliwa, a jakiekolwiek porozumienie - wątpliwe.
W historii polskiego sportu nie brakuje szkoleniowców, którzy decydowali się na odważne decyzje, których końcowy efekt okazywał się nadspodziewanie udany. Rozpatrując wybór, jakiego dokonał Marco Bonitta, trudno jednak uciec od analogii do znanych piłkarskich selekcjonerów - Jerzego Engela i Pawła Janasa. Obaj, w ostatniej chwili, zrezygnowali z podstawowych filarów swoich drużyn - Tomasza Iwana, Jerzego Dudka, Tomasza Frankowskiego czy Tomasza Kłosa. Obaj trenerzy okazali się przegranymi na najważniejszych turniejach. I do dziś wszyscy wypominają im te wybory.
Dorota Świeniewicz
Urodzona: 27.02.1972 r.
Wzrost: 180 cm, waga: 63 kg.
Zasięg w ataku: 316 cm, w bloku: 293 cm.
Kluby: Polonia Świdnica, BKS Stal Bielsko-Biała, Despar Perugia, BKS, Icaro Alaro.
Największe sukcesy: Najlepsza siatkarka Europy w 2005, dwukrotna mistrzyni Europy (2003, 2005), zdobywczyni: Pucharu Ligi Mistrzów (2006), Pucharu Zdobywców Pucharów (2000), mistrzostwa Włoch (2003, 2005), Pucharu Włoch (1999, 2003, 2005) i mistrzostwa Polski (1996).
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)