Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: Trefl Gdańsk - duży zawód

Prezes klubu Kazimierz Wierzbicki, solidny budżet oraz pozyskanie m.in. Łukasza Kadziewicza i Bojana Janicia miały w tym sezonie Treflu Gdańsk zapewnić walkę o miejsce w pierwszej piątce Plus Ligi. Rzeczywistość okazałą się, jednak brutalna i z ambitnych planów o europejskich pucharach, beniaminek ekstraklasy musi myśleć o utrzymaniu się w lidze.

W tym artykule dowiesz się o:

W trzy lata do ekstraklasy

Drużyna Trefla Gdańsk powstała w 2005 roku z inicjatywy Kazimierza Wierzbickiego, w ciągu niespełna trzech lat przebiła się do krajowej elity. Zespół rozgrywki rozpoczął od II ligi, z kolei w sezonie 2006/2007 wywalczył awans do I ligi po wygranych 3:0 barażach z Juventurem Wałbrzych bez ani jednego przegranego meczu w sezonie. Natomiast w sezonie 2007/2008 w składzie: Witold Chwastyniak, Marcin Drabkowski, Krzysztof Hajbowicz, Krzysztof Kocik, Łukasz Kruk, Piotr Poskrobko, Wojciech Serafin, Dmitrij Skorij, Jarosław Stancelewski, Wojciech Szczurowski, Dariusz Szulik, Waldemar Świrydowicz, Wojciech Winnik, Trefl Gdańsk awansował do Plus Ligi.

Przed sezonem 2008/2009 prezes Trefla przewidywał: - W koszykówce graliśmy cztery lata w elicie, zanim zdobyliśmy pierwszy medal. W siatkówce do podium powinniśmy dojść szybciej. Już po świętowaniu awansu przyszedł czas na powrót do rzeczywistości i dokonanie transferów, które pozwoliłyby beniaminkowi utrzymać się w elicie. Przed rozpoczęciem tegorocznego sezonu kilku kluczowych zawodników odeszło z klubu lub zakończyło kariery jak na przykład Piotr Poskrobko, który grał na pozycji libero. Planowano, iż na tej pozycji zagra Wojciech Serafin, niestety kontuzje zmieniły te plany i Serafin musi występować jako przyjmujący.

Foto: W tym sezonie gdańszczanie nie mają zbyt wiele powodów do radości

Z ziemi włoskiej do Gdańska

Trefl Gdańsk rozpoczął swoją transferową ofensywę, robiąc przy tym sporo medialnego szumu. W siatkarskim światku, niemal bez przerwy pojawiały się nazwiska siatkarzy, którzy będą występować w Gdańsku. Wiele pisało się o Bartmanie, Lubiejewskim czy Bilingsie. Beniaminek PlusLigi w poszukiwaniach nowych zawodników obrał kierunek włoski, stamtąd ściągając swoich graczy. W Treflu występować miało dwóch Brazylijczyków, jednym z nich miał być rozgrywający Rafael Redwitz. Ostatecznie kontraktu z Redwitzem nie podpisano, natomiast a zespół zasilił drugi Brazylijczyk, przyjmujący Bruno Zanuto, występujący w Adreoli Latina.

Gdy w Gdańsku na grę nie zdecydował się francuski rozgrywający Loic de Kerget, postawiono podpisać kontrakt z Jakubem Bednarukiem, który bronił barw Mistrza Włoch, Itasu Trento. Na początku lipca 2008 roku do zespołu z Gdańska dołączył kolejny klasowy zawodnik, reprezentant Serbii i uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, przyjmujący Bojan Janić, który większość siatkarskiej kariery spędził również w lidze włoskiej.

Prawdziwym hitem transferowym, który zszokował całą siatkarską Polskę, okazało się pozyskanie wielokrotnego reprezentanta Polski i wicemistrza świata z 2006 roku, Łukasza Kadziewicza. Po nieudanym sezonie w Sparklingu Mediolan, gdzie Kadziewicz przez pół sezonu leczył kontuzję, siatkarz postanowił z Treflem związać się na dwa lata, argumentując to, tym iż w Gdańsku tworzy się nowy, zdolny do wygrywania zespół. - Bardzo lubię nowe wyzwania. Stwierdziłem, że dlaczego nie? Mogę spróbować, bo może być to kolejne ciekawe doświadczenie w mojej karierze- powiedział w czasie rozmowy z portalem reprezentacja.net

Środkowy reprezentacji świadomy był tego, iż debiut gdańskiego zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej, może do najłatwiejszych nie należeć. - Może w pierwszym sezonie nie będziemy walczyli o najwyższe cele, ale skusiło mnie to, że ten klub chce się rozwijać, z roku na rok grać coraz lepiej. Ostatnim zawodnikiem, który zdecydował się bronić barw ''gdańskich lwów'' był libero reprezentacji Serbii, Marko Samardzić. Transfer ten był sporą niespodzianką, aczkolwiek z braków kadrowych, serbski libero to dobra alternatywa.

Foto: Łukasz Kadziewicz- gwiazdor czy lider drużyny?

Kontuzje, kłótnie i problemy finansowe

Zespół Trefla Gdańsk nie oszczędzają kontuzje, jeszcze przed startem rozgrywek kontuzji nabawił się Bruno Zanuto, który miał być liderem drużyny w ataku. Brazylijczyk prawdopodobnie na parkiet wróci w połowie stycznia 2009 roku. W trakcie trwania rozgrywek kontuzji nabawił się Serb, Bojan Janić, mający problemy z barkiem. Jakby tego było mało, w grudniu urazu przed meczem z Resovią nabawił się libero Marko Samardzić, prawdopodobnie do gry wróci pod koniec stycznia. Z zagranicznymi gwiazdami, Trefl miał walczyć o czwórkę, teraz celem drużyny jest utrzymanie. Zespół od początku sezonu występuje niemal w innym składzie, co niewątpliwie sprawia, że gra nie układa się najlepiej. Nadal widoczny jest brak zgrania oraz zachowania zimnej krwi w decydujących momentach. Zawodnikom brakuje koncentracji i dyscypliny. Wojciech Winnik atakujący beniaminka twierdzi, że zespół się rozsypał, nie tworzy kolektywu. - Nam obecnie brakuje wszystkiego porządku, ładu i składu. Puzzle Trefla się rozsypały i musimy znaleźć sposób aby je poskładać - powiedział w wywiadzie dla siatka.sport24.

Niestety prócz kontuzji w zespole jest niezbyt przyjemna atmosfera. Niejednokrotnie w trakcie meczu zawodnicy dawali upust swoim emocjom na… koledze z drużyny. Powodem takiego zachowania są niewątpliwe niezadowalające wyniki, w wielu spotkaniach gdańszczanie nie wykazują woli walki, nie wykorzystują nadarzających się okazji. Trefl z dziesięciu spotkań rozegranych do tej pory w Plus Lidze wygrał zaledwie dwa (z Delektą i Jadarem). I to właśnie obie drużyny Trefl wyprzedza w ligowej tabeli, z tym, że zarówno działacze Delekty i Jadaru postanowili już teraz zmienić trenera. W Gdańsku, na to się chyba nie zanosi. Szkoleniowiec Wojciecha Kasza ma spore zaufanie u prezesa Wierzbickiego. Trzydziestoczteroletni Kasza jest najmłodszym trenerem w PlusLidze. Prawdopodobnie posiada zbyt małe doświadczenie by dotrzeć do utytułowanych zawodników, będących podstawowymi zawodnikami w reprezentacjach swoich krajów. Kasza ma problem z dotarciem do swoich zawodników, którzy nie we wszystkim zgadzają się z decyzjami trenera. Być może zmiana szkoleniowca, spowoduje wstrząs, dzięki któremu drużyna zacznie wygrywać. Natomiast Wojciech Kasza, nie obawia się utraty stanowiska, twierdząc, że decyzja należy do prezesów.

Foto: Wojciech Kasza ze swoimi podopiecznymi

Paradoksem stało się, to iż o złe wyniki Trefla, został obarczony Łukasz Kadziewicz. Statystki bardzo wyraźnie pokazują, że środkowy Gdańska jest liderem drużyny, zdobywając po szesnaście czy osiemnaście punktów w meczu, co jak na środkowego jest wynikiem bardzo dobrym. Jednak sam ''Kadziu'' przyznaje, iż odpowiedzialność za wynik bierze na swoje ramiona. - To ja jestem zawodnikiem, który był kupiony po to, żeby drużyna grała jak najlepiej. Jeżeli zespół przegrywa, to jest tylko i wyłącznie moja wina, jestem rozliczany z wyniku - przyznał się w rozmowie z serwisem reprezentacja.net

Kontuzje, nie najlepsze współpraca zawodników i trenerów to nie jedyne zmartwienia Trefla Gdańsk. Ostatnim problemem, który być może powoduje słabe wyniki gdańszczan są problemy finansowe, po wycofaniu się firmy Hestia. - Musieliśmy nieco zmienić kontrakty siatkarzy, przynajmniej do czasu kiedy nie dopracujemy budżetu na nowo. A jesteśmy na dobrej drodze, bo są duże firmy, z którymi finalizujemy rozmowy. Na początku roku wszystko powinno być dopięte - obiecuje prezes Wierzbicki. Co ważne, zawodnicy na czas otrzymują swoje wynagrodzenie, więc swoje obowiązki wykonują należycie, a mimo wszystko zespół przegrywa.

Puzzle w rozsypce

Gdańska układanka jest w rozsypce, czy znajdzie się ktoś, kto poukłada ją w jednolitą całość? Trefl miał być czarnym koniem Plus Ligi, ale na razie jest największym rozczarowaniem. Do końca sezonu jeszcze daleko, ciąg niefortunnych zdarzeń sprawił, że ''gdańskie lwy'' marzenia o europejskich pucharach muszą odłożyć na później. Nie tak miała wyglądać gra debiutującego w lidze Trefla. Siła zespołu miała bazować na zagranicznych gwiazdach, tymczasem opiera się praktycznie na tych zawodnikach, którzy wprowadzili Trefl do ekstraklasy. Sezon się jeszcze nie skończył, do fazy play-off jest sporo czasu, by swoją przydatność i wartość udowodnili Bruno Zanuto czy Bojan Janić.

* wykorzystane wypowiedzi (przy których nie podano innego źródła) pochodzą z rozmów z zawodnikami przeprowadzonych przez dziennikarzy portalu SportoweFakty.pl

Komentarze (0)