Byłoby błoto, ale jest złoto - podsumowanie sezonu 2014/2015 w wykonaniu Chemika Police

Najważniejszą informacją dla kibiców i włodarzy Chemika Police jest obrona tytułu mistrza Polski. Gdyby nie to, miniony sezon trzeba byłoby uznać za nieudany.

W tym artykule dowiesz się o:

Złoty medal Orlen Ligi w debiutanckim sezonie rozbudził nadzieje kibiców na wielką siatkówkę, europejski poziom i walkę z najlepszymi. Oczekiwania przed pierwszym gwizdkiem były na prawdę wysokie.

Przed sezonem

Najważniejszym "transferem" Chemika było przedłużenia kontraktu z Małgorzatą Glinką-Mogentale. Najbardziej utytułowana polska siatkarka zgodziła się na kolejny rok gry w Policach. Pomimo zaawansowanego wieku sportowego, wciąż prezentuje znakomity poziom. Ponadto włodarze zakontraktowali dwie nowe Serbki - Sanję Malagurski i Stefanę Veljković, zamienili Agatę Sawicką na Mariolę Zenik i podpisali umowę z doświadczoną Aleksandrą Jagieło. Zmienniczką Mai Ognjenović została Agnieszka Rabka, siatkarka wracająca po przerwie macierzyńskiej. Głównym założeniem przy budowanie składu na drugi sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej było zbudowanie szerokiej i wartościowej kadry. Giuseppe Cuccarini, włoski szkoleniowiec zespołu stwierdził, że jeśli ma wystawiać zmienniczki do gry w innej formie, jak tylko zadaniowej, to musi im ufać. - Obserwuję trening i widzę, co dane zawodniczki potrafią. Jeśli w trakcie zajęć ktoś udowadnia mi, że gra na odpowiednim poziomie, potrafi poradzić sobie w różnych sytuacjach, to ja później nie boję się postawić na taką osobę w meczu. Wiem, że mnie nie zawiedzie. W pierwszym sezonie nie byłem pewny zmienniczek, więc niewiele rotowałem składem. Poza tym graliśmy tylko w polskich rozgrywkach. W tym doszły europejskie puchary, więc zmiany były potrzebne. Dlatego zbudowaliśmy szeroki skład. Zakontraktowaliśmy siatkarki, których nie boję się wystawić na parkiet - mówił Włoch.

Z drużyną, oprócz Sawickiej, pożegnały się Lucie Muhlsteinova, Anna Grejman, Dominika Sobolska i Justyna Raczyńska
[ad=rectangle]
Wzloty i upadki

Początek rozgrywek dla policzanek był wymarzony. W lidze nie miały sobie równych, kroczyły od zwycięstwa do zwycięstwa. Pokonały wszystkie największe rywalki - PGE Atom Trefl Sopot, Impel Wrocław i Polski Cukier Muszyniankę Muszyna. Jeszcze lepiej sytuacja wyglądała w Lidze Mistrzyń. Chemik, w ocenie wielu ekspertów, trafił do grupy śmierci. Musiał rywalizować z Dynamem Kazań, obrońcą tytułu, oraz Rabitą Baku, która w ciągu ostatnich kilku lat regularnie występowała w Final Four europejskiego czempionatu. Mistrzynie Polski w fazie grupowej pokazały się ze znakomitej strony. Grały walecznie, efektywnie i po ostatniej kolejce zakończyły grupę A na pierwszym miejscu, zostawiając w tyle faworyzowane przeciwniczki. Faza zasadnicza Orlen Ligi poszła błyskawicznie. Siatkarki z Polic przegrały tylko jeden mecz! W najważniejszą część sezonu wkraczały pewnym i zwycięskim krokiem.

Według wstępnych ustaleń, Chemik nie chciał organizować Final Four Ligi Mistrzyń. Trener Giuseppe Cuccarini uważał, że dla tak młodego i nieogranego w Europie zespołu lepiej byłoby dostać się tam drogą sportową. CEV jednak wystosowała pismo do prezesów, w którym zaproponowała organizację turnieju ze względu na dobre struktury i zaplecze drużyny. Włodarze się ugięli. - Początkowo nie myśleliśmy o organizacji, ale dostając takie pismo z CEV nie mogliśmy odmówić. To dla nas wielka okazja marketingowa i postaramy się ją wykorzystać - komentowała Joanna Żurowska, prezes.

Organizacja FF oznaczała, że Chemik automatycznie w nim zagra. Drugi sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce, a zespół zostaje organizatorem jednej z największych siatkarskich imprez. Imponujące. Minusem tej sytuacji było "przeskoczenie" fazy play-off. Policzanki po zakończeniu rozgrywek grupowych nie grały spotkań na europejskim poziomie i w ocenie wielu komentatorów był to początek problemów.

Chemik po serii łatwych spotkań ligowych najpierw przegrał walkę o Puchar Polski z Atomem Trefl Sopot, co było sporym zaskoczeniem, a następnie zajął ostatnie miejsce w turnieju finałowym Ligi Mistrzyń. Kibice byli rozczarowani słabszą dyspozycją swoich ulubienic, a rozgrywki europejskie pokazały, że do poziomu najlepszych wciąż nam jeszcze brakuje. - Najbardziej w całym sezonie żałuję porażki w półfinale Ligi Mistrzyń. Zagraliśmy wtedy nie najlepsze spotkanie, a rywalki były do ogrania - dodaje Cuccarini.

- Mamy w drużynie sporo młodych dziewczyn, które nigdy nie grały tak ważnych turniejów. Stawka była wysoka, do tego trzeba się przyzwyczaić - podsumowała Glinka-Mogentale, jedna z nielicznych zawodniczek, które nie mogły mieć do siebie żadnych zarzutów za występ w Final Four.

Chemik złapał zadyszkę. Słabsze wyniki wpłynęły na morale drużyny, a wciąż pozostała walka o główny cel, czyli mistrzostwo Polski. W pojedynkach półfinałowych gorszą dyspozycję faworytek wykorzystać starał się Impel. Udało mu się zwyciężyć pierwsze spotkanie w Azoty Arenie. Mistrzynie Polski jednak wiedziały, że jeśli nie chcą zapisać drugiego sezonu w Orlen Lidze na straty, to muszą zawiesić na szyjach złoty krążek. On będzie kluczowym argumentem w każdej dyskusji. Podopieczne Cuccariniego ze spotkania na spotkanie wyglądały coraz lepiej. Pokonały Impel 3:1 w meczach i w takim samym stosunku udało się zwyciężyć Atom w rozgrywkach finałowych. Złoto zostało w Policach.
[nextpage]
Analiza

W minionym sezonie Chemik przechodził trzy stadia. Pierwszym był wymarzony początek, później przyszła zadyszka związana z Final Four, pod koniec trwała walka z samym sobą, którą udało się wygrać. Zadowolona z debiutanckiego sezonu w Orlen Lidze może być Stefana Veljković. Serbka to chyba najrówniej grająca zawodniczka z Polic. Od pierwszego pojedynku pokazywała wielką dynamikę, zadziorność, ale i skuteczność. Dobry blok, jeden z najlepszych zasięgów ze wszystkich zawodniczek w Polsce, kąśliwa zagrywka. Pochwalić warto również Małgorzatę Glinkę-Mogentale. Doświadczona przyjmująca - podobnie jak w rok wcześniej - błyszczała w meczach o najwyższą stawkę. Całkiem jak gdyby miała guzik turbo, który wciska przed kluczowymi pojedynkami. Nieco gorzej wypadła Maja Ognjenović i Ana Bjelica. Rozgrywająca miała zdecydowany spadek formy, szczególnie w trakcie Final Four Ligi Mistrzyń. Grała schematycznie, czytelnie i wysoko. - Taki styl rozegrania odszedł dawno do lamusa - ocenił Wojciech Drzyzga, komentator Polsatu Sport. Dopiero w finałowych spotkaniach z Atomem przypomniała sobie, że w Chemiku grają dwie świetne środkowe.
[ad=rectangle]
Bjelica z kolei grała w kratkę. Po świetnym początku sezonu, zawiodła w meczach z silniejszymi zespołami. W zasadzie ze wszystkich meczów o stawkę dobrze zaprezentowała się jedynie w drugim spotkaniu finałowym z Atomem. Jest młoda i bardzo perspektywiczna, ma potencjał do zostania światowej klasy siatkarką. Jednak na razie, jak na atakującą, brakuje jej regularności w ważnych meczach.

Małgorzata Glinka-Mogentale (przyjmuje) wciąż jest w wysokiej formie.
Małgorzata Glinka-Mogentale (przyjmuje) wciąż jest w wysokiej formie.

Największym sukcesem Chemika, poza obroną mistrzostwa Polski, jest organizacja Final Four. Pytaliśmy o zdanie dziennikarzy, supervisorów, zawodniczki, kibiców. Wszyscy byli zachwyceni. Organizacja, zaplecze techniczne, przygotowanie, oznakowanie, płynność, zaplanowanie - wszystkie czynniki stały na światowym poziomie. Dla włodarzy klubu to pierwszy sezon w europejskich pucharach, jednak organizacja przypominała poziom sportowych wyjadaczy. Brawo.

Ważne słowa

Nie tylko kibice powiesili zawodniczkom poprzeczkę na bardzo wysokim poziomie. Grupa Azoty, główny sponsor zespołu, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu zaczęła wspominać o Final Four. - Zbudowaliśmy silny zespół. Nastawiamy się na walkę w Europie. Naszym celem długoterminowym jest Final Four, jednak wierzymy, że jesteśmy w stanie osiągnąć go nawet w tym sezonie - mówił Krzysztof Jałosiński, prezes Grupy Azoty Police.

Final Four zostało osiągnięte, jednak nie drogą sportową. Chemik w rozgrywkach europejskich pokazał się ze świetnej strony w grupie i przeciętnej w finale. Słodko-gorzka mieszanka towarzyszyła siatkarkom do końca sezonu. - Mistrzostwo Polski było najważniejsze i je zdobyłyśmy, dlatego czujemy się szczęśliwe. Jednak pozostaje pewien niedosyt. Wydaje się, że w Lidze Mistrzyń stać nas było na więcej. Tak samo w Pucharze Polski - podsumowała Anna Werblińska, kapitan.

Rozgrywki dobiegły końca. Włodarze zespołu podkreślają, że przyszłoroczny zespół ma być budowany na znanych i pewnych fundamentach. Nie wiadomo jednak, czy będzie to możliwe w stu procentach. Niepewna jest przyszłość Małgorzaty Glinki-Mogentale. - Jestem bardzo zmęczona długim sezonem. Nie mam pojęcia, czy w przyszłym będę kontynuować grę w siatkówkę. Na razie myślę tylko o wakacjach i odpoczynku - informowała przyjmująca.

Co dalej?

W następnym sezonie Chemik postara się wygrać trzecie mistrzostwo Polski, choć zadanie będzie trudne. Oprócz silnego Atomu Trefl Sopot, w wyścigu zbrojeń mocno zaznaczył się Impel Wrocław, który na pewno liczy na sukces. Mistrzynie Polski przechodzą przebudowę. Przede wszystkim zmieni się styl rozegrania. Maję Ognjenović zastąpiła Joanna Wołosz. Reprezentantka Polski gra zupełnie inaczej od Serbki, więc pozostałe zawodniczki muszą szybko się z nią zgrywać.

Joanna Wołosz (rozgrywa) od przyszłego sezonu zagra w Chemiku.
Joanna Wołosz (rozgrywa) od przyszłego sezonu zagra w Chemiku.

Ponadto prawie pewne jest zatrudnienie klasowej atakującej. Media spekulują również o możliwości zakontraktowania dwóch sopocianek - Izabeli Bełcik i Klaudii Kaczorowskiej. Włodarze zespołu jednak zaznaczają, że zespół potrzebuje wzmocnień, a nie całkowitego przemeblowania. - Ewolucja, a nie rewolucja. Wzmocnimy się na kilku pozycjach, ale drużynę budujemy z siatkarek, które są z nami, znają tryb pracy i oczekiwania. Jest o co walczyć, z kim się bić, a my postaramy się być gotowi - zapowiada Żurowska.

Trochę liczb

Najstarsza i najmłodsza zawodniczka: Małgorzata Glinka-Mogentale (37 lat) oraz Ana Bjelica (23 lata)
Najwięcej rozegranych setów: Mariola Zenik (101)
Najwięcej zdobytych punktów: Ana Bjelica (309)
Najwięcej asów serwisowych: Ana Bjelica (38)
Najwięcej punktów zdobytych blokiem: Agnieszka Bednarek-Kasza (80)
Najwięcej przyjętych piłek: Anna Werblińska (563)
Średnia frekwencja na trybunach: 2110 widzów

Źródło artykułu: