LŚ, gr. A: Włosi wytargali zwycięstwo Brazylijczykom - relacja z meczu Brazylia - Włochy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W drugim spotkaniu między Brazylią i Włochami po heroicznym, pięciosetowym boju lepsza okazała się drużyna z Półwyspu Apenińskiego.

W tym artykule dowiesz się o:

Piątkowa potyczka w Cuiabie była ostatnim spotkaniem reprezentantów Brazylii i Włoch w rozgrywkach grupowych Ligi Światowej. Już przed ostatnią kolejką spotkań wiadome było, że do Final Six awansują zarówno Canarinhos jak i reprezentanci Italii. Włosi pałali jednak żądzą rewanżu za bolesną porażkę 0:3 w pierwszym boju. [ad=rectangle] Trener Bernardo Rezende w ostatniej potyczce fazy grupowej postawił na kilku graczy, którzy zazwyczaj rozpoczynają pojedynki w kwadracie dla rezerwowych. Na placu gry pojawili się zatem Felipe Fonteles, Eder Carbonera oraz Evandro. Włosi natomiast wyszli niemal w identycznym zestawieniu jak w czwartkowym boju. Swoją szansę kosztem Emanuele Birarelliego otrzymał tylko Stefano Mengozzi.

Początek rywalizacji nie rozpieszczał kibiców. Obie drużyny notorycznie myliły się w polu serwisowym, a siatkówki na wysokim poziomie było jak na lekarstwo. Poziom spotkania podniósł się po przerwie technicznej, kiedy to zespoły znacząco zredukowały liczbę niewymuszonych błędów. Od połowy seta mecz Włoch z Brazylią stał się właściwie pojedynkiem środkowych. Zarówno Dragan Travica jak i Bruno Rezende często posyłali piłki do zawodników na środku siatki - po stronie brazylijskiej z dużą swobodą atakował Lucas Saatkamp, wśród Włochów gorszy nie zamierzał być Mengozzi

Przed drugą przerwą techniczną Włosi stracili wypracowane wcześniej dwupunktowe prowadzenie i na regulaminowym odpoczynku to Canarinhos mogli cieszyć się z jednego „oczka” przewagi (16:15). W roli lidera Brazylijczyków świetnie odnalazł się Evandro, z dużą swobodą przechodzący obok bloku rywali na prawym skrzydle. Uderzenia 33-letniego atakującego pozwoliły na wypracowanie bezpiecznej przewagi, której Canarinhos nie roztrwonili już do końca partii.

Siatkarze Italii zupełnie nie mogli odnaleźć się na początku kolejnej odsłony. Ataki Luki Vettoriego lądowały daleko poza boiskiem, nic zatem dziwnego, że trener Mauro Berruto wprowadził w jego miejsce Giulio Sabbiego. Włoski szkoleniowiec miał nosa do zmian, bowiem Sabbi momentalnie odmienił grę swojej reprezentacji, wyprowadzając ją na dwupunktowe prowadzenie 10:8. We znaki Brazylijczykom dał się także Iwan Zajcew. Lider Italii nie tylko zdobywał ważne "oczka" z lewego skrzydła, ale także znalazł sposób na niemal nieomylnego Evandro (18:14).

Włosi prowadzili 24:21 i już myśleli o kolejnej partii, gdy niespodziewanie z letargu obudzili się rywale. Bruno Rezende trzykrotnie posłał bomby na stronę przeciwnika i doprowadził do remisu po 24. Wydawało się, że po takim ciosie Włosi się nie podniosą. Wręcz przeciwnie, siatkarze trenera Berruto opanowali sytuację i po autowym uderzeniu Evandro wygrali 29:27.

Canarinhos niepowodzenie w drugim secie odbili sobie w kolejnej partii. Świetnie rozpoczął Felipe Fonteles, lecz nieco zgasł w dalszej fazie odsłony. Rolę lidera przejął za to wprowadzony od trzeciego seta Ricardo Lucarelli. Przyjmujący wicemistrzów świata do spółki z Wallacem De Souzą punktowali na skrzydle i zbudowali przewagę 22:19. Włosi próbowali odpowiadać ze środka, jednak w ostatecznym rozrachunku lepsi okazali się gospodarze pojedynku.

Reprezentanci Italii nie zamierzali odpuszczać i w czwartym secie szybko wyszli na prowadzenie 11:7. Po brazylijskiej stronie mylili się zarówno Wallace i Lucarelli. Była to woda na młyn dla Włochów, którzy złapali odpowiedni rytm gry. Nie przeszkodziła im nawet kontuzja kostki Filippo Lanzy po niefortunnym lądowaniu po bloku. Kapitalnie prezentował się Sabbi, który został niekwestionowaną gwiazdą seta i doprowadził swoich kolegów do pewnego triumfu 25:19. Tym samym kibice w Cuiabie zobaczyli tie-breaka.

Seria Sabbiego trwała w najlepsze w piątej partii. Atakujący Cucine Lube Banca Marche Treia wciąż punktował z prawego skrzydła i zapewnił swojej kadrze minimalną przewagę 5:4. Świetnie do gry wprowadził się Oleg Antonow, zmiennik Lanzy. Siatkarz Trentino Volley zapewniał stabilność w przyjęciu, a w ważnych momentach włączał się do ataku. Ostatecznie doszło do emocjonującej końcówki, w której bohaterem został Simone Anzani. Włoski środkowy w ostatnich akcjach trzykrotnie pokarał rywali blokiem.

Brazylia - Włochy 2:3 (25:21, 27:29, 25:21, 19:25, 19:21)

Brazylia: Lucas (16), Eder (4), Fonteles (8), Evandro (12), Rezende (3), Murilo (2), Sergio (libero) oraz Wallace (13), Mario (libero), William, Lucarelli (12), Riad (5), Isac, Loh (2)

Włochy: Mengozzi (15), Zajcew (15), Vettori (3), Lanza (9), Travica, Anzani (8), Colaci (libero) oraz Sabbi (19), Antonov (7), Gianneli (1), Massari

Tabela grupy A:

Miejsce Drużyna Mecze Z-P Sety Punkty
1Brazylia129-333-1628
2Serbia106-425-1819
3Włochy126-622-2616
4Australia101-97-273
Źródło artykułu:
Komentarze (0)