LŚ, gr. D: Imponujący triumf Francji, pierwszy punkt Korei Południowej

Trójkolorowi pokonali na wyjeździe Japonię 3:0, odnosząc swoje trzecie zwycięstwo w tegorocznej edycji. W drugim spotkaniu Czesi wygrali 3:2 w koreańskim Cheonan.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Zapewne żaden kibic drużyny z Kraju Kwitnącej Wiśni nie spodziewał się, że Azjaci tak fatalnie wejdą w mecz przeciwko ekipie prowadzonej przez Laurenta Tillie. Od samego początku przyjezdni zdecydowanie narzucili swoje warunki gry. Bardzo dobrze w polu zagrywki spisywali się Kevin Tillie oraz Nicolas Le Goff. Japończycy mieli ogromne problemy z rozegraniem jakiejkolwiek składnej akcji, w związku z czym Francuzi błyskawicznie objęli prowadzenie 8:3, a następnie 15:4! Recepty na sforsowanie bloku Trójkolorowych zupełnie nie potrafiły znaleźć dwie główne "armaty" gospodarzy - Kunihiro Shimizu oraz Yuki Ishikawa. Pierwsza partia zakończyła się dla nich prawdziwą klęską, w postaci przegranej 12:25.
Drugi set okazał się dla siatkarzy z Azji równie wielkim koszmarem. Kiedy nawet jeszcze na dobre się on nie zaczął, Francja już wygrywała w nim 6:1. W dalszej jego części na parkiecie wciąż "rządzili i dzieli" Tillie oraz Le Goff, którzy raz po raz nękali japońską defensywę skutecznymi atakami. Gdy na drugiej przerwie technicznej było 16:9 dla Les Bleus, stało się jasne, że nic nie odbierze im sukcesu także w tej odsłonie. Ostatecznie po raz kolejny zwyciężyli oni bardzo zdecydowanie - 25:14.

Pomimo dwukrotnego doświadczenia prawdziwych klęsk, Japończycy przystąpili do trzeciej partii z podniesioną głową. W grze na siatce uaktywnił się Shimizu, w polu zagrywki z dobrej strony pokazał się Akihiro Yamauchi i w połowie seta podopieczni Masashiego Nambu prowadzili 12:6. Podrażnieni takim obrotem spraw goście szybko wzięli się jednak za odrabianie strat. Seria udanych zagrań Tillie sprawiła, że po chwili przewaga Japonii zmalała do zaledwie dwóch "oczek". Potem raz jeszcze ona wzrosła (do stanu 18:14), lecz parę akcji później zrobiło się już 22:22. Gospodarze mieli piłkę setową, przy stanie 24:23, ale ostatecznie nerwową końcówkę lepiej rozegrali Francuzi, którzy między innymi za sprawą niezawodnego Earvina Ngapetha wygrali 28:26.

Japonia - Francja 0:3 (12:25, 14:25, 26:28)

Japonia: Shimizu (10), Suzuki (2), A. Fukatsu, Kuriyama (2), Ishikawa (1), Yamauchi (4), Sakai (libero) oraz H. Fukatsu, Yanagida (6), Asano (7)

Francja: Rouzier (9), Toniutti (2), Tillie (14), Ngapeth (9), Le Roux (4), Le Goff (13), Grebennikov (libero) oraz Lafitte, Sidibe (3)

***

Pojedynek Korei Południowej z Czechami dostarczył znacznie większych emocji niż starcie w Kioto. Do wyłonienia triumfatora potrzebne było w nim rozegranie aż pięciu setów. Ostatecznie, po raz drugi w tegorocznej Lidze Światowej, tie-breaka na swoją korzyść rozstrzygnęli zawodnicy Zdenka Smejkala.

Obie ekipy miały duże problemy z utrzymaniem równej formy na dłuższym dystansie. Każda z czterech pierwszych odsłon kończyła się zdecydowanym zwycięstwem jednego bądź drugiego zespołu. Na zmianę, kolejno, lepsi okazywali się Koreańczycy, a potem Czesi. Najbardziej wyrównany okazał się piąty set, przez którego większą część obie drużyny szły ze sobą "łeb w łeb". Dopiero przy wyniku 10:10 szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na korzyść graczy z Europy, którzy też ostatecznie zwyciężyli 15:12.

Po czeskiej stronie znakomite zawody rozegrał przyjmujący Kamil Baranek. Wyróżniał się on przede wszystkim zabójczą skutecznością w ataku, zamieniając na punkt aż 17 z 22 otrzymanych wystaw (77 proc.). Bardzo dzielnie wspomagał go w ofensywie atakujący Jan Stokr, najlepiej punktujący zawodnik spotkania (25 "oczek").

Liderem gospodarzy, podobnie jak w dwóch poprzednich potyczkach przeciwko Francji, był Myung-Geun Song (16 pkt). Tym razem jednak 22-latek, który przed rozpoczęciem spotkania z Czechami miał na swoim koncie już 37 punktów, spisał się jednak nieco poniżej swoich możliwości. Zakończył mecz z 42-procentową skutecznością w ataku, lecz z drugiej strony popełnił w tym elemencie aż 11 błędów własnych. Mimo to w dużym stopniu przyczynił się on do wywalczenia przez Koreą Południową pierwszego punktu w Lidze Światowej 2015.

Korea Południowa - Czechy 2:3 (25:20, 19:25, 25:18, 20:25, 12:15) 

Korea Płd.: Myung-Geun Song (16), Yung-Suk Shin (12), Min-Gyu Lee (1), Sang-Ha Park (1), Hui-Chae Song (2), Jae-Duck Seo (11), Minsu Jeong (libero) oraz Seung-Suk Kwak (3), Min-Ho Choi (8), Hong-Suk Choi (9), Kwang-Woo You (1), Jae-Seong Oh (libero)

Czechy: Vesely (8), Mach (3), Baranek (21), Bartos (11), Stokr (25), Janouch (1), Krystof (libero) oraz Holubec (6), Habr, Konecny (3)

Miejsce Drużyna Mecze Z-P Sety Punkty
1 Francja 3 3-0 9:1 9
2 Czechy 3 2-1 7:7 4
3 Japonia 3 1-2 5:7 4
4 Korea Południowa 3 0-3 3:9 1

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×