II liga: Morze zgodnie z planem

W pierwszej rundzie MKS rozegrał najlepsze spotkanie właśnie ze szczecińskim Morzem wygranym 3:2. Prze wielu obserwatorów tamten rezultat przyjęto jako sensację. MDK jadąc do Szczecina, chciał przynajmniej ugrać jeden punkt. Gości obawiał się również szkoleniowiec miejscowych, lecz jak się okazało, całkiem niepotrzebnie. Bałtyk wygrał do zera bez większych problemów.

Morze Bałtyk Szczecin - MKS MDK Trzcianka 3:0 (25:18, 25:22, 25:18)

Morze: Kolec, T. Cichosz, Markiewicz, Paśnik, Sylla, Glinka, Ł. Cichosz (libero) oraz Milczarek, Kwaśnik, Prusakowski, Jakowczyk.

MKS MDK: Galant, Kramer, Rojek, Lipiński, Konkel, Malinowski, Pankau (libero) oraz, Pilch, Łojewski, Najdek.

Miejscowi, którzy już od początku rozgrywek zgłaszają pierwszoligowe aspiracje, podeszli do spotkania z dużym respektem. Trzcianka jednak przyjechała na mecz bez Bońkowskiego i Szczechowicza , których rozłożyła grypa, co również miało odbicie w sile ognia przyjezdnych.

Pierwszy set rozpoczął się od zepsutej zagrywki Tomasza Cichosza . Było to jednak jedyne prowadzenie gości, bowiem Morze szybko odrobiło straty i z wypracowaną przez siebie przewagą, kontrolowało dalszy rozwój wydarzeń na parkiecie. Gospodarze wygrali tą partię do osiemnastu.

Piotr Winkler na drugi set postanowił zmienić taktykę i przeniósł ciężar gry na środkowych. Okazało się to dobrym posunięciem, bowiem przy poprawnym odbiorze Rojek oraz Malinowski nękali atakami miejscowych. Niestety jednak przewaga zdobyta piekielnie silnymi zagrywkami Jakuba Markiewicza była nie do nadrobienia, choć momentami MKS bronił się zaciekle. W tej partii mieliśmy tez rzadko spotykaną sytuację, Przemysław Najdek skacząc do bloku dotknął ręką antenki, trochę zaskakując prowadzącego to spotkanie sędziego.

Przyjezdni poczuli wiatr w żagle i w trzeciej odsłonie to oni objęli prowadzenie ku zaskoczeniu miejscowej publiczności. 6:4 i 8:5, atakiem z lewej ręki zaskoczył jeszcze rozgrywający MDK Paweł Łojewski i mieliśmy 9:6. W tym momencie zakończyła się dobra gra siatkarzy z Trzcianki. Na zagrywce pojawił się Tomasz Cichosz, który swoim serwem sprawił nie lada problem przyjezdnym, zdobywając kolejne punkty. Później Morze skrupulatnie punktowało nie radzących sobie w przyjęciu gości, obejmując wysokie prowadzenie. Nie pomagały kolejne zmiany dokonywane przez szkoleniowca MKS, obraz gry nie zmienił się już do końca spotkania.

Morze dzięki wygranej umocniło się na pozycji vice lidera, co pozwala z optymizmem patrzeć na fazę play off o wejście do pierwszej ligi. Są w tej chwili drugą siła w tej grupie obok pilskiego Jokera. Goście natomiast doznali siódmej porażki z rzędu, choć w ich grze można już dostrzec promyki dobrej gry, co dobrze zwiastuje w kolejnych spotkaniach.

Po spotkaniu w dobrym humorze był obchodzący czterdzieste ósme urodziny trener Zdzisław Gogol : - Był to mecz walki, choć na pewno nie przebiegał do jednej bramki. Zespół z Trzcianki był osłabiony brakiem Pawła Bońkowskiego, który w pierwszym meczu zdobył na nas ponad dwadzieścia punktów i pod jego grę ustawiliśmy taktykę. Goście zostali jedynie z dwoma przyjmującymi i jednym środkowym. W pierwszym secie odrzuciliśmy zagrywką Kramera od siatki, co pozwoliło nam grać skutecznie blokiem. Natomiast w drugim secie pogubiliśmy się na środku siatki, nie potrafiliśmy powstrzymać środkowych gości, którzy sześć czy siedem razy weszli na czysto, tu mam żal do swoich chłopaków, którzy nie zareagowali jak powinni. Zespół gości na pewno nie pokazał tej woli walki jaką mieli w pierwszym spotkaniu, gdzie bronili niesamowicie, czego próbkę mieliśmy w pierwszym i drugim secie. Ten zespół w chwili obecnej należałoby wzmocnić mentalnie, bo na pewno ich stać na wygrywanie meczy i spokojne utrzymanie się w lidze.

W nieco odmiennym nastroju był szkoleniowiec MKS Piotr Winkler: - Przegraliśmy, bo w dwóch pierwszych setach byliśmy słabi na kontrach. Dziś na pewno zabrakło dobrej i skutecznej zagrywki oraz ataku, co było atutem miejscowych.

Komentarze (0)