Tomasz Rosiński: Ryzykant Stephane Antiga, którego bronią wyniki

Po tym, kiedy [tag=9642]Stephane Antiga[/tag] przed Final Six Ligi Światowej zrezygnował z usług Jakuba Jarosza, znów odezwały się głosy krytyki, tak jak przed rokiem w sprawie niepowołania Bartosza Kurka na MŚ 2014.

W tym artykule dowiesz się o:

Selekcjoner Antiga ma to w zwyczaju, że podejmuje ryzykowne i czasami zaskakujące decyzje odnośnie zestawienia reprezentacji Polski, ale do tej pory były one niemal w stu procentach skuteczne.
[ad=rectangle]
Francuski szkoleniowiec od początku swojej pracy z Biało-Czerwonymi nie bał się stawiać na niezbyt doświadczonych na międzynarodowej arenie siatkarzy, jak Mateusz Mika czy Rafał Buszek (później Mateusz Bieniek), a ci nie zawiedli jego zaufania. Wydaje się, że takim przełomowym momentem dla tych graczy był rewanżowy mecz LŚ 2014 z Brazylią, który to Orły zwyciężyły bez straty seta, zaś jednymi z głównych bohaterów pierwszego od 12 lat wyjazdowego triumfu z Canarinhos byli właśnie Buszek i Mika. Ponadto kredyt zaufania otrzymał środkowy Karol Kłos, który zdaniem wielu "ekspertów" nie prezentował odpowiedniego poziomu, żeby występować w pierwszym składzie polskiego zespołu, natomiast nic sobie z tego nie zrobił trener z Francji i regularnie posyłał go do boju (Kłos był jednym z dwóch najlepszych blokujących Mistrzostw Świata 2014 w Polsce).

Mateusz Mika pod skrzydłami Stephane'a Antigi w końcu pokazał pełnię swoich możliwości
Mateusz Mika pod skrzydłami Stephane'a Antigi w końcu pokazał pełnię swoich możliwości

Dla Stephane'a Antigi od startu najważniejsza była drużyna, kolektyw, nie zaś pojedyncze jednostki, co często podkreślał. W myśl swojego klucza postąpił przed mundialem w 2014 roku, kiedy to nie włączył do składu jednego z dotychczasowych liderów Polaków - Bartosza Kurka, czym wywołał konsternację w narodzie. Jak się później okazało, Antiga przebył drogę od zera do bohatera, bo nie dość, że doprowadził polskich siatkarzy do złotego medalu mistrzostw świata po 30-letniej przerwie, to jeszcze oszlifował do spółki z Philippem Blain'em talent Mateusza Miki.

Po MŚ i zaniechaniu występów w kadrze przez Krzysztofa Ignaczaka, Pawła Zagumnego, Mariusza Wlazłego i Michała Winiarskiego, selekcjoner Biało-Czerwonych znów musiał się zmierzyć z zadaniem skompletowania zespołu, który miałby walczyć z najlepszymi, a zarazem w przyszłości zrealizować swój główny cel, czyli uzyskanie awansu na Letnie Igrzyska Olimpijskie 2016 w Rio de Janeiro.

Już w pierwszym oficjalnym pojedynku Orłów w 2015 roku Stephane Antiga poczynił dość ryzykowany ruch, desygnując do gry przeciwko Rosjanom na inaugurację Ligi Światowej 20-letniego Mateusza Bieńka, zaś w kwadracie dla rezerwowych lub na trybunach znaleźli się tak doświadczeni zawodnicy jak Marcin MożdżonekPiotr Nowakowski i Wojciech Grzyb. Bieniek w zupełności wykorzystał otrzymaną okazję i już praktycznie do końca fazy interkontynentalnej World League nie dał się wygryźć z szóstki polskiej ekipy. Natomiast lukę po atakującym Wlazłym (MVP mundialu) francuski selekcjoner Orłów wypełnił nominalnym przyjmującym - Bartoszem Kurkiem, który nie dość, że doszedł do porozumienia z Antigą po scysji sprzed turnieju o mistrzostwo globu, to jeszcze w LŚ 2015 grał jak natchniony i został najlepszym punktującym rozgrywek grupowych w pierwszej dywizji.

Zmiennikiem Kurka przez praktycznie całą fazę interkontynentalną był Jakub Jarosz, który w obliczu jego kontuzji przed spotkaniami w Teheranie musiał wziąć na swoje barki ciężar zdobywania punktów w starciach z Iranem i nieźle wywiązał się ze swojego zadania. Szczególnie zwycięski rewanż z Persami był popisem Jarosza, który zdobył 22 oczka, atakując z 59-procentową skutecznością. Tym samym gracz Transferu Bydgoszcz dołożył swoją sporą cegiełkę do tej niezwykle cennej wygranej Biało-Czerwonych, a zarazem do awansu do Final Six Ligi Światowej.

Po dwumeczu z reprezentacją USA Stephane Antiga podjął zaskakującą dla większości osób z siatkarskiego środowiska decyzję o niezabraniu Jakuba Jarosza na turniej finałowy LŚ, zaś w jego miejsce powołanie otrzymał Dawid Konarski, który niedawno raczej średnio zaprezentował się podczas Igrzysk Europejskich w Baku. Po tym ruchu, podobnie jak przed niespełna rokiem po "odpaleniu" Kurka, na opiekuna mistrzów świata spadła fala krytyki. Antiga swoją decyzję umotywował względami taktycznymi (według niego Konarski lepiej radzi sobie w bloku), natomiast przeciwnicy werdyktu Francuza podnosili argumenty, że Konarski nie zasłużył na wyprawę do Rio de Janeiro (niezadowalająca w ostatnim czasie dyspozycja), i że takie działanie jest nie w porządku wobec Jarosza, który był jednym z głównych bohaterów rywalizacji z podopiecznymi Slobodana Kovaca.

Według Stephane'a Antigi, Dawid Konarski lepiej pasuje do jego wizji zespołu
Według Stephane'a Antigi, Dawid Konarski lepiej pasuje do jego wizji zespołu

Do tej pory Stephane Antiga konsekwentnie realizuje swoją wizję prowadzenia reprezentacji Polski i nie ulega presji otoczenia. Ma on obok siebie świetnego doradcę, Philippe Blain'a, z którym z pewnością dogłębnie analizują każdą decyzję, mając na myśli przede wszystkim dobro polskiej kadry i chęć osiągania zadowalających wyników (to z nich przez wszystkich są rozliczani trenerzy), bo jak wiadomo, to one budują atmosferę w zespole oraz przyciągają kibiców i sponsorów. Do tego momentu ryzykowne ustalenia francuskiego szkoleniowca były niemal bezbłędne i prowadziły do dobrych rezultatów (awans na ME 2015, złoty medal MŚ 2014, promocja do Final Six LŚ 2015), ale wiadomo, że nie ma ludzi nieomylnych i każda passa kiedyś się kończy. Jednak, oby ta trwała jak najdłużej i Antiga uciszył w końcu tych, którzy ciągle, bez chwili spokojnego zastanowienia się, podważają jego postanowienia. Oczywiście dyskusje, wymiany opinii są dla ludzi, ale zbyt wczesna i nieuzasadniona krytyka jest po prostu nierozsądna.

Tomasz Rosiński

Źródło artykułu: