Wyrównana gra tylko w drugim secie

Wisła Kraków pewnie pokonała we własnej hali Politechnikę Częstochowa 3:0 (25:18; 25:23; 25:17). Przyjezdne tylko w drugim secie zdołały nawiązać walkę z pretendentem do awansu. Zbyt duża ilość błędów własnych zaprzepaściła szansę Politechniki w tym spotkaniu na korzystny rezultat.

Łukasz Płócienniczak
Łukasz Płócienniczak

Wisła Kraków ? Politechnika Częstochowa 3:0 (25:18; 25:23; 25:17)

Składy:

Wisła: Magdalena Śliwa, Katarzyna Mróz, Kinga Hatała, Karolina Kosek, Paulina Opalińska, Magdalena Żochowska, Anna Przybyło (libero) oraz Małgorzata Sikora.

Politechnika: Magdalena Pietroczuk, Dorota Malinowska, Joanna Kowalska, Edyta Węcławek, Urszula Jedrys-Szynkiel, Aleksandra Król, Katarzyna Ligwińska-Eatherton (libero) oraz Marta Kędzia, Marzena Nieczyporowska, Agata Turbak.

Na początku spotkania zdecydowanie lepiej radziła sobie Wisła. Szybko wyrobiła bezpieczna przewagę (8:2) i z biegiem czasu ją powiększała. Najwyższą różnicę punktową gospodynie osiągnęły przy stanie 23:12. Byłaby ona jeszcze większa gdyby podopieczne Krzysztofa Mazurka nie popełniały tak dużej ilości błędów, głównie w polu zagrywki. Przy dwóch punktach do końca seta krakowianki stanęły. Politechnika zdobyła sześć oczek przy zaledwie jednym przeciwniczek i gdyby nie zepsuta zagrywka Doroty Malinowskiej mogłoby się zrobić bardzo nerwowo po przeciwnej stronie siatki. Na szczęście dla nich po tym autowym serwie, set zakończył się 25:18.

W drugiej partii częstochowianki kontynuowały swoja dobrą grę z końcówki pierwszego seta i przy stanie 9:4 trener Mazurek musiał wziąć czas. Dopiero po nim gospodynie przestały seriami tracić punkty, a przy wyniku 8:13 zdobyły cztery punkty z rzędu. To był początek gonitwy za rywalkami, a po bloku Karoliny Kosek przy rezultacie 19:19 wyszły na jednopunktowe prowadzenie. Wiślaczki nie potrafiły docenić trudu jaki włożyły w odrabianie strat i chwile później straciły trzy punkty w jednym ustawieniu dając szanse na zwycięstwo przeciwniczkom. (20:22). Częstochowianki jednak nie wykorzystały tego prezentu. Nie wytrzymały presji i zaczęły się mylić w ataku, natomiast rozegranie było na tyle czytelne, że rywalki nie miały problemu ze stawianiem punktowych bloków. Tym sposobem wiślaczki zdobyły pięć oczek przy jednym przyjezdnych i wygrały 25:23.

Zawodniczki Wisły najwyraźniej wyciągnęły wnioski z poprzedniej odsłony i w tej od początku wzięły się do pracy. Już przy stanie 7:3 Marian Kardas musiał wziąć czas dla swojego zespołu, który w rezultacie nie wiele pomógł, ponieważ krakowianki zdobyły trzy kolejne punkty (10:3). Chwilę później było już 14:6 po bloku i asie serwisowym Kingi Hatały. W międzyczasie jak rasowa atakująca zachowała się Magdalena Śliwa, która wykorzystała dokładną wystawę Magdaleny Żochowskiej. W środkowej części seta gospodynie oddały inicjatywę przyjezdnym, które systematycznie zmniejszały stratę. Ciężar gry na swoje barki wzięła Malinowska. To głównie za jej sprawą Politechnika zniwelowała przewagę Wisły do czterech punktów (19:15). Jednak krakowianki nie dały sobie wydrzeć zwycięstwa w tej partii. Po kiwce Śliwy, dwóch blokach Katarzyny Mróz, a także dwóch atakach i bloku Pauliny Opalińskiej mogły cieszyć się ze zwycięstwa w tym secie 25:17. Gospodynie wygrywając 3:0 już niemal zapewniły sobie drugie miejsce w tabeli przed play-offami.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×