Każdy z nas musi grać na 150 procent możliwości - rozmowa z Marko Samardziciem, libero Trefla Gdańsk

Po porażce z Domexem Tytan AZS Częstochowa, Trefl Gdańsk spadł na ostatnie miejsce w PlusLidze. O tym meczu, a także o sezonie spędzonym w Gdańsku wypowiedział się libero gdańskiej drużyny i reprezentacji Serbii, Marko Samardzić.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Gałęzewski: Po porażce z zespołem z Częstochowy jesteście na ostatnim miejscu w PlusLidze...

Marko Samardzić: Tak, to prawda. Co mogę powiedzieć? Tak bywa w klubowej siatkówce. Teraz jesteśmy ostatni w lidze, przegraliśmy wiele setów różnicą zaledwie kilku punktów. Wszyscy widzimy ten problem. Jesteśmy teraz pod naprawdę dużą presją i każdy z nas musi grać na 150 procent możliwości, abyśmy mogli wygrywać. To bardzo trudne.

Jesteście pod presją, ponieważ przez cały sezon ktoś z zespołu jest kontuzjowany i przykładowo grając w sobotę z AZS-em musieliście przejąć przed kibicami ciężar gry, który powinni pomóc wam dźwigać kontuzjowani Kadziewicz i Janić...

- Wiem o co ci chodzi. To prawda, zauważyłem to, jednak jest takie przejęcie ciężaru gry jest niemożliwe. Każdego dnia inny zawodnik Trefla zmaga się z kontuzją. Od czasu przyjścia do Trefla, ani razu nie spotkałem wszystkich chłopaków naraz i bardzo ciężko się gra, gdy na treningach uczestniczy w zajęciach mała ilość zawodników.

Dlaczego przegraliście z Częstochową?

- W sobotnim meczu była ogromna walka na boisku. Próbowaliśmy wszystkiego, aby wygrać. Sprawdziło się jednak przysłowie, że gdy za bardzo się chce, to nie wychodzi.

Chcieliście tego zwycięstwa za bardzo?

- Można tak powiedzieć. Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, prowadziliśmy w pierwszym secie i go przegraliśmy. Następnie było podobnie, do tego kolejny nasz zawodnik złapał kontuzję.

Na początku czwartego seta przegrywaliście już 1:6, następnie 2:7. Wielu kibiców nie wierzyło w to, że możecie jeszcze w tym dniu podjąć walkę z rywalem, jednak zabrakło naprawdę niewiele do grania tie breaka...

- Próbowaliśmy zmienić rezultat meczu. Nie można przegrywać każdego spotkania 0:3. Próbowaliśmy w sobotę wszystkiego i nikt nam nie może powiedzieć, że nie chcieliśmy wygrać, jednak mimo tych prób się nie udało.

Jak stwierdził trener Kasza, w tym spotkaniu powracający do zespołu Bruno Zanuto grał na jednej nodze. Mimo to zagrał on chyba dobry mecz...

- Tak, to prawda. Bruno zagrał dobry mecz. Jestem bardzo zadowolony, że wrócił, bo to twardo grający, bardzo dobry zawodnik. Mimo tego, że nie trenował on bardzo długo, w meczu z Częstochową zagrał bardzo dobrze. Staraliśmy się podążać jego śladem i grać tak jak on, jednak czasami nie było to możliwe.

Ty również zmagasz się z kontuzją i nie jesteś w stu procentach gotowy do gry...

- Tak, jednak wszystko związane z moją kontuzją mięśnia uda idzie w dobrym kierunku. Czuję się dobrze.

Co wiesz o kontuzji Bojana Janicia, który przechodzi rehabilitację w Serbii? Kiedy będzie gotowy do gry?

- Ma duże problemy jednak mam nadzieję, że w ciągu dwóch tygodni wróci. To duży problem dla nas, gdyż to znakomity zawodnik, który grał dobrze w wielu spotkaniach w tym sezonie. Potrzebujemy go, ale musi być gotowy do powrotu. Rozmawiam z nim codziennie i wiem, że wciąż odczuwa ból.

Jesteście zdziesiątkowani kontuzjami i dodatkowo przegraliście pięć spotkań z rzędu. Co sądzisz o atmosferze w waszym zespole?

- Nasza sytuacja jest bardzo zła, jednak mimo wszystko atmosfera jest naprawdę dobra. W mojej opinii w sytuacji, w której zawodnicy zawodzą, atmosfera w innych klubach by była nieciekawa. My jednak dopingujemy się nawzajem, jednak to nie wystarcza nam do wygrywania spotkań.

Co sądzisz o mieście Gdańsk? Podoba ci się tu?

- Bardzo mi się podoba to miasto i podoba mi się tutaj wszystko, poza tym że nie wygrywamy.

Komentarze (0)