Niedawny lider i autentyczna rewelacja rozgrywek na zapleczu PlusLigi z Bielska-Białej przyjechał do Hajnówki po kilku przegranych z rzędu (w ramach I ligi i Pucharu Polski), a w rozegranych w 2009 roku spotkaniach podopieczni Grzegorza Wagnera nie zdobyli nawet seta.
Szkoleniowiec BBTS-u bardzo liczył na zwyżkę formy swojej drużyny i powrót do gry na wysokim poziomie, twierdząc, że jego zawodnicy powoli wychodzą z lekkiego kryzysu. W pełni potwierdziły to dwa pierwsze sety piątkowej konfrontacji, które bielszczanie wygrali niespodziewanie łatwo. - Można narzekać, że nie ugraliśmy trzech punktów, ale po ostatnich porażkach cieszę się, że chłopcy podnieśli się, pokazali charakter i wywożą dwa "oczka” z trudnego terenu - mówił po tym meczu trener Wagner.
Potem hajnowianie zwarli szyki i doprowadzili do remisu, wygrywając dwie kolejne partie. - Przy naszym prowadzeniu 2:0 gospodarze odbudowali się, choć w czwartej partii odrobiliśmy straty od stanu 18:24, do 23:24. Trochę przypominało to przebieg seta numer cztery bielskiego meczu, kiedy siatkarze z Hajnówki prowadzili już 24:20, a to my sięgnęliśmy po wygraną - opowiadał szkoleniowiec zespołu z Bielska.
O wyniku pojedynku zadecydował zatem piąty set, w którym gospodarze ulegli BBTS-owi 17:19, choć mieli w górze piłkę meczową.
Cytowane wypowiedzi szkoleniowca BBTS-u pochodzą z portalu Sportowe Beskidy.