Ministerstwo Skarbu kopie klubom groby

Szykowane w Ministerstwie Skarbu zarządzenie ma teoretycznie uporządkować zasady sponsorowania klubów sportowych przez spółki skarbu państwa. Teraz o wszystkim mają decydować wymierne korzyści. - Mam nadzieję, że te nowe pomysły będą jeszcze weryfikowane. Inaczej politycy wspólnie z urzędnikami "zamordują nam sport" - dosadnie ocenia nowe zalecenia prezes kędzierzyńskiej ZAKSY, Kazimierz Pietrzyk.

Prasa donosi, że Ministerstwo Skarbu ma już praktycznie gotowy projekt zarządzenia, które zmieni zasady sponsorowania zawodowych klubów sportowych. W pierwszym rzędzie dotyczy ono spółek skarbu państwa, które bardzo dużymi kwotami wspomagają największe kluby siatkarskie, koszykarskie czy piłkarskie. Niektóre z tych koncernów są nawet większościowymi udziałowcami sportowych spółek akcyjnych.

Na mocy zarządzenia, a w przyszłości także ustawy o finansowaniu działań sportowych, spółki skarbu państwa powinny bardzo dokładnie analizować koszty związane z przekazywaniem środków finansowych klubom i nie angażować ich w przedsięwzięcia niedochodowe.

- Na sobotniej gali Siatkarskich Plusów rozmawiałem o tym problemie z Adamem Gierszem z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Mam nadzieję, że ten pomysł będzie jeszcze analizowany - mówi zaniepokojony Kazimierz Pietrzyk, prezes ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. - W mniejszych miastach taka decyzja spowoduje likwidację, a w najlepszym wypadku gwałtowny upadek klubów, które dziś liczą się w rywalizacji krajowej - stwierdził prezes ZAKSY, której większościowym udziałowcem są od roku Zakłady Azotowe "Kędzierzyn".

Budżet kędzierzyńskiego klubu opiera się także na pieniądzach przekazywanych przez ZAK. - Tylko około 25 procent stanowią środki otrzymywane od prywatnych firm z naszego regionu. Mam więc nadzieję, że pomysł ministerstwa zostanie jeszcze dokładnie przeanalizowany w odpowiedniej komisji sejmowej - uważa Kazimierz Pietrzyk, który w poprzedniej kadencji był także posłem. Ministerstwo Skarbu twierdzi, że chodzi mu jedynie o uporządkowanie spraw związanych z finansowaniem sportu i w ostateczności, to rady nadzorcze będą decydować na co idą pieniądze. Wiadomo jednak, że w radach decydujący głos mają przedstawiciele ministra, którzy dostają od niego odpowiednie zalecenia.

- Gdyby spółki zaczęły się wycofywać i weszłoby w życie zarządzenie, a potem ustawa, to byłoby to po prostu "mordowanie sportu" - dosadnie ocenia nowe pomysły polityków, Kazimierz Pietrzyk. O propozycji przekazywania środków finansowych do związków sportowych, które dzieliłyby je na wszystkie ligowe drużyny, mówi wprost: - Pomysł gorszy niż te z czasów komuny.

Jeśli jednak plany Ministerstwa Skarbu oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki potwierdzą się, to w Jastrzębiu, Bełchatowie czy Kędzierzynie skończy się siatkówka na poziomie PlusLigi, w Turowie nie będzie wspaniałej drużyny koszykarzy, a w Lubinie czy Bełchatowie zespoły piłkarskie, zaczną pętać się w czwartej, albo i niższych ligach.

Komentarze (0)